Strzelec schodzi, strzelec wchodzi. Pierwszy taki przypadek od 2018 roku
W sobotnim meczu Korony Kielce z Radomiakiem Radom doszło do ciekawego przypadku. Żółto-czerwoni wygrali 2:1 po bramkach dwóch napastników – Evgeniyego Szykawki oraz Kacpra Kostorza, którzy byli bohaterami bezpośredniej zmiany w 1. minucie doliczonego czasu gry. To pierwszy taki przypadek, kiedy snajper żółto-czerwonych i jego nominalny zmiennik trafili do siatki w tym samym pojedynku, od 2018 roku.
Temat "dziewiątki" w Kielcach to temat dłuży i bardziej zawiły niż rzeka Silnica. W każdym kolejnym okienku transferowym słyszymy, że żółto-czerwoni potrzebują napastnika z "prawdziwego zdarzenia", nie mówiąc już o jego równie skutecznym konkurencie, tudzież zmienniku.
Nie dziwi, więc że na ostatni mecz z bramkami obu snajperów, kiedy jeden zmieniał na boisku drugiego, trzeba było czekać blisko 5 lat. Mowa tu o sezonie 18/19 i partii z 13 sierpnia, gdy kielczanie podejmowali Śląsk Wrocław. Gospodarze wygrali 2:1, a kluczowe gole padły łupem Elii Soriano oraz Macieja Górskiego, który zmienił niemieckiego snajpera.
Do opisywanego momentu odnotowano jeszcze kilka podobnych, ale nielicznych przypadków. Pokaźny wysyp tego typu zdarzeń miał miejsce jednak w kampanii 07/08. Wtedy o pozycję nr "9" walczyli tacy zawodnicy, jak Krzysztof Gajtkowski, Marcin Robak, Maciej Kowalczyk, Jakub Zabłocki czy nierzadko Edi Andradina. I to właśnie tej ostatniej dwójki dotyczy pierwszy z tych przypadków. 14 marca 2008 podczas meczu z Polonią Bytom Brazylijczyk otworzył wynik, a jego zmiennik zamknął rezultat pojedynku na 2:0.
Edi zamienił się rolami niespełna miesiąc później w partii z ŁKS-em, kiedy posadził strzelca pierwszej bramki – Krzysztofa Gajkowskiego, aby następnie dopisać swoje nazwisko do protokołu meczowego, kwadrans po zastąpieniu popularnego "Gajtka".
Podobny obrót spraw spotkał pod koniec sezonu także Gajtkowskiego. Były gracz Lecha Poznań postawił kropkę nad i w spotkaniu z Górnikiem Zabrze, parę chwil po tym jak pojawił się na boisku w miejsce Marcina Robaka, inicjatora triumfu żółto-czerwonych w stosunku 3:0.
Co ciekawe, taka sama sytuacja wydarzyła się w czasach supremacji Grzegorz Piechny. "Kiełbasa" mógł liczyć na godne zastępstwo w meczu z Dyskobolią Grodzisk Wielkopolski (3:0). Król strzelców sezonu 05/06 najpierw trafił na 1:0, na następnie ustąpił miejsca Anatoliemu Dorosowi, strzelcowi ostatniego gola.
fot. Krzysztof Kolasiński