Nie będą to wesołe święta
– Chorzowianie zagrali bardzo defensywnie, mieli małe odległości między formacjami. Brakowało nam pomysłu na pokonanie dobrze zorganizowanego Ruchu – mówi Piotr Malarczyk, zawodnik Korony. Kielczanie przegrali z Chorzowem i przerwali swoją krótką passę dwóch meczów bez porażki.
Korona w sobotę miała powalczyć o przełamanie klątwy własnego stadionu oraz o spokojne święta. Plany jednak pokrzyżowała im ekipa z Chorzowa. Zawodnicy Waldemara Fornalika wykorzystali jedną z nielicznych okazji na zdobycie gola, po czym zamurowali się na własnej połowie.
Taktyka prosta, a skuteczna. – Szybko straciliśmy bramkę. Widząc tę sytuację, myślałem, że Zbyszek Małkowski ma piłkę w rękach – mówi Hernani. „Złocisto-krwiści” na swoim terenie nie wygrali siedmiu ostatnich ligowych spotkań.
Wszyscy, którzy widzieli mecze z Wisłą Kraków i Śląskiem Wrocław, przyznają, że tym razem podopiecznym Marcina Sasala czegoś zabrakło. Według Ediego Andradiny przyczyną nienajlepszego występu był brak agresywności. – Mieliśmy swoje sytuacje, których nie wykorzystaliśmy. Korona nie powinna grać na tak niskim poziomie – kwituje Brazylijczyk.
– Chcieliśmy udowodnić, że ta fatalna seria jest już definitywnie za nami. Niestety, Ruch strzelił kuriozalną bramkę. Potem zabrakło nam skuteczności. Mieliśmy kilka sytuacji i mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, ale to się nie udało. Te święta nie będą dla nas zbyt wesołe – dodaje Piotr Malarczyk.
Piłkarze z Chorzowa byli zadowoleni z korzystnego wyniku. Szczególnie że – jak podkreślali kieleccy zawodnicy – „Niebieskich” zadowoliłby nawet remis. – Wiedzieliśmy, że Korona będzie chciała zepchnąć nas do defensywy. Nie rzuciliśmy się na nich, mieliśmy 1:0 i czekaliśmy. Nasi przeciwnicy zagrali na tyle, na ile im pozwoliliśmy. Nasz plan obrony zrealizowaliśmy w stu procentach – zaznacza Marek Szyndrowski, zawodnik Ruchu.
Zdaniem Hernaniego Korona nie zasłużyła na porażkę. – Pierwsza połowa była na remis. W drugiej natomiast zagraliśmy wysoko i zepchnęliśmy rywali do defensywy. Okazje na strzelenie bramek mieli Andrzej Niedzielan oraz Maciej Korzym. Niestety, nie potrafiliśmy się przebić przez obronę chorzowian – twierdzi obrońca żółto-czerwonych.
Fot. Paula Duda
Klątwa Ściegiennego trwa (czytaj więcej)
Wasze komentarze