Mecz o pierwsze zwycięstwo w sezonie. Korona ma pokazać wyższość nad beniaminkiem
Podopieczni Kamila Kuzery jadą po pierwszy komplet punktów w sezonie do beniaminka z Łodzi. Przed Koroną trudny bój na stadionie ŁKS-u, gdzie mimo wszystko będą faworytem na drodze po pełną pulę.
Kielczanie po tygodniu pauzy spowodowanej przełożeniem meczu z Rakowem Częstochowa wracają do gry o ligowe punkty. Żółto-czerwoni przystąpią do rywalizacji z ŁKS-em, mając na koncie jedno "oczko" wywalczone w spotkaniu inauguracyjnym ze Śląskiem Wrocław (1:1). Podopieczni Kamila Kuzery nie zaprezentowali się wtedy z najlepszej strony. Zarówno trener, jak i zawodnicy, schodzili z boiska świadomi tego, że stać ich na dużo lepszą postawę.
Zeszłotygodniowy sparing z Siarką Tarnobrzeg odkrył jednak pokłady znacznie większęgo potencjału zespołu oraz poszczególnych jednostek. A Kuzera ma z kogo wybierać. Kadra Korony Kielce na ten sezon jest wszak znacznie szersza niż przed rokiem. O miejsce w podstawowym składzie bije się co najmniej dwóch piłkarzy na każdą pozycję, dlatego sztab szkoleniowy nie powinien mocno ubolewać nad stratą Piotra Malarczyka i Kyryło Petrowa. Jeszcze w środę występ obu zawodników stał pod dużym znakiem zapytania.
– Wszystko wskazuje na to, że nie zagrają. Przeprowadzimy badania, aby ocenić, czy podejmiemy ryzyko. Jednak jest określona droga, styl. Korona sobie musi radzić. Są inni zawodnicy. Będzie kilka zmian, ale to nie zmienia nastawienia na mecz – mówił opiekun kielczan na przedmeczowej konferencji prasowej.
Obóz złocisto-krwistych podejdzie do piątkowej potyczki z dużo większym spokojem od swoich konkurentów. W Łodzi wielki entuzjazm spowodowany powrotem do elity ustępuje miejsca niepokojowi po dwóch pierwszych kolejach. Gracze Kazimierza Moskala przegrali wszak na inaugurację z Legią Warszawa 0:3 oraz z innym beniaminkiem, Ruchem Chorzów, 0:2.
– Bilans bramkowy w ich meczach mówi, że nie jest dobrze. Jednak ŁKS ma bardzo dużo autów w ofensywie. To pokazuje pracę trenera Moskala. Znam go prywatnie i jako szkoleniowca. Błędy się zdarzają, ale uważam, że nie wycofa się z drogi, którą obrał – stwierdził Kuzera.
Obie ekipy łączy postać Pawła Golańskiego. Dyrektor sportowy Korony to przecież wychowanek łodzian oraz zadeklarowany kibic Rycerzy Wiosny. "Golo" nie jest jednak jedynym piłkarzem, który zaznał smak obu szatni. W tym gronie można umieść między innymi Pawła Sasina, Marka Kozioła oraz Michała Mokrzyckiego, a więc aktualnego zawodnika drużyny z Alei Unii Lubelskiej.
Pomocnik od 2013 do 2017 roku był formalnie związany z klubem ze Ściegiennego 8, jednak nie odegrał w nim znaczącej roli. Później jego piłkarskie drogi zaprowadziły go w różne strony futbolowej mapy Polski. Ta podróż nie była natomiast usłana różami. Rzeszowianin przechodził bardzo trudne chwile, co rzutowało na jego kondycję psychiczną. Jak się okazję, w wyjściu na prostą pomógł mu właśnie trener kieleckiego zespołu.
– Ja tego chłopaka znam bardzo długo. Momentami ta nasza relacja wyglądała jak ojca z synem. Po powrocie do Płocka miał dołek psychiczny. Jego rodzice poprosili mnie o pomoc. Szybko znaleźliśmy wspólny język. On jest bardzo zdeterminowany, aby grać na najwyższym poziomie – wspomina "Kuzi".
W piątkowy wieczór dojdzie do 16. starcia pomiędzy tymi klubami. Jak do tej pory bilans kształtuje się na korzyść kielczan, którzy wygrali 7 razy, 5-krotnie schodzili z boiska na tarczy i trzy razy dzielili się punktami. Co ciekawe, dotychczasową serię meczów spinają klamrą dwa remisy – ten z 2022 roku, gdy jeszcze na zapleczu ekstraklasy padł wynik 0:0 oraz z sezonu 04/05, kiedy obie ekipy zafundowały kibicom w Łodzi aż 8 bramek (4:4).
Pierwszy gwizdek meczu 3. kolejki kampanii 23/24 o godz. 20:30. Wybrzmi on z ust jednego z najbardziej uznanych sędziów na świecie, Szymona Marciniaka.
fot. Mateusz Kaleta