Oni nie mieli szczęścia. Byli po prostu lepsi od Farta
Huśtawka wyników Farta Kielce. Po dwóch porażkach w PlusLidze, kielczanie wreszcie wygrali w środę w Częstochowie. Wydawało się, że „Farciarze” poradzą sobie także w sobotę. Nic z tego. – Możemy mówić wiele, ale po co? Politechnika była po prostu lepszym zespołem – twierdzi Sławomir Jungiewicz.
I chyba to jedno zdanie kieleckiego atakującego oddaje cały przebieg meczu. Kielczanom nie zabrakło w sobotę szczęścia, a umiejętności. I być może zimnych głów, bo jak stwierdził trener Grzegorz Wagner – jego zespół nie poradził sobie z rolą faworyta meczu. Wydaje się jednak, że goście z Warszawy byli w jeszcze trudniejszej sytuacji. „Akademicy” nie zdobyli jak dotąd żadnych punktów, wszystkie trzy spotkania przegrali 1:3. - Tym bardziej po kilku porażkach, każdy następny pojedynek jest meczem o życie. Goście walczyli o każdą piłkę, nam tego brakowało – obrazuje libero Farta, Michał Żurek.
Młody siatkarz kieleckiej drużyny miał w tym meczu swoje lepsze i gorsze momenty. Tak jak i jego koledzy. Żaden z nich nie zasłużył na pochwały za równą i wysoką formę przez całe spotkanie, oprócz jednego siatkarza – Sławomira Jungiewicza. 22-letni atakujący na dłużej na parkiecie pojawił się w trzecim secie i okazał się ogromnym wzmocnieniem drużyny. Jungiewicz zdobył 17 punktów dla drużyny, w tym 16 przez niezwykle mocny atak. – Każdy zawodnik wchodząc na boisko chce zrobić jak najwięcej, wprowadzić ożywienie i pomóc drużynie. Wszystko po to, żeby wygrać, ale nam się przecież to nie udało – ze skromnością komentuje swój występ sam zawodnik.
Zawodnicy Farta o porażkę mogą mieć pretensję tylko do siebie. – Nie wiem, czego nam zabrakło. Chyba wszystkiego, bo w każdym elemencie nie graliśmy na najwyższym poziomie. Za to Politechnika rozegrała bardzo dobry mecz, przynajmniej tak mi się wydaje. Goście niczym nas nie zaskoczyli, bo wiedzieliśmy, że zagrają silną zagrywką. Po prostu mieli swój dzień – komentuje Żurek. – Szczęście? Ja w to nie wierzę. Siatkówka to bardzo złożony sport. Owszem, czasem o sukcesie decyduje jeden punkt, ale oni byli tego dnia lepsi od nas i dlatego wygrali.
Tym razem do pełnej radości nieco zabrakło
Ten mecz udowodnił więc po raz kolejny powszechną tezę – w PlusLidze mecz meczowi jest nierówny i każdy może wygrać z każdym. – Lepiej dla widowiska i kibiców. Mamy bardzo silną ligę, nawet w tych najsłabszych drużynach są zawodnicy, którzy zdobywali Mistrzostwo Europy czy grali w Lidze Mistrzów. Tu na każdego trzeba uważać i do każdego należy podchodzić z szacunkiem – dodaje Żurek.
Już w piątek kielczanie znów zaprezentują się w Hali Legionów. Tym razem do Kielc przyjedzie wicelider PlusLigi, Delecta Bydgoszcz. Zespół Piotra Makowskiego jak do tej pory wygrał wszystkie trzy swoje spotkania, ale w ostatniej kolejce długo męczył się w Olsztynie z miejscowym AZS-em. Sam mecz był bardzo podobny do tego z Kielc – bydgoszczanie wygrali dopiero po tie-breaku.
- Najpierw siądziemy z drużyną i zastanowimy się nad tym, czego nam zabrakło, żeby wygrać z Politechniką. A potem będziemy się już szykować na Delectę. Mamy sporo czasu do tego spotkania, więc możemy dobrze się przygotować. To dla nas bardzo ważny mecz, musimy złapać punkty – mówi Jungiewicz. Przydałoby się, bo „Farciarze” w tym sezonie jeszcze nie wygrali przed własną publicznością.
Mecz Farta z Delectą w piątek o 20. Termin nietypowy, ale spowodowany telewizyjną transmisją na żywo. Spotkanie pokaże Polsat Sport.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze