Wenta: Nie chcemy być biurem podróży
- W ostatnim tygodniu wreszcie zrobiliśmy krok do przodu. A może lepiej byłoby powiedzieć, że po prostu wróciliśmy do punktu wyjścia. Z „Lwami” nie gwarantuje wygranej, ale obiecuję walkę. Będziemy się bić o dobry wynik! - zapowiada szkoleniowiec Vive Targów Kielce, Bogdan Wenta.
Coraz mniej czasu pozostało do niedzielnego spotkania Vive Targów Kielce z niemieckim Rhein-Neckar Loewen. Mistrzowie Polski, którzy we wcześniejszych meczach Ligi Mistrzów zanotowali trzy porażki z rzędu, tym razem postarają się o wywalczenie pierwszego w tegorocznych rozgrywkach zwycięstwa. Zadanie jakie stanie przed „żółto-biało-niebieskimi” będzie jednak z najtrudniejsze z trudnych. - Gramy z niezwykle mocnym rywalem, który w tym sezonie wygrywa praktycznie wszystko - mówi szkoleniowiec kieleckiego zespołu, Bogdan Wenta. Opiekun Vive Targów ma rację. Rhein Neckar Loewen w obecnych rozgrywkach na 14 oficjalnych spotkań zanotowało tylko jedną porażkę.
W kieleckim klubie patrzą jednak głównie na siebie. Przygotowania do niedzielnego meczu zaczęły się dopiero od czwartku. Wcześniej, bo w środę, szczypiorniści Vive Targów rozgrywali jeszcze mecz ligowy w Głogowie, z miejscowym Chrobrym. Mistrzowie Polski wygrali pewnie i wysoko, co jednak... nie do końca zadowoliło szkoleniowca „żółto-biało-niebieskich”. - Fajnie, że nasi rywale postawili nam wysokie warunki przez 15 minut gry, ale szczerze wolałbym, abyśmy przez cale zawody, a nie tylko przez kwadrans, musieli się solidnie napocić. W Głogowie pierwszych siedem, czy też osiem bramek, rzuciliśmy albo ze szybkiego środka, albo też z kontrataku. Do jedenastej minuty nie graliśmy w ogóle ataku pozycyjnego. To mówi samo za siebie. Liga polska to dla nas jakby inny świat - przyznaje z ubolewaniem.
Wygrana w Głogowie, a nade wszystko bardzo dobry - choć przegrany - ubiegłotygodniowy mecz z najlepszą drużyną świata, THW Kiel, spowodowały, iż w kieleckim klubie wreszcie powiało optymizmem. - Zrobiliśmy kroczek do przodu. Potrzebujemy jednak też wyników. To one cementują zespół. Jeśli coś nie wychodzi, jeśli przegrywa się trzy mecze z rzędu, to niektórzy zaczynają wątpić. Dużo rozmawialiśmy z zawodnikami na ten temat i mam nadzieje, że takie myślenie nie będzie nam już przeszkadzało - mówi Wenta.
I dodaje: - Myślę, że teraz - po pewnych perturbacjach z początku sezonu - wreszcie wróciliśmy do punktu wyjścia. Co do meczu z Rhein Neckar Loewen - nigdy nie gwarantujemy konkretnego wyniku, ale zawsze możemy obiecać walkę, i tak też będzie w przypadku tego pojedynku. Najważniejsza, w spotkaniach z takimi przeciwnikami jak „Lwy”, będzie zespołowość. Jeśli nie będziemy ze sobą współpracować, czy to w obronie, czy też w ataku, to nie mamy czego szukać w tym meczu. Gramy ze zbyt mocnym zespołem, aby móc sobie pozwolić na zbyt indywidualne podejście.
Szkoleniowiec Vive Targów zaznacza, iż Niemcy w Kielcach nie będą mogli liczyć na łatwą przeprawę. - Gramy z mocnym rywalem, ale nie chcemy być biurem podróży, które zaprasza zespół z Niemiec na fajną i miłą wycieczkę po Hali Legionów. Wierzę w to, że u siebie, w domu, stać nas na zawieszenie im wysoko poprzeczki - mówi z nadzieją. - Wiemy z jak mocnym zespołem gramy. Znamy klasę poszczególnych zawodników, ich potencjał rzutowy. Odległość, na którą musimy uważać w obronie, wydłuża się i wynosi nawet więcej niż 10 metrów, bo przecież Karol Bielecki potrafi zdobyć bramkę z bardzo daleka. Wiemy co nam grozi z jego strony, bo go znamy, to jest przecież nasz chłopak - dodaje popularny „Wentyl”.
Opiekun kieleckiej drużyny zdaje sobie sprawę z tego, iż w zespole „Lwów” - w porównaniu z poprzednim sezonem - zaszło sporo zmian, także personalnych. - W zeszłym roku gra tej drużyny była bardziej czytelna, opierała na Olafurze Steffansonie - który rozgrywał, i Karolu, który kończył akcję. Teraz ich gra jest bardziej rozrzucona. Doszedł do tego zespołu Grzesiu Tkaczyk, zawodnik bardzo uniwersalny, mogący grać wszędzie, na środku jest niebezpieczny Szwajcar Andy Schmid, do tego dobrzy obrotowi. Na pewno „Lwy” dysponują bardzo dużą mocą uderzeniową - zauważa. - W niedzielę musimy się z nimi bić o ten wynik. Ta agresja w grze już coraz lepiej w naszym przypadku funkcjonuje, natomiast dalej musimy pracować nad wzajemną współpracą - podkreśla.
- Dużą siłą „Lwów” jest także wszechstronność zawodników. Dysponują wieloma szczypiornistami, którzy sprawdzają się zarówno w obronie, jak i w ataku, dzięki czemu w drużynie nie musi być dokonywana zbyt duża liczba zmian. U nas jest z tym nieco inaczej. Już w meczu w Kilonii widać było, że trudno nam przychodzi zachowanie płynności gry, bowiem niektórzy zawodnicy są specjalistami w obronie, inni z kolei w ataku, dlatego też cały czas przeprowadzane są zmiany pomiędzy nimi. Na pewno jest to w jakimś stopniu nasz mankament. I to nie jest wcale żadną tajemnicą - przyznaje Wenta.
Problemem dla trenera mistrzów Polski są kontuzje dwóch kluczowych zawodników - Tomasza Rosińskiego oraz Daniela Żółtaka. Obaj, ze względu na bóle pleców, nie wystąpili w środowym meczu ligowym z Chrobrym. Wenta przyznaje jednak, iż zarówno „Żółty”, jak „Rosa” powinni być do jego dyspozycji w niedzielnym pojedynku. - W przypadku Tomka jestem więcej niż pewny, że tak właśnie będzie. Myślę, że Daniel również do tego czasu się wykuruje. Jest on bardzo ważnym zawodnikiem w naszej defensywie, dlatego też jeśli nie będzie mógł zagrać, będziemy musieli jakoś zrekompensować jego brak. Jeżeli chodzi o innych zawodników - w Głogowie nogę podkręcił Kamil Krieger, naciągniętego mięśnia achillesa ma Rafał Gliński, ale to nie są urazy wykluczające z treningów - zaznacza opiekun kieleckiej drużyny.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze