„Farciarzy” punkt w ciemno. Skra przykręciła „śrubkę”
Tym razem było bardzo blisko zwycięstwa. Fart w sobotę przegrał w Hali Legionów ze Skrą Bełchatów 2:3. – Z perspektywy całego spotkania szkoda, że nie zdołaliśmy ugrać więcej. Mimo to cieszymy się, że jesteśmy rywalizować na wyrównanym poziomie z wielokrotnym mistrzem Polski – przyznaje Rafał Buszek, przyjmujący kieleckiego zespołu.
„Farciarze” pierwszy raz w historii swoich występów w PlusLidze zdobyli punkt ze Skrą Bełchatów. Kielczanie o mały włos nie wykonali kolejnego pamiętnego kroku – zwycięstwa z siedmiokrotnym mistrzem kraju. Losy sobotniego starcia pomiędzy Dawidem, a Goliatem polskiej siatkówki rozstrzygnęły się dopiero w tie-breaku. – Najważniejsze, że dobrze skończyliśmy ten mecz. Liga w tym roku jest bardzo silna – reasumuje Michał Winiarski, przyjmujący bełchatowian.
– Kędzierzyn-Koźle, czy Resovia Rzeszów, co prawda wygrywały z Fartem za trzy punkty, ale oglądając te potyczki było widać dobrą grę kielczan. „Farciarze” dopiero przegrywali na przewagi – jedna, dwie piłki decydowały o przebiegu poszczególnych setów. W sobotę kielczanie udowodnili, że na własnym terenie są mocni. Nam pozostało cieszyć się z tych punktów. W pewnym momencie byliśmy z „tyłu” i równie dobrze te zawody mogły zakończyć się naszą porażką – dodaje.
– Przed meczem ten punkt pewnie wzięlibyśmy w ciemno – mówi z kolei Buszek. Jednak po przegranej piłce meczowej w szeregach kieleckiego zespołu pojawił się pewien niedosyt. Przy odrobinie szczęścia to spotkanie można było wygrać. Zdaniem 24-letniego przyjmującego z Kielc w późniejszej fazie gry zabrakło mocnej zagrywki. – Ciężko powiedzieć, czemu w tym elemencie nie zagraliśmy w całym spotkaniu na dobrym poziomie. Na pewno Bełchatów zagrał dużo lepiej. Jeżeli pozwoli im się prowadzić zawody na ich poziomie, ciężko ich powstrzymać.
Czego kielczanom zabrakło w przegranych partiach? – Może był to blok, może zagrywka. Ciężko powiedzieć tak zaraz po meczu. Będziemy musieli te elementy poprawić. Natomiast w tie-breaku Skra zagrała bardzo dobrze. Taki zespół w piątym secie goni się niezwykle trudno – zaznacza Buszek.
O porażce Farta przesądziły zagrywka, blok, ale i Michał Winiarski, który w ostatnich setach był dla kielczan nie do zatrzymania. – Michał chyba się zdenerwował troszeczkę – kwituje humorystycznie podopieczny Grzegorza Wagnera. – Widać, że jest to zawodnik światowej klasy. Jak przykręci tę śrubkę, jego zespół odjeżdża.
Natomiast sam Winiarski twierdzi, że kluczem do zwycięstwa była dobra zagrywka. – W ogóle ona nam nie siedziała. Szczególnie w pierwszym i trzecim secie. Trzeba przyznać, że było to spowodowane dobrą dyspozycją kielczan. Niestety, dzisiejsza siatkówka opiera się na dobrej zagrywce. Bez tego gra się ciężko.
To nie koniec tegorocznych ligowych emocji. Kielczanie 29 grudnia zagrają u siebie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. – Mecz ze Skrą pokazał, że możemy powalczyć z najlepszymi. Na pewno nie będzie łatwo pokonać kędzierzynian. Oni pokazują, że nawet w Lidze Mistrzów ogrywają faworytów. Licząc na wygraną prawdopodobnie będziemy musieli zagrać lepsze spotkanie niż te, które miało miejsce w sobotę – mówi Buszek.
Fot. Krzysztof Żołądek / swietokrzyskie.org.pl