W dziesięciu broni się... łatwiej. W sobotę zagramy z takim samym "serduchem"
Po bardzo emocjonującym starciu, Korona Kielce w 1/8 finału Pucharu Polski ostatecznie pokonała po dogrywce Wisłę Kraków 1:0. Kiedy w 33. minucie meczu czerwoną kartkę obejrzał Jakub Żubrowski wydawało się, że to przyjezdni będą na uprzywilejowanej pozycji w tym spotkaniu. Tymczasem okazuje się, że nie zawsze łatwa droga wiedzie ku zwycięstwu.
- Nie ma recepty na wygraną. Suma summarum czasami tak to wygląda, że w dziesięciu broni się łatwiej, bo wtedy jest się całkowicie skoncentrowanym na defensywie i czeka się na ten jeden moment. Nam się to dzisiaj udało - powiedział po końcowym gwizdku pomocnik Korony, Mateusz Możdżeń.
REKLAMA
- Na pewno gdybyśmy grali po jedenastu, to ten mecz wyglądałby zupełnie inaczej. Z pewnością nie gralibyśmy w tak głębokiej defensywie. Dziś nasza gra w obronie wyglądała bardzo szczelnie. Trener zmienił taktykę na trzech środkowych obrońców i wahadłowych i to przyniosło efekty. Ograniczyliśmy Wisłę tylko do dośrodkowań. Owszem, zdarzyły się też jedna, dwie akcje środkiem, ale Maciek świetnie skrócił kąt i obronił w sytuacjach sam na sam. Rywale mieli również rzut wolny, ale poza tym przez te 120 minut to raczej my kontrolowaliśmy przebieg spotkania - dodał.
Kielczanie z pewnością zostawili w tym spotkaniu na boisku dużo zdrowia i sił. Czy to będzie miało wpływ na sobotnią, ligową potyczkę z Wisłą Kraków? - Gdybyśmy zrobili badania, na pewno fizycznie będzie widać różnicę. Ale w naszym zaangażowaniu nie będzie zmian. Kiedy zostawiasz serducho na boisku i "dajesz z wątroby", to tej różnicy na pewno nie widać. Wiemy, jak trudny jest następny mecz. Dziś się cieszymy, ale od jutra wszystko wraca już do normy. Kibice znów będą się nakręcać na sobotnie spotkanie, bo są to bardzo ważne punkty do zdobycia w lidze. Ja osobiście grałem już te 120 minut w Sosnowcu, potem kolejne 90 w Gdyni i w tym starciu też praktycznie cały mecz dominowaliśmy. Złotego środka znaleźć się nie da. Z drugiej strony, Wisła zostawiła swoich kluczowych zawodników w Krakowie, zdecydowali odpocząć, nawet tutaj nie przyjechali. Wynik kolejnego meczu jest sprawą otwartą. Ale nie ma się co martwić - "Żuber" dostał czerwoną kartkę, więc też miał więcej czasu do odpoczynku - zażartował na koniec Możdżeń.
Wasze komentarze