Lijewski po Wiśle: jesteśmy bardziej scaleni, jesteśmy jednością
W meczu 24. kolejki Orlen Superligi, Industria Kielce wygrała wyjazdowy mecz z Orlenem Wisłą Płock 34:29. – Nie daliśmy się wybić z rytmu rywalowi i to był moim zdaniem klucz do dzisiejszego sukcesu – powiedział po spotkaniu Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrzów Polski.
Pomimo licznych osłabień kadrowych 20-krotni mistrzowie Polski pokazali wysokie umiejętności i pewnie pokonali odwiecznego rywala. – Na dzień dzisiejszy mamy kontuzjowanych siedmiu bardzo ważnych zawodników. Te kontuzje jednak nas nie złamały, nie podcięły nam skrzydeł. Mało tego wydaje mi się, że z każdym tygodniem jesteśmy jeszcze bardziej scaleni. Ten zawodnik, który występuje na parkiecie, haruje za drugiego kolegę, biorąc przy tym odpowiedzialność na siebie i te dodatkowe minuty wcale mu nie przeszkadzają. Każdy z naszych graczy dołożył cegiełkę do końcowego sukcesu. Dzisiaj zagraliśmy jeden z najlepszych meczów w aspekcie obrony, bo wyglądało to z boku bardzo dobrze. Ruchliwość, mobilność i współpraca między broniącymi stała na wysokim poziomie, co ułatwiło wypełnianie swoich zadań bramkarzom – zaznaczył.
Dzięki pięciobramkowemu triumfowi w Orlen Arenie kielczanie powrócili na pierwszą pozycję w tabeli Orlen Superligi. – Teoretycznie Płock ten mecz musiał wygrać. Zwłaszcza patrząc na składy, a także wynik pierwszego meczu w Kielcach. Za to my, ten mecz mogliśmy wygrać. Dziś pokazaliśmy, że tyle problemów zdrowotnych nie odbiło się na nas negatywnie a wręcz przeciwnie. Jesteśmy bardziej scaleni, jesteśmy jednością. Bardzo się cieszę z tego, że wywozimy trzy punkty do Kielc i wracamy na fotel lidera – podkreślił szkoleniowiec.
Według asystenta Tałanta Dujszebajewa bardzo ważnym czynnikiem było dobre podejście mentalnie drużyny do czwartkowego pojedynku. – Nie było jednego kluczowego momentu dla losów tego spotkania. Wydaje mi się, że pomogło nam w wygraniu kontrolowanie emocji i szacunek do przeciwnika. Nie daliśmy się wybić z rytmu rywalowi i to był moim zdaniem klucz do dzisiejszego sukcesu – zakończył.
Fot. Anna Benicewicz-Miazga