Rzecznik Lecha Poznań wprost o meczu z Koroną: Skandal
Korona Kielce przegrała w sobotę na Suzuki Arenie z Lechem Poznań 0:1. Jednak nie o wyniku będzie się mówić przez najbliższe lata, a o warunkach atmosferycznych w jakich rozegrane zostało to spotkanie. Należy zacząć od tego, że do rywalizacji w ramach 17. kolejki PKO BP Ekstraklasy w ogóle nie powinno dojść.
Prognozy były pewne i nieubłagalne. Na dwie godziny przed rozpoczęciem widowiska nad województwem świętokrzyskim przestał sypać śnieg, jednak było jasne, że tuż przed godziną 20 znów zacznie padać. Widać to na poniższym materiale:
Prognoza modelu nowcastingowego MERGE z #deszcz i #śnieg +8 godz. #nowcasting https://t.co/pck0CSz7re https://t.co/7Ra60KjURl #IMGWCMM pic.twitter.com/oSrTgwaPPu
— IMGW-PIB Centrum Modelowania Meteorologicznego (@IMGW_CMM) December 2, 2023
W międzyczasie zrobiono co najmniej dwie inspekcje murawy. Ta na tamten czas była odśnieżona i gotowa do gry. Nie można oprzeć się wrażeniu, że zapowiedzi pogodowe zostały zlekceważone. Śnieg wrócił nad Kielce niedługo przed rozpoczęciem spotkania na Suzuki Arenie (a więc zgodnie z prognozami). Białym puchem sypało na tyle intensywnie, że konieczne było odśnieżanie linii boiska, a w drugiej połowie z wysokości trybun trudno było dostrzec, co się dzieje na placu gry.
– To, że ten mecz się odbył, jest skandalem. Tak, SKANDALEM. W Gliwicach warunki były lepsze lub porównywalne i przerwano grę. Tutaj był jakiś dziwny upór. Niezrozumiałe – stwierdził rzecznik prasowy Lecha Poznań, Maciej Henszel.
Wytyczne PZPN wskazują, iż w przypadku niekorzystnych warunków atmosferycznych, decyzję o rozpoczęciu, przerwaniu lub zakończeniu meczu decydują delegat oraz sędzia. Do roli arbitra spotkania Korony z Lechem wyznaczony został Bartosz Frankowski z Torunia.
Piłkarze obu zespołów przed kamerami Canal + Sport przyznali, że warunki do gry były nieodpowiednie. – Uważam, że mecz nie powinien się odbyć. Jeszcze nie grałem w tak trudnych warunkach. Sędzia dopuścił, więc graliśmy – powiedział Miłosz Trojka z Korony Kielce.
– Nikt nie był zadowolony z tego, że mecz w Kielcach się odbył – ocenił ze swojej perspektywy Radosław Murawski z Lecha Poznań. – W trakcie spotkania było widać, że to z piłką nożną nie ma nic wspólnego. To była męka dla nas. Kuriozum, że do tego meczu doszło – dodał Murawski wskazując także, że kielecka strona dołożyła wszelkich starań, by przed rozpoczęciem murawa wyglądała jak najlepiej, jednak jej jakość i tak pozostawiała wiele do życzenia.
Wygląda na to, że nie skończy się na frustracji. Na początku meczu na śniegu poślizgnął się Adriel Ba Loua. Skrzydłowy Lecha opuścił boisko trzymając się za bark i można się spodziewać, że ze względu na kontuzję czeka go dłuższa przerwa. – Te uraz w normalnych okolicznościach niemiałby miejsca. To rzecz jasna ważna lekcja, żeby odpowiednio wcześnie podejmować decyzje w kwestii rozgrywania spotkań w takich warunkach pogodowych – przyznał John Van den Brom, szkoleniowiec gości.
Z kolei rzecznik prasowy na platformie społecznościowej X, w odpowiedzi na zapytania kibiców, potwierdził, że w takiej sytuacji kluby "nie mają tutaj żadnego prawa głosu", a decyzja należy do sędziego.
Fot. Aleksandra Sternak/Radio eM Kielce