Vive się żegna. Z przytupem?
Ostatnie w tym roku spotkanie rozegrają w środę piłkarze ręczni Vive Targów Kielce. Podopieczni Bogdana Wenty w Legnicy mierzyć się będą z beniaminkiem tegorocznych rozgrywek, Miedzią. – Cel jest jasny: kolejne dwa punkty. Dopiero później będziemy myśleć o odpoczynku – mówi Rafał Gliński.
A rozbrat z ligowym graniem będzie naprawdę długi. Kolejny swój mecz w PGNiG Superlidze „żółto-biało-niebiescy” rozegrają dopiero – uwaga! – 5 lutego. Tak długa rozłąka z rozgrywkami podyktowana jest przerwą na reprezentację, a ściślej mówiąc zaplanowanymi na ten czas mistrzostwami świata w Szwecji. Z powodu skandynawskiej imprezy, niektórzy nie mogą spodziewać się zbyt długiego odpoczynku. Tym bardziej, że w ogłoszonej wczoraj – szerokiej – 34-osobowej kadrze Polski na skandynawski turniej, ponad 1/3 zawodników w rubryce klub może wpisać sobie: „Vive Targi Kielce”. A to jeszcze nie wszystko! Szansę na wyjazd do Szwecji mają także kieleccy stranieri – Rastko Stojković i Marcus Cleverly.
To jednak – póki co – odległa przyszłość. Teraz liczy się tylko jedno – udanie zakończyć ligę. O realizację tego zadania nie powinno być szczególnie trudno. Środowym rywalem „żółto-biało-niebieskich” będzie jedna z najsłabszych drużyn PGNiG Superligi, MSPR Reflex Miedź Legnica. O zespole trenera Edwarda Strząbały w ostatnim czasie było niezwykle głośno. Legniczanie rozgłos zdobyli nie jednak za sprawą swoich świetnych występów, a na skutek... dokonania niemożliwego.
Powód? Szczypiorniści z Dolnego Śląska w ostatnim spotkaniu z Orlenem Wisłą Płock zdołali rzucić swoim rywalom zaledwie 13 bramek! Żadna inna drużyna w ostatnich 5 latach nie zdobyła w meczu ligowym polskiej ekstraklasy tak mało goli. Nic zatem dziwnego, że beniaminek po ostatniej wtopie ma – i to całkiem spore – powody do rehabilitacji. Problem w tym, że w środowym spotkaniu z Vive o odkupienie win może być niezwykle ciężko. - Nie odkryję Ameryki, jak powiem, że Vive jest absolutnym faworytem tego spotkania – bez owijania w bawełnę przyznaje na łamach Sportowych Faktów opiekun legnickiej drużyny.
I na potwierdzenie swoich słów dodaje: - To przecież jedna z najlepszych drużyn w Europie, a my walczymy o utrzymanie w polskiej lidze. Chcemy jednak zrehabilitować się za klęskę w Płocku i zagrać dla legnickich kibiców dobry i wyrównany mecz. Żeby jednak tak się stało, to musimy wyjść na parkiet z myślą o wygranej. Inaczej przegramy już w szatni przed pierwszym gwizdkiem. Jak zatem walczyć z Vive? – Agresywną obrona i szybką kontrą – mówi z przekonaniem Strząbała.
Dla 72-letniego szkoleniowca mecze z kieleckim zespołem od zawsze należą do tych szczególnych. Nic zresztą dziwnego. Strząbała to prawdziwa ikona Iskry, jej były zawodnik oraz trener. W środę na ławce trenerskiej spotka się on ze swoim synem, Tomaszem, drugim szkoleniowcem Mistrzów Polski. - Dawno nie widzieliśmy się, ale podczas meczu wątpię, by syn miał taryfę ulgową dla starego ojca – śmieje się opiekun Miedzi, który po zakończeniu spotkania - razem z zespołem Vive - wróci do Kielc, gdzie też spędzi świąteczny urlop.
Niestety, wszystko wskazuje na to, że kielczanie do środowego pojedynku przystąpią poważnie osłabieni. W Legnicy na pewno nie zagrają Michał Jurecki, Henrik Knudsen oraz Mateusz Jachlewski. W kadrze meczowej znaleźli się wprawdzie Kazimierz Kotliński, Marcus Cleverly oraz Tomasz Rosiński, ale występ wspominanej trójki stoi pod znakiem zapytania. W zespole Miedzi na parkiecie nie pojawią się za to Adrian Świątek i Bogumił Buchwald.
O tym, w jakich humorach „żółto-biało-niebiescy” żegnać będą się z ligą, przekonamy się już w środę. Początek meczu o godzinie 18.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze