Nie chodzi o kary indywidualne. Każdy zostanie rozliczony ze swojej postawy
Korona Kielce postara się zmazać plamę, związaną z porażką z Wisłą Sandomierz, zwycięstwem z Jagiellonią Białystok. - Na pewno cieszylibyśmy się z tych trzech punktów, ale teraz nie gramy już w pucharze. To jedne rozgrywki mniej i to nas boli – mówi trener żółto-czerwonych, Gino Lettieri. - Nie jestem wkurzony na to, że przegraliśmy, bo przegrać można z każdym. Nie wolno nam jednak z taką drużyną stracić trzech bramek. Poza tym prowadziliśmy 2:1 i byliśmy bardziej doświadczeni. Nie można więc przegrać w ten sposób. 0:1 po dziwnej bramce, a potem walka o odwrócenie wyniku, ale porażka? To inna sprawa, ale tak nie było – dodaje Włoch.
- Przespaliśmy się tę jedną noc i będziemy o tym rozmawiać jeszcze w środku naszego klubu i drużyny – komentuje szkoleniowiec pytany o ewentualne konsekwencje porażki z trzecioligowcem.
REKLAMA
I dodaje: - Trzeba odróżnić pewne rzeczy. Nie chodzi o kary indywidualne, ale o występy zawodników i o to, co oni są w stanie pokazać. Każdy zostanie rozliczony ze swojej postawy. Nie podejmujemy decyzji pod wpływem emocji. Wszyscy muszą pokazać swoje na boisku.
Wśród tych, którzy w pucharowym starciu rozczarowali, z pewnością byli Wato Arweladze i Felicio Brown Forbes. – Felicio musi pokazywać dużo więcej, wiemy o tym. Co do Arweladze natomiast, nie wolno zapomnieć, że chłopak ma dopiero 20 lat. Jeśli przyprowadzi nam pan zawodnika w takim wieku, który ma większy potencjał od Wato, to wystąpi od razu w podstawowej jedenastce – kwituje Lettieri.
- Mówiliśmy trzy-cztery dni przed meczem, że już niejedna drużyna pożegnała się z tym pucharem. Jestem trenerem już od 22 lat i jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się przegrać z drużyną występującą w lidze niżej. Może oprócz jednego meczu, ale wtedy mieliśmy już pewny awans – opisuje Włoch.
I podkreśla: - To była dla mnie nowość. Zawsze przygotowywałem się na takie mecze jak najlepiej i coś takiego wydarzyło mi się pierwszy raz.
Czy główną przyczyną porażki było zatem zlekceważenie rywala przez kieleckich piłkarzy? – Możliwe - krótko odpiera trener.
Patrząc już na ligę, „Jaga” to przeciwnik, z którym zespół Lettieriego odniósł trzy porażki na trzy spotkania: kolejno 2:3, 1:5 i 0:3. - Patrząc na statystyki na papierze, to faktycznie tak jest. Mamy jednak te mecze w pamięci. W pierwszym, gdy było 2:3, wcale nie musieliśmy przegrać. Przy tym 0:3 natomiast, do 62. minuty Jagiellonia była bez sytuacji bramkowej – odnosi się Włoch.
- W Białymstoku natomiast nas rozjechali (śmiech) – dodaje szkoleniowiec.
Korona w środę doznała wstydliwej porażki w Pucharze Polski, natomiast białostoczanie w poniedziałek ulegli u siebie Śląskowi Wrocław aż 0:4. - Myślę, że w niedzielę będzie ciekawe spotkanie. Obie drużyny muszą coś nadrobić z powodu swoich ostatnich meczów – nie ukrywa trener.
- To logiczne, że w porównaniu do meczu w Sandomierzu będą zmiany w składzie – jasno stawia sprawę Lettieri.
Stawką najbliższej potyczki będzie dla Korony podium ligowej tabeli. - Jest takie niemieckie powiedzenie, żeby zostawić kościół w wiosce. Z każdego meczu chcemy wyciągnąć maksa, ale to jest szalona liga, w której lider potrafi przegrać 0:4 u siebie. Tu nie jest tak, że się wychodzi na boisko i zgarnia trzy punkty. Żeby zapunktować, wszyscy zawodnicy muszą dać z siebie sto procent – kończy włoski szkoleniowiec.
Mecz Korona – Jagiellonia rozpocznie się w niedzielę, 7 października o godzinie 15:30 na Kolporter Arenie.
fot. Maciej Urban
Wasze komentarze