"Jedyny odpowiedzialny za ten wynik jest trener"
Nie było początku sezonu z przytupem, jest za to spory niedosyt. Szczypiorniści Industrii Kielce przegrali inauguracyjny mecz Ligi Mistrzów 31:34. Mistrzowie Polski przegrali u siebie z Aalborgiem. – Skuteczność była niewystarczająca – zwraca uwagę Igor Karacić, środkowy rozgrywający drużyny z Kielc.
Kielczanie od samego początku nie mogli wejść na właściwe sobie obroty. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:18. W drugiej części spotkania Industria Kielce miała swoje okazje na odrobienie wyniku, nawet zdobyła bramkę kontaktową, jednak po chwili każdy plan zwycięstwa w tym meczu sypał się jak domek z kart. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 31:34.
– Aalborg miał więcej głodu i chęci niż my – mówi Tałant Dujszebajew, szkoleniowiec mistrzów Polski. Podczas rozmowy z dziennikarzami trener najlepszej drużyny w naszym kraju zauważa, że jego podopieczni praktycznie w całym meczu skazani byli na gonienie wyniku.
– Kiedy podnosimy sobie poprzeczkę bardzo wysoko musimy być za to odpowiedzialni. Przegraliśmy, ale idziemy dalej. Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że wyszliśmy do tego spotkania senni. Wystarczy spojrzeć, z kim przyszło nam się mierzyć. Za to dostrzegam swoje błędy. Zawsze powtarzam, że wygrywa drużyna, a gdy przegrywa to przede wszystkim trener. Jedynym, który jest odpowiedzialny za porażkę z Aalborgiem jest trener – dodaje Dujszebajew.
Z kolei Igor Karacić uważa, że jego zespół zrobił w środę wszystko, co tylko się dało. – Myślę, że nie mieliśmy problemu w ataku. Bo graliśmy kombinacyjnie, ale skuteczność była niewystarczająca. W pewnym momencie mogliśmy zdobyć bramkę na remis, a tego nie zrobiliśmy. W ubiegłym sezonie wygraliśmy z nimi dość łatwo dwukrotnie, dzisiaj było widać u nich spokój na boisku. Wiedzieli, co zrobić na boisku.
Jednak, jak słusznie zauważa Karacić, falstart w pierwszym starciu o niczym nie przesądza. To samo przydarzyło się kielczanom dwa lata temu (porażka w Bukareszcie z Dinamem), a ostatecznie mistrzowie Polski znaleźli się w finale Ligi Mistrzów.
Fot. Patryk Ptak