Edi: Sapela nie chciał, ale się wydał
– Przyzwyczailiśmy się, że to właśnie Niedzielan strzela bramki. Na szczęście świetnym zmiennikiem okazał się Maciej Tataj, który zagrał bardzo dobre spotkanie, zdobył bramkę i przyczynił się do podyktowania przez sędziego rzutu karnego – mówi Edi Andradina, napastnik Korony Kielce.
Sobotniego wieczoru stadion przy ulicy Ściegiennego, mimo nieprzyjemnie niskiej temperatury na dworze, został rozgrzany do czerwoności. Gra ofensywna obu zespołów, a także kontrowersje związane z niektórymi decyzjami sędziów uczyniły to widowisko najciekawszym, jakie można było zobaczyć ostatnio na kieleckiej arenie. – Dobrze rozpoczęliśmy ten mecz, graliśmy konsekwentnie i aktywnie. Niestety, później boisko musiał opuścić Andrzej Niedzielan – to była dla nas ciężka chwila, ponieważ przyzwyczailiśmy się do tego, że to właśnie on strzela bramki. Ale musze w tym miejscu pochwalić Macieja Tataja, który zagrał bardzo dobre spotkanie i wykorzystywał swoje sytuacje – twierdzi Edi Andradina.
Tataj w meczu z GKS-em strzelił gola w 55. minucie. Następnie, 20 minut później wspaniałym zwodem zmusił bełchatowskiego obrońcę do ryzykownej interwencji w polu karnym, które zakończyło się faulem na kieleckim snajperze. Sędzia tym razem nie miał wątpliwości i wskazał ręką na „wapno”. Późniejsze honory czynił Edi, który sprytnym uderzeniem, bez żadnych problemów pokonał golkipera gości. – Łukasz Sapela to bardzo dobry bramkarz. Zna mnie dobrze i już kilka razy bronił moje strzały. Tym razem mu się to nie udało. Czy zastanawiałem się nad tym, w który róg uderzyć? Na początku miałem zamiar skierować piłkę tam, gdzie później „poszedł” Sapela. Decyzję zmieniłem w ostatniej chwili, bo widziałem jego ruch – podkreśla Brazylijczyk.
– Jestem z siebie zadowolony! – kwituje Edi. Ale jak przystało na prawdziwego profesjonalistę, 36-latek nie szczędził sobie słów samokrytyki. – Szkoda, że nie udało mi się strzelić gola w końcówce spotkania. Czekałem, by podać Tatajowi piłkę na czysta pozycję, niestety wtedy Maciek znajdował się na spalonym. Oddałem silny strzał, jednak bez rezultatu. Może byłoby inaczej gdybym strzelił technicznie? Trudno… jak nie dziś, to następnym razem. Jestem do tego przygotowany i zawszę będę dawał z siebie wszystko – zaznacza filar żółto-czerwonych.
Fot. Paula Duda