Daszkiewicz: Sami wykreowaliśmy Nowakowskiego na MVP
- W pierwszych dwóch setach graliśmy naprawdę dobrze, ale z każdym momentem nasza gra słabła. Nie można nam odmówić tego, że walczyliśmy, ale wydaje mi się, że w końcówce zabrakło nam wiary w to, że możemy tu jeszcze wygrać – mówił zawiedziony Dariusz Daszkiewicz po rywalizacji z Tytanem AZS Częstochowa.
Marek Kardos (trener AZS-u): - Rozdzielę ten mecz na dwie części. W pierwszych dwóch setach graliśmy źle. Mieliśmy duże problemy ze zdobywaniem punktów z pierwszych akcji. Nie można tak grać w PlusLidze, szczególnie tu w Kielcach, gdzie poległo już dużo zespołów. Trzeba być skoncentrowanym przez całe spotkanie. Cieszymy się, że udało nam się w końcu przełamać w lidze. Z drugiej strony widać, że w tych rozgrywkach nie ma żadnych faworytów, bo każdy może zwyciężyć z każdym. Szczególnie na wyjazdach po ciężkiej podróży gra się bardzo trudno, ale i tu trzeba wygrywać. Jest wiele kandydatów do najwyższych celów, ale zwycięży tylko jeden. W dzisiejszym meczu trochę się do tego przybliżyliśmy. Najważniejsza była u nas zespołowość. Wspaniale zagrali także Piotr Nowakowski i Fabian Drzyzga. Jeśli idzie w meczu jak po grudzie, to trzeba się cieszyć, że udało się wygrać chociaż za dwa punkty. Wtedy zwycięstwo smakuje naprawdę dobrze.
Dariusz Daszkiewicz (trener Farta): Na początku oczywiście muszę pogratulować drużynie przyjezdnej zasłużonej wygranej. Musimy się zadowolić tym jednym punktem, choć trzeba się martwić, że daliśmy sobie wydrzeć zwycięstwo podobnie jak w Warszawie. W pierwszych dwóch setach graliśmy naprawdę dobrze, ale z każdym momentem nasza gra słabła. Nie można nam odmówić tego, że walczyliśmy, ale wydaje mi się, że w końcówce zabrakło nam wiary w to, że możemy tu jeszcze wygrać. Nie było tej zaciętości. Martwi też to, że robimy odprawy, podpowiadamy zawodnikom, a oni i tak popełniają podobne błędy. Mówiłem chłopakom, aby z trudnych piłek lepiej oddali ją na drugą stronę, niż atakowali przez Piotra Nowakowskiego. Niestety sami wykreowaliśmy go na gracza meczu, bo właśnie on zatrzymał nas aż 9 blokami. Powinniśmy wykorzystać to, że Częstochowa przez 2 sety nie grała na miarę swoich możliwości, ale zabrakło nam konsekwencji.