Błanik: Nie pamiętam tak fatalnego wejścia w spotkanie
– Szczerze mówiąc nie pamiętam takiego spotkania, gdzie tak fatalnie wchodzimy w pierwszą połowę – mówi Dawid Błanik, po meczu z Rakowem Częstochowa. Kielczanie przegrali u siebie z aktualnym mistrzem Polski 0:2. Obie bramki wpadły przed wybiciem na zegarze 10. minuty.
Błanik oczywiście ma na myśli całą swoją piłkarską karierę, nie tę część w barwach Korony Kielce. – Przegrywamy u siebie 0:2. Robiliśmy wszystko, szczególnie w drugiej połowie, żeby odwrócić ten wynik. Ale nie udało się.
Korona w tym meczu oddała tylko trzy strzały na bramkę przeciwnika. To mało, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Raków przez ponad 20 minut grał w niedowadze po drugiej żółtej kartce Zorana Arsenicia. – Zdecydowanie to mało szczególnie mając o jednego zawodnika więcej na boisku. Tych sytuacji powinniśmy stworzyć zdecydowanie więcej. "Szyki" miał fajną sytuację, jednak tutaj obrońca dobrze się zachował i wybił. Musimy przeanalizować to spotkanie, wyciągnąć wnioski, zresetować głowy, bo to najważniejsze i wygrać z Pogonią – stwierdza Błanik.
– Czy mamy kryzys? Powiedziałbym, że to słabszy moment. Potrzebujemy jednego takiego idealnego dla nas spotkania, żeby ogień znowu w nas był. Uważam, że Pogoń Szczecin to zespół idealny do tego, żeby się odbić. To drużyna, która walczy o najwyższe cele, a my odwrotnie. Po wygranej z takim przeciwnikiem wyjdziemy na dobrą drogę. Raków też był dobrym rywalem ku temu, ale trzeba sobie jasno powiedzieć, że tym razem był poza naszym zasięgiem – podsumowuje skrzydłowy Korony.
Fot. Maciej Urban