Tataj: To była prawidłowa bramka
- Na pewno nie faulowałem Wojciecha Skaby, a zatem bramka, którą zdobyłem powinna zostać uznana. Bardzo chcę zdobyć tego pierwszego gola w barwach Korony, ale jak to zrobić skoro sędzia zachowuje się tak dziwnie – mówił po meczu z Polonią Bytom Maciej Tataj.
Drugie zwycięstwo z rzędu na własnym stadionie zanotowali w tym roku piłkarze kieleckiej Korony. Arena Kielce powoli odzyskuje swój dawny blask, o czym świadczy to, że w dwóch rozegranych na wiosnę spotkaniach kielczanie nie stracili nawet punktu. W poprzedniej rundzie „żółto-czerwoni” wprawdzie także odnieśli dwa zwycięstwa na własnej murawie, ale potrzebowali na to aż ośmiu meczów. Kibicom, podobnie jak i piłkarzom Korony wypada mieć nadzieję, że w tej rundzie sytuacja z poprzedniego roku się nie powtórzy, a kielecki stadion zyska sobie miano prawdziwego bastionu.
Już dawno kielczanie nie zanotowali tak dobrego startu nowej rundy. Ostatni raz dwa z zwycięstwa z rzędu na początku rundy, „żółto-czerwoni” odnieśli trzy lata temu. Nic zatem dziwnego, że kieleccy piłkarze nie ukrywają zadowolenia wynikającego z dobrego rozpoczęcia wiosennych rozgrywek. Napastnik Korony, Maciej Tataj, przyznaje, że dwa zwycięstwa z rzędu wpłyną na kielecką drużynę bardzo mobilizującą, a on i jego koledzy w następnych meczach wcale nie spoczną na laurach - Jesteśmy bardzo zadowoleni z naszych wyników na początku sezonu. Dzięki tym dwóm zwycięstwom powinno nam się grać zdecydowanie łatwiej w kolejnych meczach. Idziemy w dobrym kierunku i oby tak dalej. To, że już po dwóch spotkaniach wyrównaliśmy osiągnięcie z rundy jesiennej, jeśli chodzi o zwycięstwa na kieleckiej Arenie, pokazuje, że zmiany dokonane w klubie okazały się skuteczne – powiedział snajper Korony.
Napastnik powrócił także do wczorajszego spotkania kieleckiego zespołu z drużyną bytomskiej Polonii. – Mecz przebiegał pod nasze dyktando. Końcówka była jednak bardzo nerwowa, bo musieliśmy się przecież bronić w dziesiątkę. Polonia przejęła inicjatywę, w związku z czym spotkanie do końca trzymało w napięciu. Najważniejsze jest jednak to, że udało nam się dowieźć wynik do końca i tym samym zdobyliśmy trzy punkty – powiedział.
Według Tataja na przebieg piątkowego spotkania duży wpływ miała zimowa aura. - Na pewno pogoda miała wpływ na warunki, w jakich ten mecz się odbywał. Murawa jest wprawdzie bardzo dobrze przygotowana, ale przez ten śnieg nie była ona naszym sprzymierzeńcem. Przeszkadzała zarówno jednym, jak i drugim i z tego wynikało to, że w trakcie całego spotkania pojawiło się dużo strat i niedokładności – ocenił.
Były zawodnik Dolcanu Ząbki pokusił się także o ocenę swojej gry w piątkowym meczu. - Nie do końca jestem zadowolony ze swojego występu. Szkoda, że nie została uznana ta bramka z początku spotkania, ale to już nie moja wina, że sędzia zachował się tak, a nie inaczej. Rozmawiałem z kilkoma osobami, które widziały całą sytuację na powtórkach i ich zdaniem była to prawidłowo zdobyta bramka. Żadnego faulu z mojej strony tam na pewno nie było. Napastnik zawsze jest rozliczany z bramek. Każdy z nas dąży do tego, aby zdobyć gola, ale nie zawsze się to udaje. Wiadomo, że bardzo bym chciał zaliczyć to pierwsze trafienie – stwierdził.
- Dążę cały czas do tego, aby strzelić tę bramkę jak najszybciej, ale niestety nie ma tak łatwo. Zresztą we wszystkich klubach, w których dotychczas występowałem, ten początek z mojej strony nie był zbyt dobry. W Dolcanie również przez 3, czy 4 mecze nie potrafiłem trafić do siatki rywali. Czekam na to przełamanie. Można powiedzieć, że prawie mi się wczoraj udało, ale jak wiemy prawie robi dużą różnicę. Będę się starał z całych swoich sił, po to, aby już niedługo cieszyć się z pierwszego gola w barwach Korony. Czy liczę na występ w pierwszym składzie w meczu z Cracovią? Każdy zawodnik po to trenuje i się stara, żeby otrzymać swoją szansę i grać jak najdłużej. Nie wiem czy wyjdę w wyjściowej „jedenastce”, ale będę robił wszystko, aby tak się właśnie stało – zakończył.
fot. Paula Duda