Ten tydzień był spokojniejszy, ale w niedzielę kolejny egzamin. Oby zdany
Przed tygodniem Korona Kielce odetchnęła z ulgą - przełamała się, wygrała pierwszy mecz od ponad dwóch miesięcy, a teraz chce zrobić wszystko, żeby pójść za ciosem. W niedzielę żółto-czerwonych czeka bardzo ważne spotkanie z ostatnim w tabeli ŁKS Łódź. To mecz z gatunku o sześć punktów. - Chcemy rozwijać nasz pomysł na grę, doskonalić go. Niedziela będzie dla nas kolejnym egzaminem. Oby zdanym - mówi przed wyjazdem do Łodzi Mirosław Smyła, trener Korony Kielce.
Szkoleniowiec kielczan ma do swojej dyspozycji prawie wszystkich zawodników. Zabraknie tylko Michaela Gardawskiego, który wciąż nie uporał się z urazem. Po pauzie za kartki wraca natomiast Ognjen Gnjatić, a po przerwie spowodowanej kontuzją - Jakub Żubrowski. Trener Korony nie chce na razie jednak wybiegać w przyszłość i decydować o składzie, jaki zagra z ŁKS. - Mamy jeszcze dwa treningi do meczu, a do tego dwóch zawodników jest przeziębionych. Poza tym cała grupa jest pod prądem - informuje.
REKLAMA
- Mamy szeroką kadrę, ostatnio zmiennicy dali dobrą jakość i cały czas powtarzam, że naszym motorem napędowym jest rywalizacja. Tą drogą chcemy iść - nie ma wątpliwości Smyła.
Łódzki Klub Sportowy, który będzie w niedzielę rywalem Korony, zajmuje ostatnie miejsce w tabeli i przegrał osiem ostatnich spotkań. Podopieczni Kazimierza Moskala cały czas czkają na przełamanie fatalnej serii. Co innego Korona, której udało się to zrobić w poprzedni piątek. Kwestie mentalne na pewno nie będą w niedzielę bez znaczenia. - Zawodnik, który czuje większą pewność siebie, nie popełnia tak dużo błędów. To zwycięstwo jest nam bardzo potrzebne. Raz, że tabela, a dwa, że zyskujemy czas do dalszej pracy - przedstawia opiekun Korony.
I dodaje: - Ten tydzień był spokojniejszy, a motywacja do treningu naprawdę duża. Była radość, ale teraz im bliżej meczu musi być większe skupienie i większa dyscyplina. Niedziela będzie dla nas kolejnym egzaminem. Oby zdanym.
Trener Korony mówi także o zaletach łodzian. - Statystyki, które przemawiają za ŁKS, to na pewno posiadanie piłki. To zespół, który chce w tą piłkę grać i na pewno czeka nas sporo biegania. Musimy być na to gotowi. Wiadomo, że wszystkich interesują przede wszystkim punkty, dlatego musimy patrzeć przede wszystkim na siebie - podkreśla.
Na przedmeczowej konferencji padło również pytanie o Andresa Lioiego, który odkąd dołączył do drużyny, nie odgrywa w niej raczej czołowej roli. Ostatnio zabrakło go także w meczach rezerw. - Jesteśmy po rozmowie i obiecywał mi pełne zaangażowanie i chęć udowodnienia, że jest wartościowym piłkarzem. Ostatnio nie grał, ale ta kadra też nie jest tak szeroka, żeby pomieścić w niej wszystkich. Pamiętajmy, że w meczu rezerw może występować tylko jeden piłkarz spoza Unii Europejskiej. Dajmy mu trochę czasu. Oswoimy się wspólnie. Potencjał jest, a w pewnym momencie na pewno przyjdzie też na niego pora. Nikt o nim nie zapomniał i nie skreślił - przedstawia Smyła.
Mecz z ŁKS Łódź będzie ostatnim spotkaniem kielczan przed kolejną przerwą reprezentacyjną. - Wyjazd do Łodzi jest kolejnym etapem tego, aby zyskać czas do pracy, a nie robić to w nerwowej atmosferze. Podczas tej przerwy mamy w planach mini-zgrupowanie na własnych obiektach. Wykorzystamy ten czas na treningi i pracę. Zakończy się to grą kontrolną, ale na razie nie chcę jeszcze zdradzać z kim. Ten mecz odbędzie się najprawdopodobnie na naszych boiskach. Na razie nie chcę jednak wyprzedzać tego, co będzie po meczu. Skupmy się na niedzieli - kwituje 50-latek.
Niedzielny mecz ŁKS Łódź - Korona Kielce rozpocznie się o godz. 12:30.
fot: Mateusz Kaleta
Wasze komentarze