Szampan się polał! Radość była ogromna
38 meczów – aż tyle spotkań o stawkę rozegrali w tym sezonie siatkarze Farta Kielce. I tyle też starć potrzebowali, by utrzymać PlusLigę dla Kielc. A przecież wszystko mogło zakończyć się dziesięć spotkań temu. – To nic! Jesteśmy bardzo szczęśliwi! Wreszcie zakończyliśmy ten długi sezon – mówi Xavier Kapfer.
Od początku poniedziałkowego meczu było widać, że kielczanie są dużo lepiej skoncentrowani niż w środę. Wtedy Jadar rozniósł rywali z Kielc, którzy byli zbyt pewni siebie. A raczej – zbyt pewni swego.
Wczoraj „Farciarze” już w pierwszym secie pokazali, że tym razem do Radomia przyjechali po zwycięstwo. Goście pewnie wygrali 25:18 i w kolejnych partiach mieli pójść za ciosem. Niestety, w drugim secie coś się zacięło. Wprawdzie kielczanie długo szli łeb w łeb z gospodarzami, ale w końcu Jadar zdołał uciec. I wygrał, do 21.
Najpiękniejszy, a zarazem najbardziej dramatyczny był set trzeci. Podopieczni Grzegorza Wagnera prowadzili w nim już sześcioma punktami, ale w końcówce pozwolili radomianom zbliżyć się do remisu. Na szczęście wojnę nerwów lepiej wytrzymali „Farciarze”, którzy wygrali 26:24.
Ostatni set był formalnością – gracze Jadaru stracili zbyt dużo sił, a do tego chyba przestali wierzyć w sukces. Przegrali 18:25. – Mimo to należą im się duże gratulacje, bo robili co mogli, by nas pokonać. W pewnych momentach grali naprawdę super. Tym bardziej cieszymy się, że udało nam się dzisiaj wygrać. Choć na pewno potrafimy grać lepiej, zwłaszcza do siebie mam sporo pretensji – przyznał Xavier Kapfer.
W szeregach Farta zapanowała długo oczekiwana radość. Najpierw na boisku, a potem na trybunach. „Farciarze” pobiegli do swoich kibiców, wdarli się na trybuny i przez kilka minut wspólnie cieszyli się z sukcesu. Okrzyków, całusów, braw i przybijania „piątek” nie było końca. Kielczanie nie zapomnieli też o rywalach. „Jadar! Jadar!” – krzyczał Kapfer wraz z sympatykami Farta w kierunku gospodarzy.
Po powrocie do Kielc kibice pod Halą Legionów wyczekiwali na przyjazd zawodników. Już u siebie polał się szampan, w powietrze poleciało konfetti, nie zabrakło też rac. – Nigdzie się stąd nie ruszam, ja tu zostaje – śmiał się zadowolony trener Grzegorz Wagner.
I można tylko żałować, że w tym momencie pod halą zabrakło dwóch głównych autorów tego sukcesu – prezesa Mirosława Szczukiewicza, właściciela klubu, oraz Dariusza Daszkiewicza, byłego szkoleniowca, bez którego Fart być może nawet nie znalazłby się w PlusLidze. I który w ogromnym stopniu przyczynił się do budowy ekstraklasowej drużyny.
Był to też ostatni mecz Farta w tym składzie. Już wiadomo, że z Kielc do Asseco Resovii Rzeszów odejdzie kapitan Maciej Dobrowolski, ale tych zmian będzie na pewno więcej. – Kocham ten klub, tych kibiców, są znakomici. Ale siatkówka to moja praca i naprawdę nie wiem, gdzie będę grał w przyszłym sezonie – przyznał Kapfer.
Jasne jest tylko jedno – drużyna ma zostać wzmocniona, a nie osłabiona, bo zarząd Farta w przyszłym sezonie chce walczyć o coś więcej niż tylko o utrzymanie.
fot. Maciej Urban
ZDJĘCIA z Radomia – zobacz naszą fotorelację (tutaj)
Wasze komentarze
przykro mi zakazy poleca ...