Na Śląsk bez Lecha i Kiercza. Kiełb od pierwszej minuty?
W zeszłym sezonie Korona była jedyną drużyną w całej lidze, która dwukrotnie – w rundzie jesiennej i wiosennej – była w stanie pokonać wrocławski Śląsk. Już w sobotę nadarzy się okazja do podtrzymania zwycięskiej passy. – Jesteśmy gotowi – zapowiada szkoleniowiec „Żółto-czerwonych”, Leszek Ojrzyński.
Opiekun kieleckiej drużyny przed meczem z zespołem Oresta Lenczyka ma zarówno powody do względnego optymizmu, jak i do lekkiego niepokoju. Skąd biorą się te wahania nastrojów? – Cieszy mnie przede wszystkim to, że udało nam się dobrze wykorzystać dwa tygodnie przerwy w rozgrywkach – tłumaczy Ojrzyński. – Na początku trenowaliśmy ciężej, po tygodniu rozegraliśmy sparing z Ruchem, który przegraliśmy, ale wynik był w tym przypadku sprawą drugorzędną. W drugim tygodniu treningi były lżejsze, jeszcze jutro czeka nas przedmeczowy rozruch. Wtedy też zadecydujemy o meczowej „osiemnastce” – dodaje.
I tutaj pojawiają się problemy. Wiadomo już, że ze Śląskiem nie zagrają na pewno Grzegorz Lech oraz Krzysztof Kiercz. Pierwszy doznał groźnej kontuzji ręki i do gry wróci nie wcześniej niż za około miesiąc. Drugi urazu nabawił się jeszcze w trakcie meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Obrońca Korony dzisiaj ma mieć przeprowadzone specjalistyczne badania, po których okaże się, jak poważna jest odniesiona przez niego kontuzja. – Wtedy też będziemy mądrzejsi – mówi opiekun Korony.
I dodaje: – Krzysiek nie trenował jednak z nami przez prawie dwa tygodnie, stąd raczej nie będzie brany pod uwagę przy ustalaniu składu. Jego kontuzja oraz uraz Grześka na pewno komplikują nam życie. Musimy jednak jakoś sobie z tym radzić. W piłce tak zresztą jest, że kontuzja jednego zawodnika może wykreować drugiego. Dla kogoś to może być więc szansa do pokazania się w spotkaniu ze Śląskiem.
Jak można przypuszczać, ową „szansę” będzie mógł wykorzystać między innymi Jacek Kiełb. Ojrzyński nie chce zdradzić swojego planu taktycznego na sobotnie spotkanie, stąd też pytany o „Rybę”, odpowiada wymijająco: – Zobaczymy, czy zagra. Zapewne jednak w „osiemnastce” się znajdzie. Kadrę na Śląsk podam jednak dopiero jutro.
Kiercza na środku obrony może zastąpić za to Hernani, który jednak nie zachwycił w sparingowym spotkaniu z Ruchem, lub – co bardziej prawdopodobne – Piotr Malarczyk. – Oglądałem występ Piotrka w meczu z Rosją. Jak oceniam jego grę? Miał momenty bardzo dobre, ale i takie, kiedy przydarzały mu się błędy. W takich chwilach nie można się jednak załamywać, trzeba dalej pracować. Tym bardziej że wiem, na co stać Piotrka – mówi szkoleniowiec „Żółto-czerwonych".
Dla młodego obrońcy Korony występ ze Śląskiem może być kolejnym egzaminem piłkarskiej dojrzałości. Dlaczego? Tłumaczy Ojrzyński: – Przyjeżdża do nas bardzo dobra drużyna, która ma aspiracje walczyć o puchary, a – kto wie – może nawet o mistrza Polski. Na dodatek Śląsk gra świetnie na wyjazdach, w tym roku zgarnął już sześć punktów, i to z trudnych terenów – na Legii i Ruchu. Mam jednak nadzieję, że w sobotę przerwiemy tę ich passę i wreszcie odniesiemy zwycięstwo na własnym stadionie.
Po remisach z Ruchem i Wisłą zwycięstwo na kieleckiej Arenie byłoby jak najbardziej wskazane. Co ciekawe, dla Korony Śląsk to… jeden z najbardziej „wygodnych” zespołów w całej lidze. „Żółto-czerwoni” z zespołem z Wrocławia w ekstraklasie jeszcze nie przegrali. Co więcej, w ubiegłym sezonie Korona byłą jedyną drużyną w lidze, która dwukrotnie pokonała Śląsk – zarówno w rundzie jesiennej, jak i wiosennej. Jak będzie tym razem? – Wszystko okaże się w sobotę. Wtedy więcej do zrobienia mają już nie trenerzy, ale piłkarze – kończy Ojrzyński.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Małkowski-
Kuzera - Stano - Kijanskas- Lisowski
Kiełb - Vukovic- Jova- Sobolewski
Korzym- ZIelinski
Co za gość...