Problemy z barkiem Alexa Dujshebaeva były wierzchołkiem góry lodowej: Grał też z kontuzją kolana
- Zawsze mówię, że czas na prawdziwe oceny jest dopiero po zakończeniu sezonu. Na teraz mogę tylko potwierdzić, że tak, wszystko jest w porządku. Jestem pewien, że w wakacje każdy wziąłby w ciemno, że będziemy na koniec roku na pierwszym miejscu w grupie Ligi Mistrzów – podsumowuje rundę jesienną, na łamach kielcehandball.pl, opiekun Łomży Vive Kielce – Talant Dujshebaev.
- Jestem bardzo zadowolony, że wciąż mamy na to duże szanse, ale musimy jeszcze przeanalizować zarówno mecze, gdzie zagraliśmy super, jak i te, gdzie poszło nam gorzej. Jest jeszcze wiele miejsca do poprawy – uważa.
Kielczanie rozpoczną nowy rok na niwie europejskiej z pole position. Wspominane pierwsze miejsce w grupie B oraz dwupunktowa przewaga nad wiceliderem z Paryża, to wynik pobudzający marzenia sympatyków z nad Silnicy. – Wszystkim zostały po cztery mecze, mamy po dwa punkty przewagi nad Barcą, PSG i Telekomem Veszprem. Każda z drużyn zagra jeszcze dwa spotkania w domu i dwa na wyjeździe. Barca i PSG mają bardzo dobry terminarz, bo mają Flensburg i Veszprem u siebie oraz wyjazdy do Zaporoża i Bukaresztu. Veszprem ma o wiele cięższe zadanie, bo Barcę i PSG na wyjeździe oraz nas i Porto w domu. My natomiast mamy trudne wyjazdy do Flensburga oraz Veszprem i domowe mecze z Dinamo Bukareszt oraz Motorem Zaporoże. Musimy zrobić wszystko, by w czterech meczach zdobyć sześć punktów, a wtedy będziemy pierwszymi w grupie – ocenia.
Zwycięstwo w tak trudnej i wyrównanej grupie może być dużą nobilitacją i bodźcem przed trudami play-off’ów, jak również, wpłynąć na bardziej korzystne utorowanie ich ścieżki. - Z którego miejsca będzie najlepsza drabinka? Z pierwszego, gdzie może czekać na nas Flensburg w ćwierćfinale, jeśli będzie piąty w naszej grupie, a do tego czasu Niemcy wyleczą już wszystkie kontuzje? A może lepiej zająć drugie miejsce, zagrać w 1/8 finału z Vardarem albo Zagrzebiem, ale kto wtedy będzie w ćwierćfinale? Aalborg? A może Kiel? To może jednak lepiej trzecie miejsce i Elverum w „Last16, ale wtedy w ćwierćfinale może być znowu Kiel albo Pick Szeged, albo Montpellier? Do końca fazy grupowej jest jeszcze tyle meczów, że trudno kalkulować. My chcemy po prostu walczyć o zwycięstwo w grupie – zdradza.
Na koniec 2021 roku na papierze zgadza się niemal wszystko, jednak finisz rundy, na które złożyły się m. in. porażki w Paryżu i Porto czy skromne zwycięstwo z Wisłą Płock, daje poczucie, iż przerwa przyszła w odpowiednim momencie.
Na widoczne obniżenie lotów kielczan mogło wpłynąć nawarstwiające się zmęczenie oraz szereg kontuzji, które doskwierają kluczowym nazwiskom w talii Dujshebaeva. – Co do Alexa, jeszcze przed igrzyskami były wątpliwości, czy powinien w nich zagrać. Do Tokio poleciał, zdobył medal, ale potem miał siedem tygodni regeneracji. Nikt nie wie, że oprócz kontuzji pachwiny w ostatnim czasie grał też z kontuzją kolana. W ostatnich meczach Alex nie mógł nawet zginać nogi! Nasi fizjoterapeuci pracowali nad nim codziennie i tylko dzięki ich pracy mógł w ogóle grać. Nie dziwi więc, że jego ostatnie mecze nie były najlepsze. To też tylko człowiek.
Taka sytuacja nie była jednak tylko w przypadku Alexa. Tomasz Gębala od końca października właściwie nie trenował z uwagi na ból w kolanie, uczestniczył tylko w meczach, a i tak pokazał bardzo wysoki poziom w obronie. Ze względu na kontuzje nie mogliśmy jednak wykorzystać go w ataku, w długiej zmianie czy ataku w drugie tempo. Kostki skręcili Branko Vujović oraz Dylan Nahi, ale obaj do końca chcieli pomóc drużynie, jak tylko się dało. Kontuzję miał też Nico Tournat, więc w kilku meczach mieliśmy tylko jednego obrotowego. Jedyne, co chciałbym powiedzieć wszystkim moim graczom i żeby wiedział to cały świat, to wielkie dziękuję, jesteście świetnymi ludźmi i wojownikami – kwituje.
fot. Patryk Ptak