Korona pod presją to najlepsza wersja Korony. Kontuzja Łukowskiego będzie impulsem?
Początek sezonu w wykonaniu Korony Kielce nie należy do udanych. Podopieczni Kamila Kuzery zdobyli do tej pory w trzech meczach tylko jeden punkt, a na domiar złego stracili na kilka miesięcy swojego najskuteczniejszego gracza minionej kampanii. Paradoksalnie to może być impuls dla żółto-czerwonych, aby wreszcie przypominać tę drużynę z wiosny 2023 roku.
Korona Kielce jest trochę jak polski naród, który ma niesamowitą wręcz tendencję do jednoczenia się w trudnych chwilach. Przy Ściegiennego od lat gra się wszak pod dużą presją – oczekiwań kibiców, spisujących na straty ekspertów czy niepewnej przyszłości, uzależnionej od liczby głosów na "TAK" radnych w radzie miasta.
Z takim bagażem na plecach złocisto-krwiści grali przecież od samego początku poprzednich rozgrywek. Beniaminkowi dawano niewielkie szanse na utrzymanie. Te z czasem spadły niemal do zera, gdy podczas zimowej przerwy, po słabej jesieni, kielczanie zajmowali miejsce w strefie spadkowej, a na dodatek drużynę powierzono nieopierzonemu w roli pierwszego trenera – Kamilowi Kuzerze.
Los chciał, a w zasadzie sztab szkoleniowy i zawodnicy, że Korona znów utarła nosa wielu, skutecznie odkładając w czasie nieuniknioną przez wielu egzekucję i wreszcie wyrwała się spod topora w ostatniej kolejce sezonu. Topora, który czyhał nad skroniami Koroniarzy przez całą rundę wiosenną.
Podopieczni Kuzery w minionej kampanii to charakter, nieustępliwość i ambicja. Nawet gdy drużynie zdarzały się potknięcia, jak to w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie kielczanie przegrali z Wartą aż 1:5, za każdym razem wracali mocniejsi, przekuwając te negatywne impulsy w korzyści. Gracze "Kuziego" karmili się krytyką i trudnymi wyzwaniami.
Być może tym impulsem, którego potrzebował i który odblokuje zespół z Kielc, będzie kontuzja jednego z jego najważniejszych ogniw – Jakuba Łukowskiego, co doliczając do falstartu na inauguracje sezonu, dwóch nokautach w końcówce spotkań i innych problemach kadrowych poskutkuje powrotem drużyny, jaką kibice zapamiętali z drugiej połowy rozgrywek 22/23.
– Tego dotyczyła końcówka naszej wczorajszej rozmowy. Przekazałem zawodnikom, że tamten dzień był chu***wy. Zawsze, gdy tracisz zawodnika, zastanawiasz się, czy wszystko zrobiłeś dobrze. Wiemy, jak ten zespół czuje moją osobę. Mam z zawodnikami bardzo normalne relacje. Ludzie, którzy dziś nie czują się komfortowo, jeśli chodzi o zdrowie, wiedzą, że są nam potrzebni. To jest budujące. Musimy wrócić do dobrych rzeczy jak najszybciej. Hasło sprzed sezonu: "wygrać za wszelką cenę" nabiera swojej mocy – przyznał Kamil Kuzera.
Podobnie problem z początku sezonu Korony Kielce diagnozuje Jakub Białek, dziennikarz Weszło. – Ciężko powiedzieć, co nie gra. W poprzednim sezonie jechali z nożem na gardle. Samo to sprawiało, że każdy był pobudzony nieco bardziej. Na takim pozytywnym napędzaniu byli w stanie robić rzeczy bardzo duże, jak na Koronę. Ten wynik z wiosny był spektakularny – wyraził swoją myśl w programie Weszło "Liga Minus".
Czy kielczanie potwierdzą stawiane tu tezy i ponownie zaprzeczą logice? Odpowiedź na to pytanie już w niedzielę. Tego dnia o godz. 20:00 początek konfrontacji z Legią Warszawa.
fot. Mateusz Kaleta