Forenc przed Pucharem Polski: Serducha nie zabraknie. Cieszę się, że wracam
– To spotkanie można już przegrać przed meczem, w głowie – przestrzega Konrad Forenc, golkiper Korony Kielce, który we wtorek wyjdzie w pierwszym składzie przeciwko rezerwom Jagiellonii Białystok. Kto wygra, ten awansuje do 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski.
Trener Kamil Kuzera określił tego typu spotkania mianem potencjalnej pułapki. W końcu ekstraklasowemu klubowi przyjdzie się mierzyć ze średniakiem III ligi. To starcie można w przekonującym stylu wygrać lub też dać się skompromitować. – Jesteśmy na to wyczuleni. Mamy świadomość, że w tym meczu wszystko zależy od nas – takie słowa wypowiada podczas briefingu prasowego Konrad Forenc.
Następnie dodaje: – Będziemy musieli sobie to spotkanie ułożyć. Można je przegrać w głowach, jeszcze przed meczem. Musimy ze swojej strony zrobić wszystko i udowodnić różnicę klas. To my jesteśmy ekstraklasowym zespołem, a rywale mają tę przyszłość dopiero przed sobą.
Trzeba dodać, że dla "Foriego" będzie to pierwszy oficjalny mecz w tym sezonie. Obecnie Forenc jest zmiennikiem Xaviera Dziekońskiego, na którego konsekwentnie od startu rozgrywek stawia sztab Korony Kielce. Dodajmy jeszcze, że pochodzący z Oławy 31-latek przez złamanie palca nie dograł poprzedniej kampanii do końca co sprawia, że jego przerwa od gry w pierwszym składzie trwa już około 5 miesięcy.
– Minęło bardzo dużo czasu i wiadomo, że nie tak sobie wyobrażałem start tego sezonu. Ale cieszę się, że będę mógł teraz wrócić i gwarantuję ze swojej strony, że serducha do gry nie zabranie! Zrobimy wszystko, czego oczekują kibice Korony i co do nas należy, a więc wygramy ten mecz – zapowiada.
1. runda Fortuna Pucharu Polski startuje dla Korony Kielce dziś (wtorek 26 września) o godzinie 12.30. Spotkanie odbędzie się na obiekcie Ośrodka Szkoleniowego Jagiellonii, na sztucznej nawierzchni. – Szkoda, ale nie mamy na to wpływu. Przy wykopach będę musiał zachować więcej uwagi. Najważniejsza będzie koncentracja, nie może jej zabraknąć – podsumowuje bramkarz żółto-czerwonych.
Fot. Grzegorz Ksel