Ojrzyński: Najważniejsze, że mamy chociaż ten jeden punkcik
– Skończyło się tradycyjnie dla tych zespołów, a więc remisem. Dwa razy goniliśmy wynik, nie poddawaliśmy się, mieliśmy sytuację meczową. Jakby nasz zawodnik zdecydował się na podanie, bo było dwóch naszych w świetle bramki, nie musielibyśmy drżeć o wynik do końca – mówi po meczu z Miedzą Legnica trener Leszek Ojrzyński.
Leszek Ojrzyński (szkoleniowiec Korony): – Ten remis trzeba szanować. W pierwszej połowie graliśmy inaczej, bo dwoma napastnikami. Ten wariant nie wypalił i w przerwie od razu zrobiliśmy zmiany, jeden z napastników został. Próbowaliśmy interweniować, bo ciężki był to dla nas mecz. W pierwszej odsłonie nie było takiej intensywności, do jakieś przyzwyczailiśmy, no może za wyjątkiem starcia z Pogonią. Tutaj tak dobrze też to nie wyglądało.
Najważniejsze, że mamy chociaż ten jeden punkcik. Dopisujemy go. Przed nami ostatni mecz przed przerwą na kadrę, gdzie musimy zmobilizować się. Całe szczęście, że wraca do nas pięciu zawodników, z których nie mogliśmy skorzystać. Uczymy się tej ekstraklasy. Mogliśmy przegrać, ale byliśmy w stanie też wygrać.
(Adam Deja nie zaliczył dziś najlepszego spotkania. O jego dyspozycję zapytany został trener) Dużo ma atutów. Przede wszystkim wykonuje stałe fragmenty gry, jest wysoki, a to ważne przy defensywnych stałych fragmentach. Plus tym przekonuje, że mamy problem ze stoperami, a on może zając to miejsce. To są takie zalety na szybko wymieniane, gdzie przewyższa Sewerzyńskiego, czy Takaca, którzy tego nie zrobią, nie są tak dobrzy w defensywie, ani nie zagrają na stoperze. A w każdej chwili mogliśmy przejść na piątkę, czy była sytuacja z Petrowem (wskutek urazu znajdował się poza boiskiem -przyp. red.), na ławce mieliśmy młodego i niedoświadczonego Sewerysia. Trener jak przygotowuje plan na dany mecz, bierze pod uwagę dużo scenariuszy, żeby się nie wykoleić. Wierzę w tych chłopaków, tak samo w Adama. Staramy się to wszystko poukładać, ale czasami mamy jakieś problemy. Dziś w niektórych momentach te problemy były widoczne w środkowej strefie boiska.
Jak oceniam zmiany? Jakby Jacek (Podgórski) podał, czy do Kiełba, czy do Jasia (Nojszewskiego), to zostaliby bohaterami, w tym Jacek za asystę. Ale tu się decyzję podejmuje w ułamku sekundy, Jacek podjął taką, a nie inną. Sewerzyński miał momenty lepsze i gorsze. Jasiu miał utrudnione zadane, bo szykowaliśmy Takaca przy wyniku remisowym, a po rzucie karnym postawiliśmy jednak na Nojszewskiego. Kiełb został przesunięty pod Śpiączkę i trzeba było gonić wynik. Zaryzykowaliśmy, bo w środku pola pozostali Ronaldo oraz Sewerzyński i musieli dać sobie radę. Nie było łatwo, bo środek pola Miedzi to ciekawa formacja. Potrafią grać w piłkę, dużo widzą, grają kombinacyjnie, w końcu mają tam reprezentantów Holandii, Chile. Wiadomo, że to było kiedyś, ale jakiś poziom reprezentują. To dobrzy piłkarze, którzy wiedzą, co zrobić, na co się nabieraliśmy, w tym przy akcji bramkowej w pierwszej połowie.
Ronaldo Deaconu. Oczekujemy od niego więcej. To jest trudna liga i jeśli ktoś przychodzi tutaj przykładowo z ligi słowackiej, no to czasami potrzeba pół roku, żeby się tutaj zaaklimatyzować. Pamiętam jak do Lubina przyszedł najlepszy rozgrywający ze Słowacji, w ogóle nie zaistniał i nie wiedział o co chodzi. Masz mało przestrzeni do gry, to wkrada się niepewność, zwłaszcza u zawodników kreatywnych. Dziś Deaconu próbował grać prostopadle, czy rzucać podania crossowe. On potrafi dograć na nos jeśli ma miejsce. Wiemy, że to zawodnik, który lubi być przy piłce, a jeśli jej nie ma, wychodzi mu to gorzej. Pracujemy nad tym, żeby wychodził do pressingu, czy lepiej bronił, a jak będzie dalej, to zobaczymy.
Fot. Grzegorz Ksel