Pomyślałem... Rany boskie, będzie ciężko. Coś mnie wtedy uderzyło
Jeśli mielibyśmy wskazywać najlepsze wywiady, przeprowadzone w języku polskim, z Gino Lettierim, trenerem Korony Kielce znów musielibyśmy zmienić lidera. Bo bez wątpienia rozmowa Mateusza Święcickiego i Filipa Kapicy (komentatorów Eleven) w portalu 2angrymen.tv na taki tytuł, w chwili obecnej, zasługuje.
Dzięki niej, w jeszcze lepszy sposób poznajemy włoskiego opiekuna żółto-czerwonych. I to nie tylko jako szkoleniowca, ale przede wszystkim jako człowieka. - Powtarzam piłkarzom, że mają jedną karierę w życiu. Świat jest pełen ludzi, którzy jęczą, że mogli robić więcej, że nie dali z siebie wszystkiego, że gdyby mogli, to cofnęliby czas i zrobili wszystko inaczej. Powtarzałem im zawsze, że mają kilkanaście lat na zarobienie pieniędzy, spełnienie marzeń z dzieciństwa, przeżycia czegoś wspaniałego. Mówiłem, że najważniejsze jest tu i teraz, że nie ma jutro. Czasami odnosiłem wrażenie, że pewna część piłkarzy, z którymi pracowałem, uprawiała ten zawód za karę. W Koronie też takich spotkałem. Jeśli chcesz zawodowo grać w piłkę, musisz być zdyscyplinowany i mieć strategię. Wiecie jaki jest dziś główny problem ludzi? Nie tylko w piłce? Nie mają planów i jasno sprecyzowanych celów - wyjaśnia Lettieri.
REKLAMA
- Mam w sobie mnóstwo energii. Mówiłem wam już o niemieckich wartościach, które kształtowały mnie podczas dojrzewania. To zostaje głęboko w człowieku. Taką mam naturę, że chcę ciągle więcej. Krok po kroku. Piłkarze nie są głupi i szybko zauważają różnicę w tym, co trener mówi, a co robi. Dyscyplina, konkretne działanie, progres. Zaczynam od siebie, ale chcę, aby drużyna postępowała tak samo. Chcę, aby wszyscy myśleli podobnie. Dziś wygraliśmy mecz, poszło dobrze, jesteśmy szczęśliwi, ale musimy wymagać więcej od siebie. To nie jest łatwe, bo trzeba od podstaw zmieniać mentalność kilkudziesięciu osób. Nie uważam, że w Polsce są źli piłkarze. Są źle wychowani. Mówię o wychowaniu w kulturze pracy i solidności, o przygotowaniu do uprawiania tego zawodu na profesjonalnym poziomie. Jeśli przekona ich się do swojej koncepcji i pokaże, że warto ciężko harować, to będą stać w pierwszym szeregu - podkreśla
Włoch wspomina, dlaczego zdecydował się na przeprowadzkę do Polski. Zaznacza, że zastanawiał się nad tym dwa tygodnie. - W końcówce poprzedniego sezonu przyjechałem do Polski i oglądałem Koronę w kilku meczach. Szczerze? Spodziewałem się, że będzie gorzej. Pierwszą rzeczą, która mnie wywarła na mnie wielkie wrażenie była infrastruktura stadionowa. Oglądałem mecze w Gdańsku i Warszawie. Zobaczyłem obiekty treningowe Korony, zjechałem Polskę wzdłuż i wszerz. Wiedziałem w co się pakuję. Najgorzej nie było z jakością piłkarską. Oglądałem mecze Ekstraklasy, miałem wyrobioną opinię na temat jej poziomu. Podczas pierwszych treningów zawodnicy Korony byli zszokowani, że muszą tyle zasuwać, że zajęcia trwają nie godzinę, a dwie. Dla nich był to problem. Obserwowałem wszystko bardzo uważnie i myślałem: rany boskie, będzie ciężko. Tu trzeba zacząć od podstaw i zmienić ich mentalność. I coś, co mnie uderzyło. Taktowanie każdej uwagi jako osobistego ataku na piłkarza. Jakby nikomu nie można było zwrócić uwagi - przyznaje.
Co udało się zmienić w ciągu sześciu miesięcy? - Po pierwsze, ja się trochę zmieniłem, umiem dostrzec swoje błędy i na pewno nie jestem tak apodyktyczny względem piłkarzy, jak kiedyś. Staram się traktować wszystkich sprawiedliwie, dopasować, ale nie rezygnować ze swoich zasad. To nie był też łatwy czas dla mnie. Moje córki i żona nie mieszkają w Polsce. Nie muszę chyba tłumaczyć jak ważna jest rodzina dla wszystkich Włochów. Znajomych można mieć wielu, ale tylko rodzina bezwarunkowo będzie z tobą na dobre i na złe Uważam, że potrzebujemy roku wspólnej pracy, by piłkarze załapali w stu procentach o co mi chodzi. Na razie jestem dumny z progresu, który był widoczny w naszej grze, choć w końcówce roku zawiedliśmy i traciliśmy punkty. Chciałbym, aby zawodnik Korony pojechał na Mistrzostwa Świata jako reprezentant Polski. Nie mówię o wywalczeniu Pucharu, który nie jest dla nas drogą zamkniętą, bo dotarliśmy do półfinału. Jeśli będziemy grać dobrze, to trofea przyjdą jako naturalna konsekwencja - dodaje.
A to tylko urywki tej bardzo interesującej rozmowy. Bez wątpienia zachęcamy Was do lektury całości. Naprawdę warto.
Gdzie można to zrobić? Wystarczy kliknąć TUTAJ.
Autorzy: Mateusz Święcicki, Filip Kapica
Źródło: 2angrymen.tv
Wasze komentarze
Bez Korony ten człowiek byłby bezrobotny! To była jego ostatnia szansa, bo jego juz nikt w Niemczech nie chciał!
Polską mentalność nikt nie zmieni!
Należy im współczuć, skoro nie mają nic do zaoferowania.
Póki , co optymizmu więcej.