Daszkiewicz: Staramy się zapomnieć
Kielczanie w środę wkroczą w kolejną fazę rywalizacji o utrzymanie w PlusLidze. – Musimy z naszych głów wyrzucić przeszłość i skupić się tylko na najbliższym spotkaniu z Wieluniem – mówi Dariusz Daszkiewicz, trener Farta Kielce.
Zapewne oglądał pan już materiały z przegranego meczu w Olsztynie. Co zaważyło o porażce kieleckiego zespołu w tym starciu?
Dariusz Daszkiewicz: – Analizowaliśmy to spotkanie jak każde inne. W trzecim i czwartym secie mieliśmy kilka krytycznych momentów. Graliśmy dobrze, później popełniliśmy dwa błędy. W trzeciej partii gra była wyrównana, dopóki nie popełniliśmy kilku gaf tuż po zmianie Tomasza Tomczyka w ekipie Indykpolu. Pierwszym błędem było to, że niepotrzebnie próbowaliśmy bronić piłkę, która była w aucie. Później naszemu środkowemu przez mokre ręce piłka została w rękach. W trzeciej sytuacji Maciek Dobrowolski dobrze wybił piłkę na siatce, ale sędzia odgwizdał błąd. W rezultacie zamiast mieć trzy punkty przewagi był remis. Gra przestała nam się układać.
W czwartym secie zdobyliśmy osiemnaście punktów w ataku, ale popełniliśmy w nim aż osiem błędów. Do tego trzeba dołożyć cztery zepsute zagrywki. W takiej sytuacji podaliśmy rękę przeciwnikowi. Myślę, że gdybyśmy tylko o połowę ograniczyli ilość błędów, ten set byłby dla nas. Niestety, to już historia.
Siatkówka polega na tym, że wygrywa ten, kto popełnia mniej błędów. Górą był zespół z Olsztyna, który wygrał z nami trzy spotkania. Nam pozostało wyrzucić to wszystko z głów i skupić się na tym jednym, najbliższym meczu z Wieluniem. Nie myśleć o tym, że będziemy grać do czterech zwycięstw. Wszystkie inne problemu muszą zostać z boku.
Czy zawodnicy rzeczywiście zapomnieli już o przegranej rywalizacji z Indykpolem?
– Staramy się o tym zapomnieć, ale nie jest to takie proste. Były to potyczki, w których mogliśmy wywalczyć utrzymanie w PlusLidze. Przed nam jednak nowe zadanie. Cała drużyna musi zrobić wszystko, by podejść do niego z czystą kartą. Nie ma nic wcześniej, nic później – liczy się tylko ten najbliższy mecz.
Patrząc na konfrontacje w rundzie zasadniczej można powiedzieć, że Wieluń nie jest wygodnym rywalem dla Farta. Zgadza się pan?
– Można tak powiedzieć patrząc jedynie na suche wyniki – przegraliśmy z nimi trzy mecze i tylko jeden wygraliśmy. Z drugiej strony, kto widział te mecze wie, że przynajmniej w dwóch z nich mieliśmy rywala na łopatkach, ale nie potrafiliśmy go dobić. Walka na pewno będzie wyrównana. Ten zespół jest bardzo mocny i ma wartościowych zawodników na każdej pozycji. Pamapol ma określony cel i zrobi wszystko, by tylko go osiągnąć. Nie będą to łatwiejsze mecze jak z Olsztynem.
Szczególnie, że z kadry kieleckiego zespołu wypadł Ludovic Castard, który musiał przejść operację ścięgna Achillesa.
– „Ludo” w tych ostatnich spotkaniach był wiodącą postacią naszego ataku. Grał na bardzo wysokim procencie skuteczności i radził sobie w trudnych sytuacjach. Jego brak będzie odczuwalny, niemniej nie mamy już na to wpływu – kontuzje są wliczone w obszar ryzyka tego zawodu. Trzymamy kciuki za „Ludo”. Mam z nim kontakt telefoniczny. Jest już po operacji, ale o rehabilitacji będzie mowa dopiero za kilka tygodni. Musimy wrócić do tego ustawienia, w jakim zaczynaliśmy ligę. Czyli z Xavierem Kapferem i Piotrkiem Łuką na przyjęciu.
Czy wiadomo już coś więcej na temat Kapfera oraz Richarda Lambourne'a? Siatkarze zostali powołani do reprezentacji narodowych na tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej i ich występ w rywalizacji z Pamapolem stoi pod znakiem zapytania.
– Zawodnicy są z zespołem. Trenują i przygotowują się do najbliższego spotkania z Wieluniem.
Czy wszyscy pańscy podopieczni są zdrowi i gotowi do starcia z Wieluniem?
– Powiem trochę żartobliwie – jak na tę porę roku jest dobrze. Zawodnicy na pewno czują w kościach cały ciężki sezon. Jednak uważam, że stawka, o jaką walczą pozwoli im zapomnieć o drobnych i większych problemach zdrowotnych.
Dobrowolski w dalszym ciągu cierpi z powodu kontuzji barku?
– Tak będzie do końca rozgrywek. Zawodnikowi potrzeba przynajmniej miesiąc wolnego, by mógł się z niej wyleczyć. Nie jest to uraz zagrażający jego życiu, ale na pewno powoduje duży dyskomfort. Wielkie słowa uznania, że walczy, nie odpuszcza, trenuje i stara się jak najlepiej nam pomóc w realizacji naszego celu.
Rozmawiał Maciej Urban.
fot. Paula Duda/Michał Janyst
Wasze komentarze
LUDO TRZYMAJ SIĘ !