Wygrać i co dalej? Jak Korona ucieknie ze strefy spadkowej?
Mecz z Radomiakiem ma swoją historię i elektryzuje dodatkowo. Jednak sobotnia potyczka dla Korony Kielce będzie niezwykle istotna bez względu na rywala. Żółto-czerwoni mogą wszak opuścić strefę spadkową – o to, co musi się stać.
Kluczowym warunkiem jest zwycięstwo podopiecznych Kamila Kuzery. Każdy inny wynik, z racji na 2 punkty różnicy do bezpiecznego miejsca, pozbawi kielczan szans na wyjście spod kreski w nadchodzącej serii gier. Trzy punkty na pewno uwolnią Koronę z czerwonej strefy przynajmniej na kilka godzin, do momentu bezpośredniej rywalizacji Jagiellonii z Górnikiem. Czyli meczu drużyn, które z dorobkiem 25 punktów wyprzedzają złocisto-krwistych, zajmując odpowiednio 14. i 15. miejsce w tabeli.
Koroniarze pozostaną nad kreskę, jeśli we wspominanym starciu nie padnie remis, czyli jedna z drużyn przechyli szalę na swoją stronę. W takim wypadku gracze ze Ściegiennego 8 powędrują na pierwsze bezpieczne miejsce kosztem przegranego zespołu. Jeżeli jednak w Białymstoku dojdzie do podziału punktów, beniaminek pozostanie w czerwonej strefie.
Wszystko przez niekorzystany bilans w bezpośrednich meczach Korony z tymi ekipami. Z Jagiellonią złocisto-krwiści przegrali bowiem 1:4, z kolei z Górnikiem – 1:2. Niewykluczone, że do tej stawki drużyn spod liczby "26", przy porażce z Lechem Poznań, dołączy również Piast Gliwice, z którym kielczanie jedynie zremisowali 1:1 podczas rundy jesiennej. A jak głosi regulamin rozgrywek, w przypadku gdy więcej niż dwa zespoły cechuje identyczna liczba punktów, o ich kolejności decyduje liczba "oczek" zdobytych w bezpośredniej rywalizacji. Korona wypada tu najgorzej, notując 1 pkt., dalej jest Piast z 3 pkt, Górnik z 5 i Jagiellonia z 8.
fot. Krzysztof Kolasiński