Mecz z uczestnikiem Ligi Europy bez rozstrzygnięcia. Niezły występ Korony Kielce
W środę Korona Kielce zainaugurowała serię meczów towarzyskich. Pierwszym rywalem żółto-czerwonych był austriacki SK Sturm Graz, a więc wicelider krajowych rozgrywek, który jesienią grał w Lidze Europy, a za moment międzynarodową przygodę będzie kontynuował w Lidze Konferencji. Kielczanie zremisowali to starcie 0:0.
Koroniarze do tego starcia przystąpili w składzie: Xavier Dziekoński, Marius Briceag, Dalibor Takac, Dawid Błanik, Yoa Hofmeister, Adrian Dalmau, Daniel Bąk, Marcus Godinho, Mariusz Fornalczyk, Martin Remacle oraz Bartosz Kwiecień.
Od pierwszych minut byliśmy świadkami wyrównanego spotkania, gdzie żadna ze stron nie była w stanie jednoznacznie przejąć kontroli nad boiskowymi zdarzeniami. Korona nie uciekała się do najprostszych rozwiązań, starała się budować każdą akcję od tyłu, jednak nie dawało to wymiernych efektów.
Po 20 minutach gry przede wszystkim w środku pola, Sturm zaczął podkręcać tempo, z czym kielczanie miewali problemy. Kiedy wydawało się, że Koronie może uciec ten mecz, gola w 27. minucie strzelił Mariusz Fornalczyk. Niestety, arbiter główny nie uznał trafienia nowego piłkarza żółto-czerwonych, ponieważ chwilę wcześniej doszło do przewinienia.
W 30. minucie austriacki klub dostał rzut wolny. Sędzia wskazał 17. metr. Silny strzał ze stojącej piłki Manprita Sarkariana wybronił Dziekoński, a dobitka Alexandera Prassa pozostawiła wiele do życzenia.
Siedem minut później Dziekoński błysnął po raz kolejny. Młodzieżowiec rzucił się pod nogi gracza Sturmu gasząc w ten sposób szansę rywali na gola. Piłkarz wypożyczony z Rakowa Częstochowa podczas tej interwencji mocno ucierpiał i przez kilka minut był opatrywany przez kielecki sztab medyczny. Początkowo zmiana nie była potrzebna, jednak tuż przed zakończeniem pierwszej części meczu na boisku zameldował się Konrad Forenc.
W doliczonym czasie gry szasnę na bramkę miał Amady Camara. Piłkarz Sturmu kierunkowo przyjął piłkę wymykając się Hofmeisterowi oraz Kwietniowi. I kiedy wydawało się, że wyjdzie sam na sam z kieleckim bramkarzem, w porę zainterweniował "Kwiatek". Po jego odbiorze oba zespoły miały jeszcze dwie minuty na zmianę wyniku, z czego nie skorzystały. Wynik do przerwy to 0:0.
Druga połowa
Na kolejne 45 minut trener Kamil Kuzera wystawił do gry Konrada Forenca, Dominicka Zatora, Piotra Malarczyka, Jacka Podgórskiego, Jewgienija Szykawkę, Nono, Miłosza Strzebońskiego, Dannego Trejo, Jakuba Konstantyna, Marcela Pięczka i Miłosza Trojaka.
Graz niemal od razu wszedł na wyższe obroty. Dużo gry z "klepki" w ofensywie, a także wysoko zawieszona obrona przysporzyły Koronie nieco problemów, lecz nie na tyle, by dopuścić rywala do akcji bramkowych. W 60. minucie żółto-czerwoni wypracowali kontratak, jednak nie zamienili go na gola. Chwilę później przed szansą na zdobycie bramki stanął wicelider austriackiej elity, jednak strzał z wolnego Samuela Stucklera przeleciał obok bramki.
W 73. minucie żółto-czerwoni przeprowadzili skrzydłem składną akcję zwieńczoną dośrodkowaniem Konstantyna. Piłka spadła pod nogi Podgórskiego, który z ostrego kąta próbował pokonać golkipera austriackiego klubu, jednak ta sztuka się nie udała. Od razu próbował dobijać Szykawka, ale i tym razem bramkarz przeciwników zamknął przysłowiowe wrota.
W ciągu kolejnych minut gra przebiegała pod dyktando żółto-czerwonych. W 84. minucie na indywidualne wykończenie zdecydował się Podgórski, ale jego uderzenie przeleciało nad poprzeczką.
Ostatecznie żadna ze stron gola nie zdobyła. Koroniarze wypracowali sobie kilka niezłych okazji na zmianę wyniku, a na docenienie zasługuje przede wszystkim jej nieprzejednana postawa w defensywie.
Korona Kielce – SK Sturm Graz 0:0 (0:0)
Fot. Korona Kielce