Łuka: Pewność siebie to nasz największy skarb
Wygrać i zapewnić sobie siódme miejsce w tabeli grupy spadkowej. To plan siatkarzy kieleckiego Farta na najbliższą sobotę. – Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać – śmieje się przyjmujący „Farciarzy”, Piotr Łuka. Po ostatnim meczu z Jastrzębiem on i jego koledzy nie mają jednak zbyt wielu powodów do obaw.
Czemu? Kielczanie w piątek rozegrali jedno ze swoich najlepszych spotkań w tym sezonie. Podopieczni Dariusza Daszkiewicza w trzech setach rozbili wicemistrzów Polski z Jastrzębskiego Węgla. – Wygraliśmy jak najbardziej zasłużenie, byliśmy lepsi w każdym elemencie gry – mówi bez owijania w bawełnę przyjmujący beniaminka PlusLigi, Piotr Łuka. – Po takim meczu mamy powody do zadowolenia. Tym bardziej, że wygraliśmy z nie byle kim. Pokonanie takiego rywala wzmacnia wiarę we własne umiejętności, pozwala uwierzyć w siebie, co w kontekście walki o utrzymanie jest niezwykle istotne. Tego nam właśnie było trzeba przed kolejnymi meczami – cieszy się 31-letni zawodnik.
Co ciekawe, siatkarze z Kielc już po raz trzeci z rzędu pokonali w tym sezonie drużynę z Jastrzębia. „Farciarze” z wicemistrzami Polski przegrali tylko raz, na samym początku rozgrywek. – Patent na Jastrzębie? To za duże słowo. To, że wygraliśmy z nimi trzy razy pod rząd, świadczy tylko o naszej dobrej postawie, a nie o tym, że ten przeciwnik nam „leży” – tłumaczy Łuka. I dodaje: – W piątek to właśnie nasza świetna gra zmusiła Jastrzębie to popełniania prostych błędów. Podobnie było w poprzednich meczach. Patrzymy na siebie, nie chcemy tłumaczyć naszych sukcesów jakimś patentem.
– Czy to był nasz najłatwiejszy w tym sezonie mecz przeciwko drużynie z Jastrzębia? Wynik meczu świadczy o tym, że tak, niemniej jednak to nie był dla nas wcale przysłowiowy spacerek. Rywale mieli nas rozpracowanych, ale tego dnia to my ich przechytrzyliśmy. Jesteśmy już na takim etapie rozgrywek, że samymi umiejętnościami meczu się nie wygra. Trzeba pokazać walkę, serce do gry i być cały czas skoncentrowanym. Nie ma co się łudzić – do końca sezonu czekają nas same ciężkie mecze – twierdzi przyjmujący Farta.
Dzięki zwycięstwu z Jastrzębskim Węglem kielczanie – na jedną kolejkę przed końcem drugiej rundy rozgrywek – awansowali na pozycję lidera w grupie „spadkowej”. Co zrobić, aby utrzymać te miejsce przed play-outami? Odpowiedź jest prosta: wystarczy wygrać w sobotę w Olsztynie, z Indykpolem. – Łatwo powiedzieć, że „wystarczy wygrać”. Trzy tygodnie temu – po zwycięstwie w Jastrzębiu – też wszyscy liczyli na to, że „przejedziemy się” po Olsztynie, a jak się okazało to Olsztyn „przejechał się” po nas (Fart przegrał w Hali Legionów 0:3 – przyp. red) – przypomina Łuka.
Zdaniem przyjmującego Farta kluczem do zwycięstwa nad Indykpolem powinno okazać się odpowiednie podejście do tego meczu. – Nie możemy myśleć w ten sposób, że „wystarczy wygrać i mamy 7 miejsce”. Musimy się do tego pojedynku odpowiednio przygotować. Mamy kilka dni, na pewno nie możemy sobie pozwolić na dekoncentrację, czy też jakieś samozadowolenie wynikające z tego, że ósmego miejsca nikt nam już nie odbierze – przestrzega.
Jedno jest pewne. Sobotni mecz w dużej mierze zadecyduje o tym, kto będzie rywalem kielczan w fazie play-out rozgrywek o utrzymanie. Jeśli „Farciarze” obronią 7. miejsce, mierzyć się będą ponownie (tym razem w rywalizacji do 3 zwycięstw) z Indykpolem. W przeciwnym wypadku – zajmując 8. pozycję – ich rywalem będzie Pamapol Wielton Wieluń. – Na kogo wolałbym trafić? Nie mam żadnych zachcianek co do rywala. Wiem tylko jedno – wszelkie kalkulacje nie popłacają. Dlatego nie warto wybierać sobie „wymarzonego” przeciwnika – przekonuje Łuka.
Przyjmujący Farta zwraca jednak uwagę na inny aspekt olsztyńsko-kieleckiej rywalizacji. – Po ostatnich pojedynkach wróciła pewność siebie, teraz – po konfrontacji z Olsztynem – nie możemy jej zgubić. Dlatego właśnie ten mecz jest dla nas tak ważny. Musimy tej wiary w siebie strzec jak największego skarbu. Przed czekającą nas walką o utrzymanie psychika odgrywa niezwykle ważną rolę – zaznacza.
fot. Paula Duda, Marek Kita
Tak Indykpol świętował po zwycięstwie w Kielcach. Teraz czas na rewanż!
Wasze komentarze