Korona osłabiona, ale pełna wiary. Zdobędą wreszcie Lubin?
Najbardziej niewygodny rywal dla Korony? Taką łatkę można przypiąć tylko jednemu zespołowi – Zagłębiu Lubin. Kielczanie w T-Mobile Ekstraklasie z „Miedziowymi” nie wygrali nigdy. Ostatni raz pokonali lubinian 20 lat temu, w Pucharze Polski. Czy w piątek podopieczni Leszka Ojrzyńskiego wreszcie przełamią niechlubną passę?
Spoglądając na tabelę, można dojść tylko do jednego wniosku: szansa na to jest, i to duża. Zagłębie od Korony dzieli prawdziwa przepaść. Kielczanie są na trzeciej pozycji w T-Mobile Ekstraklasie, za to ich rywale wyprzedzają jedynie Cracovię, zajmując drugą lokatę od końca. – Postawa Zagłębia na pewno jest zaskoczeniem – ocenia szkoleniowiec Korony, Leszek Ojrzyński. – Przed rozpoczęciem rozgrywek zespół ten był typowany nawet do walki o medale. Rzeczywistość jednak brutalnie zweryfikowała te plany. Teraz lubinianie mają nóż na gardle i z nami będą walczyć o życie – dodaje po chwili.
I właśnie trudna sytuacja „Miedziowych” karze patrzeć na ten zespół… nieco inaczej. Zagłębie w piątek rzeczywiście „musi” wygrać. To warunek konieczny jak mówią w Lubinie. W przeciwnym razie los szkoleniowca tej drużyny, Jana Urbana, będzie więcej niż przesądzony. – Czy zdaję sobie sprawę z tego, że mogę po raz pierwszy w T-Mobile Ekstraklasie zwolnić szkoleniowca? Taki jest sport – tu każdy chce przechytrzyć drugiego. To problem Janka. Pewnie i nie raz przyjdzie pora na mnie – odpowiada.
Swoje problemy ma Urban, swoje ma też Ojrzyński. Te tyczą się jednak nie słabej gry drużyny, ale trudności z wyborem składu. Na Dolnym Śląsku może nie zagrać aż czterech zawodników z podstawowej „11” – pauzujący za kartki Paweł Sobolewski, Maciej Korzym i Vlastimir Jovanović, a także zmagający się cały czas z kontuzją Kamil Kuzera (decyzja w sprawie jego gry zapadnie jutro). – Mamy kilka pomysłów na to jak ich zastąpić, ale to boisko pokaże, czy nasz plan był dobry. Ci chłopcy, którzy dostaną szansę będą mieli okazję udowodnić swoją wartość – przekonuje Ojrzyński.
Sobolewskiego w Lubinie powinien zastąpić niegrający w Poznaniu Kiełb, za to w miejsce Korzyma od pierwszej minuty pojawi się zapewne Michał Zieliński. Kto za to wystąpi na pozycji Jovanovica? – To nasz największy problem – przyznaje szkoleniowiec „żółto-czerwonych”. – Już przed sezonem czyniliśmy starania, aby tę pozycję jakoś wzmocnić. Niestety, nie udało się. Zobaczymy, kto zastąpi „Jovę”. W czwartek mamy jeszcze trening, po nim pewnie mądrzejsi – zaznacza. Tym, który będzie w piątek partnerował w środku boiska Aleksandarowi Vukovicovi może być Pavol Stano lub też Piotr Malarczyk.
Małe szanse na występ w Lubinie ma za to włączony do kadry pierwszego zespołu Piotr Gawęcki. – Byłem ostatnio na meczu Młodej Ekstraklasy, Piotrek zrobił na mnie dobre wrażenie – dużo biegał, starał się, zaliczył asystę. Przed sezonem trenował z pierwszym zespołem, ale później został oddelegowany do ME. Teraz znów otrzymał szansę. Jak wygląda na tle reszty zespołu? Szczerze, raczej nienajlepiej. Sam przyznał, że u nas są zdecydowanie większe obciążenia, miał słabszy moment na treningu. Wierzę jednak w jego charakter i możliwości – mówi Ojrzyński.
Sytuacja kadrowa Korony już dawno nie była tak trudna. Mimo to, kielczanie z optymizmem podchodzą do piątkowego spotkania. I nie zmienia tego nawet to, że znów mierzyć się będą musieli na niezdobytej przez siebie twierdzy. – Jedziemy tam z takim samym nastawieniem jak na Lecha, tyle że teraz chcemy być skuteczniejsi. Czeka nas ciężkie spotkanie, ale wierzę w swój zespół. Mam nadzieję, że zmiennicy godnie zastąpią tych, którzy z Zagłębiem grać akurat nie będą mogli – przyznaje Ojrzyński.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Stano umie ładnie przejąć piłkę ale i świetnie rozegrać lub strzelić
Stano na środek!!!
Ewentualnie zamiast Kuzery Kal.