Dwa oblicza Polaków na otwarcie Mistrzostw Świata
Ile już razy polscy piłkarze ręczni przyprawiali nas o palpitacje serca? Tego nie są w stanie zliczyć nawet najwięksi fani szczypiorniaka. Nie inaczej było w dniu dzisiejszym. Na całe szczęście Polacy pokonali Słowaków 35:33, choć do przerwy przegrywali różnicą dwóch bramek.
Początek spotkania okazał się wymarzony zarówno dla kibiców Vive Targów Kielce, jak i samej reprezentacji Polski. Już w pierwszej akcji Michał Jurecki zaskoczył Stochla i wydawało się, że nasi reprezentanci rozpoczną swą kanonadę. Rywale trzymali się jednak dzielnie, nie pozwalając Polakom odskoczyć na więcej, niż dwie bramki. Najpewniejszym punktem naszej ekipy w pierwszej części gry okazał się Marcin Lijewski, który w pierwszej części gry pięciokrotnie umieścił piłkę w bramce Słowaków. W drużynie gości prym wiedli dysponujący atomowym rzutem Daniel Valo oraz skrzydłowy Martin Stranovsky. Kluczowe dla losów pierwszej połowy okazały się ostatnie dwie minuty, w czasie których Polacy, mimo gry w przewadze, stracili trzy bramki i przegrali ostatecznie 15:17.
O zawodnikach mistrza Polski po pierwszej połowie nie można było powiedzieć nic dobrego. Poza dwoma trafieniami Jureckiego piłkarze ręczni Vive Targów byli cieniem samych siebie. Mariusz Jurasik zapisał na swym koncie jedno trafienie, marnując przy okazji trzy stuprocentowe sytuacje ze skrzydła. Mateusz Zaremba w protokole pierwszej połowy „wyróżnił” się natomiast dwoma (!) dwuminutowymi karami. Swój epizod zaliczył też Tomasz Rosiński, którego rzut nie znalazł jednak drogi do bramki strzeżonej przez świetnie spisującego się Pramuka.
W drugiej połowie od pierwszych minut na parkiecie pojawił się Patryk Kuchczyński, zabrakło na nim natomiast pozostałych zawodników Vive Targów. Zmotywowani Polacy zabrali się do odrabiania strat i już w 36 minucie doprowadzili do remisu 18:18, a sześć minut później wyszli na prowadzenie 22:21. Od tego momentu nasi reprezentanci zaczęli grać coraz skuteczniej, zaskakując wyraźnie podmęczonych Słowaków. Na dodatek kapitalnie w bramce zaczął spisywać się Sławomir Szmal, który raz po raz popisywał się efektownymi paradami i uruchamiał swych kolegów w ataku. Tam najlepiej radzili sobie Tomasz Tłuczyński oraz Karol Bielecki, który w 50 minucie wyprowadził Polaków na prowadzenie 29:24. Mimo dwuminutowej kary dla Michała Jureckiego i nerwowej końcówki Polacy utrzymali jednak swoje prowadzenie do końcowej syreny, zwyciężając ostatecznie 35:33.
Na plus drugiej połowy należy z pewnością zaliczyć występ Patryka Kuchczyńskiego, który zdobył dwie bramki i wykazywał się dużą aktywnością w ataku. Fanów Vive Targów martwić może natomiast fakt, że reprezentanci Polski lepiej radzili sobie wówczas, kiedy na parkiecie brakowało „Józka”, „Dzidziusia”, „Rosy” i „Zarka”.
Kolejne spotkanie podopieczni Bogdana Wenty rozegrają już jutro. Naszym rywalem będzie zespół Argentyny, który dziś zremisował z Koreą Południową 25:25. Początek spotkania – podobnie jak w dniu dzisiejszym – o godzinie 20.15.
Polska - Słowacja 35:33 (15:17)
Polska: Szmal, Wyszomirski - Lijewski 8, Tłuczyński 7, Bielecki 5, Jaszka 5, B. Jurecki 3, M. Jurecki 2, Kuchczyński 2, Jurasik 1, Tomczak 1, Jurkiewicz 1, Siódmiak, Zaremba, Rosiński.
Słowacja: Paul, Stochl, Pramuk - M. Stranovsky 9, Valo 6, Petro 5, Kukucka 4, Sulc 4, Tarhai 3, Kopco 1, T. Stranovsky 1, Mazak, Antl, Urban.
Wasze komentarze