Jacek Podgórski wrócił do gry: Te dwa tygodnie w domu nie były łatwe
Przed tygodniem wszedł z ławki w meczu z Jagiellonią, notując pierwszy występ od przeszło dwóch tygodni. Jacek Podgórski wraca do regularnej gry i jak zapowiada, że czuje duży głód gry. O miejsce w składzie nie będzie jednak tak łatwo. – Jest bardzo duża rywalizacja. Zwłaszcza na skrzydłach. To nas buduje i nakręca. Nikt się nie obraża – zapewnił.
Korona Kielce jest coraz bliżej utrzymania. Za żółto-czerwonymi już sześć domowych zwycięstw z rzędu, a na horyzoncie pojedynek, który może wzbogacić tę serie i sprawić, że realizacja celu będzie na wyciągnięcie ręki. Kielczanie zmierzą się na Suzuki Arenie z Zagłębiem Lubin.
– W szatni są dobre nastroje. Z pozytywnym nastawieniem podchodzimy do tego meczu. Chcemy podtrzymać tę zwycięską passę. Nie stawiałbym nas w roli faworyta. To cieszy, że tak nas postrzegają, jednak Zagłębie będzie chciało się przełamać. Czeka nas trudne spotkanie – zapowiedział Jacek Podgórski.
Skrzydłowy złocisto-krwistych wraca do regularnej gry po dwutygodniowej przerwie spowodowanej zapalaniem płuc. W ostatniej kolejce zanotował już przeszło 45 minut, stemplując je asystą drugiego stopnia przy decydującym golu Evgeniyego Szykawki. – Te dwa tygodnie w domu nie były łatwe. Głód piłki jest duży – stwierdził. 26-latek posłał dobre dośrodkowanie z rzutu rożnego na głowę Dominicka Zatora, który przekazał futbolówkę pod nogi białoruskiego atakującego. Podgórski podkreśla dużą wagę stałych fragmentów w kontekście zdobywanych punktów.
– Zwracamy uwagę na ten element gry. Można zdobyć dzięki niemu wiele punktów. Mamy też właściwych ludzi od tego, jak Jakub Łukowski czy Ronaldo. Kiedy ja wszedłem na boisko ich już nie było. Wziąłem więc to na siebie i cieszę się, że "Szyki" strzelił – przyznał.
To był szalony mecz, a zwłaszcza jego końcówka. – Dla kibiców ten mecz był bardzo atrakcyjny, jednak wolałbym, abyśmy przesądzali o losach pojedynków dużo wcześniej – mówił. Natomiast to, co wydarzyło się przed tygodniem, na długo zapadnie w pamięci kieleckich sympatyków. Heroiczna walka do końca procentuje już teraz. Miejsca na Suzuki Arenie wyprzedają się w świetnym tempie. W niedzielę stadion przy Ściegiennego może wypełnić się nawet w komplecie. – Czujemy wsparcie kibiców. Po tym ostatnim spotkaniu przeszedł nas dreszczyk emocji. Kilku graczy miało podczas analizy ciarki – skwitował.
Początek meczu z Miedziowymi, w niedzielę, o godz. 12:30.
fot. Grzegorz Ksel