Jeden dobry set z ZAKSĄ. Trzy dobre z Resovią?
Po pierwszym secie pomyśleliśmy: „ten mecz jest nasz!”. Później jednak coś się popsuło i starcie z wicemistrzem Polski zakończyło się porażką 1:3. Ale nie jest źle. Wygrana partia z ZAKSĄ pokazuje, że Fart rzeczywiście może w PlusLidze trochę namieszać. – Kielczanie zaskoczyli nas dobrą zagrywką – twierdzi Paweł Zagumny, zawodnik Kędzierzyna-Koźla.
– To była bardzo dobra zagrywka. U nas natomiast pojawiły się błędy w przyjęciu, które przecież nie powinny się zdarzać drużynie walczącej o najwyższe cele. Musimy te błędy wyeliminować – podkreśla kapitan ZAKSY.
To był jak sen – ekipa prowadzona przez trenera Grzegorza Wagnera w pierwszym secie była niesamowita. W ataku i na zagrywce szalał szwedzki atakujący Marcus Nilsson, gospodarze natomiast nie mieli pomysłu na powstrzymanie kielczan. Zresztą, każdy zawodnik grający w Farcie zaprezentował się z dobrej strony. – Super zaczęliśmy! Dobrze graliśmy na zagrywce. W przyjęciu również pozytywnie. To przełożyło się na nasz dobry atak – mówi Maciej Pawliński, kapitan kieleckiego zespołu.
Niestety, sen szybko się skończył. Pierwsza część poniedziałkowego starcia zakończyła się 25:18. Później kielecki zespół przygasł i stał się tłem dla kędzierzynian. „Farciarze” słabo grali czy to może ZAKSA zdominowała widowisko? Dookoła słyszy się opinię, że oba te czynniki miały wpływ na dalszy przebieg spotkania i jego ostateczny wynik. – Później wszystko układało nam się troszeczkę gorzej. Zaczęliśmy gorzej przyjmować, co przełożyło się na słabszy atak. Popełnialiśmy więcej błędów własnych i gorzej zagrywaliśmy – dodaje Pawliński.
Wśród podopiecznych Krzysztofa Stelmacha prawdziwy kunszt siatkarski zaprezentował Antonin Rouzier, dla którego chyba nie było akcji niemożliwych do skończenia. Nie bez powodu reprezentant Francji został MVP tej potyczki. – Bardzo miło otrzymać ten tytuł już w pierwszym meczu. Jednak nie zdobyłbym go bez pomocy kolegów. Wygrał cały zespół i to nagroda dla wszystkich. Paweł Zagumny rzucał mi naprawdę dobre piłki. Trudno było ich nie skończyć. Jednak czeka nas jeszcze dużo pracy, by się zgrać i walczyć o najwyższe cele – twierdzi dla zaksa.pl Rouzier.
Więcej problemów ze zgraniem miał w poniedziałek Fart. W szeregach kieleckiego zespołu widoczny był brak komunikacji między poszczególnymi zawodnikami. Pierre Pujol zagrywał niedokładnie do Nillsona, przez co Szwed musiał plasować, czy też Xavier Kapfer i Michał Żurek przyjmowali tę samą piłkę. Takich sytuacji było więcej. To całkiem zrozumiałe – „Farciarze” tak naprawdę nie mieli jeszcze okazji, by się zmienić w zgraną ekipę.
Kielczanie walkę nawiązali jeszcze w ostatnim secie. Widać było powrót do dobrej gry, którą zaprezentowali na początku. Ale również i tym razem czegoś zabrakło, by pokonać faworyzowanego rywala. – Próbowaliśmy nawiązać walkę i postawiliśmy na trudną zagrywkę, co przez pewien czas się udawało. Jednak końcówka znów należała do kędzierzynian – podkreśla Pawliński.
– Straciliśmy pierwszego seta, później jednak wszystko wróciło do normy. Zaczęliśmy lepiej zagrywać i przyjmować. Nasz blok też funkcjonował troszeczkę lepiej. Dzięki temu kontrolowaliśmy przebieg tego spotkania – podsumował na pomeczowej konferencji Zagumny.
Nie zapominajmy, że przegrana z ZAKSĄ nie jest powodem do wstydu. Kędzierzynianie stawiani w roli zdecydowanych faworytów po prostu musieli wygrać, Kielce natomiast mogły. Wśród opinii hurraoptymistycznych i tych pełnych pesymizmu pojawiały się również głosy rozsądku – „dobrze, jeżeli Fart w meczu z wicemistrzem Polski ugra choćby seta”. Stało się, kielczanie pokazali pazur i wygrali jedną część konfrontacji.
Trzeba liczyć, że podopieczni Grzegorza Wagnera w następnym spotkaniu odblokują się na dobre i może tym razem, w starciu z Asseco Resovią Rzeszów, zdobędą seta, może urwą punkt albo nawet zwyciężą. W potyczce z trzecim zespołem poprzedniego sezonu jesteśmy jedynie pretendentem do zwycięstwa, ale jak to często mawia Grzegorz Wagner, to jest sport i wszystko może się zdarzyć.
Przypominamy, że mecz z Resovią odbędzie się w sobotę w kieleckiej Hali Legionów. Początek o godzinie 18.00.
fot. Krzysztof Żołądek/swietokrzyskie.org.pl
Wasze komentarze