Początek spotkania był... jego końcem. Zabójcze 15 minut
– Świetnie ułożył nam się ten mecz. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Lubinianie natomiast byli zdenerwowali i atakowali w poprzek boiska przez pierwsze 15 minut. Z tego właśnie poszły kontry i z tego elementu gry zdobyliśmy naprawdę dużo bramek – mówił po spotkaniu z „Miedziowymi” ich były zawodnik – Bartłomiej Tomczak.
Rzeź niewiniątek obserwowali w Hali Legionów sympatycy kieleckiego szczypiorniaka. Vive Targi Kielce bez żadnych komplikacji rozbili na własnym parkiecie Zagłębie Lubin 44:26 i tym samym pewnie zasiedli na pozycji lidera Superligi. Kluczowy dla losów spotkania był... jego początek. Podopieczni Bogdana Wenty już od pierwszych minut całkowicie odebrali gościom ochotę do gry. O dominacji wicemistrzów Polski niech świadczy fakt, że jeszcze w 7. minucie prowadzili 5:0! – Będziemy się skupiać, żeby tak zawsze zaczynać mecze. Wtedy od razu będziemy udowadniać swoją dominację. W Wągrowcu przecież wyglądało to zupełnie inaczej. Oby zawsze to się toczyło tak, jak w rywalizacji z Zagłębiem – powiedział Bartłomiej Tomczak.
Goście nie mieli żadnych argumentów, aby przedrzeć się przez kielecki mur obronny. Konsekwencją tego były proste błędy, które okazały się wodą na młyn dla dobrze dysponowanych „żółto-biało-niebieskich”. – Świetnie ułożył nam się ten mecz. Zagraliśmy bardzo dobrze w obronie. Lubinianie natomiast byli zdenerwowali i atakowali w poprzek boiska przez pierwsze 15 minut. Z tego właśnie poszły kontry i z tego elementu gry zdobyliśmy naprawdę dużo bramek. Spotkanie skończyło się w zasadzie po kwadransie gry, kiedy na tablicy widniał bardzo korzystny dla nas wynik – mówił skrzydłowy Vive. Podobnego zdania był także Tomasz Rosiński: – Mieliśmy bardzo dużo przechwytów. Sławek Szmal i Marcus Cleverly też nam pomagali swoimi interwencjami. Wygraliśmy zasłużenie, bo od początku kontrolowaliśmy mecz – przyznał popularny „Rosa”.
Pierwsza odsłona spotkania zakończyła się rezultatem 26:9, dlatego większość obserwatorów zadawała sobie pytanie, czy gospodarze są w stanie zdobyć w niedzielę ponad 50 bramek. Po przerwie jednak w ekipie Wenty nastąpiło rozluźnienie, dlatego na parkiecie toczyła się już bardziej wyrównana walka. O emocjach jednak nie mogło być mowy. – Ciężko utrzymać taką koncentrację, jak się prowadzi prawie 20 bramkami, dlatego troszkę w drugiej połowie ta gra siadła. Myślę jednak, że ten wynik satysfakcjonuje kibiców – ocenił Tomczak.
Dlaczego Zagłębie tak słabo zaprezentowało się w Kielcach? Odpowiedzi na to pytanie szukali także „żółto-biało-niebiescy”. – Nasi rywale dopiero co wysiedli z autokaru i musieli zagrać mecz po bardzo długiej podróży. Widać, że nie mieli łatwego zadania. Mimo wszystko i tak chyba trochę zawiedli – przyznał Rosiński, któremu wtórował popularny „Kopara”: – Ośmiogodzinna podróż zrobiła swoje i dlatego tak to wyglądało z ich strony – tłumaczył swoich byłych kolegów Bartłomiej Tomczak.
Skrzydłowy Vive nie miał na boisku żadnych sentymentów wobec swojego poprzedniego klubu, co udowodnił, rzucając 4 ładne bramki. – W większości są to moi przyjaciele, ale na boisku trzeba walczyć i pokazać, kto jest lepszy. Wydaje mi się, że my to dzisiaj zrobiliśmy – zakończył reprezentant Polski.