Kto pierwszy wyczuje krew rywala? Problemy Korony przed Podbeskidziem
Na pewno bez Tomasz Lisowskiego, a być może bez Macieja Korzyma i Kamila Kuzery wystąpi w Bielsku-Białej Korona Kielce. – Jeszcze nie wiemy, jak będzie wyglądała nasza pierwsza jedenastka. Chciałbym jednak, abyśmy walczyli tak samo, jak w poprzednich spotkaniach – powiedział Leszek Ojrzyński, trener kieleckiego klubu.
Za nadmiar żółtych kartek w wyjazdowym spotkaniu z Podbeskidziem Bielsko-Biała niestety będzie pauzował Tomasz Lisowski. – Jest to dla nas duży ubytek, bo chłopak gra w podstawowym składzie. Ale to są problemy wliczone – po to mamy szeroką kadrę, by ktoś mógł dostać szansę. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze. Bierzemy pod uwagę kilka wariantów dotyczących luki po Lisowskim. Wszystko uzależnione jest od formy pozostałych zawodników.
Na urazy po zaciętym meczu z Wisłą narzekają natomiast kapitan Korony, Kamil Kuzera oraz Maciej Korzym. Trener Ojrzyński jednak nie traci nadziei na korzystny wynik z beniaminkiem ekstraklasy. – Jest trochę problemów, ale w Bielsku-Białej do wykonania mamy swoje zadanie i chcemy je zrealizować. Jeśli będziemy bazować na walce i zgraniu, to będziemy mocniejsi. Fajnie byłoby zdobyć trzy punkty. Po tym spotkaniu będziemy mieć czternaście dni przerwy, które poświęcimy na cięższą pracę – mówi szkoleniowiec Korony.
Szkoleniowiec jednocześnie przestrzega przed lekceważeniem sobotniego rywala. – Podbeskidzie to też silna drużyna, która w pierwszej lidze i dotychczas w ekstraklasie nie przegrała żadnego starcia u siebie. Specyficzny rywal, na którego musimy przygotować różne warianty. Chciałbym, żebyśmy walczyli jak w poprzednich meczach. Jeżeli „Górale” będą lepsi od nas w tym elemencie, będziemy mieli duże problemy.
Jak poczują krew, będą chcieli to wykorzystać. W pierwszej kolejce pokazali charakter – przegrywali z Jagiellonią 0:2, zdołali wyrównać i mieli jeszcze szansę wygrać. W potyczce z Bełchatowem zaliczyli wpadkę 0:6, ale potrafili się z tego podnieść i nie stracić goli w następnych meczach – przyznaje Ojrzyński.
Powoli w Polsce kończy się już okres transferowy. Okazuje się, że w ostatnim tygodniu przeobrażeniom może ulec także kadra Korony. – Póki otwarte jest okienko transferowe, to rozważamy możliwość, że może odejść Hernani. Cały czas rozmawiam z zarządem na temat wzmocnień. Potrzebujemy jeszcze dwóch zawodników do pierwszego składu.
Ojrzyński chciałby pozyskać defensywnego pomocnika oraz skrzydłowego. Tym drugim mógłby być sam Jacek Kiełb, który obecnie reprezentuje barwy Lecha Poznań. – Na tych pozycjach widzę największe braki – nie mamy zbyt dużego pola manewru. Mam nadzieję, że dołączy do nas ktoś takiego formatu jak Jacek. On tu się sprawdził, wypromował, teraz jest na zakręcie. Myślę, że dla niego byłby to dobry ruch – twierdzi kielecki szkoleniowiec.
Fot. Paula Duda
Wasze komentarze