Rosiński: Oby nie było horroru
- W sobotę gramy u siebie z bardzo dobrym rywalem, a przecież w tym sezonie jeszcze w Hali Legionów nie przegraliśmy. Miejmy nadzieję, że potrzymamy tę świetną passę – mówi przed meczem z „Lwami” zawodnik Vive Targów, Tomasz Rosiński.
Jak ocenisz waszą środową potyczkę z Piotrkowianinem? Chyba nie wszystko w waszej grze funkcjonowało jak należy?
- Nasza gra na pewno pozostawiała wiele do życzenia. Nie prezentowaliśmy się tak jakbyśmy tego chcieli. Wiadomo jednak, że takie mecze się zdarzają i nie zawsze wygrywa się dziesięcioma lub piętnastoma bramkami. Początek był w miarę dobry w naszym wykonaniu, ale czym dalej w las, to chyba dopadała nas coraz większa nonszalancja... Najważniejsza jest jednak wygrana, a przecież zwycięzców się nie ocenia. Teraz możemy się w pełni koncentrować przed następnym spotkaniem.
Ten ostatni mecz traktowaliście jako główny sprawdzian przed Rhein-Neckar?
- Na pewno tak. Połowa naszych zawodników była na Mistrzostwach Europy, dlatego przez około miesiąc nie widzieliśmy się z pozostałymi chłopakami. Każdy trening i mecz działa na naszą korzyść, ponieważ dzięki temu coraz bardziej się zgrywamy.
Czujesz, że jesteście w pełni przygotowani do sobotniej rywalizacji?
- Każdy jest w miarę dobrej dyspozycji, zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Teraz przed nami kluczowe mecze w Lidze Mistrzów. Już praktycznie zapewniliśmy sobie awans i teraz można sobie zadawać pytanie z jakiego miejsca wyjdziemy z grupy. W sobotę gramy u siebie z bardzo dobrym rywalem, a przecież w tym sezonie jeszcze w Hali Legionów nie przegraliśmy. Miejmy nadzieję, że potrzymamy tę świetną passę.
Jesienią strasznie podrażniliście niemieckie „Lwy”. Niemcy przez to pałają żądzą rewanżu.
- „Lwy” będą się chciały pokazać z jak najlepszej strony. W pamiętnym meczu w Karlsruhe liczyli na pełną pulę punktów, a my w ostatnich sekundach doprowadziliśmy do remisu. Dlatego jasne jest, że Niemcy przyjadą na ten mecz niezwykle zmobilizowani. My jednak będziemy mieli za sobą całą halę, a przy wspaniałym dopingu jest o wiele łatwiej o korzystny rezultat.
Ten remis w Karlsruhe w pewnym sensie okazał się waszą przepustką do awansu do dalszej fazy Ligi Mistrzów.
- Przed rozgrywkami wiedzieliśmy, że trafiliśmy do bardzo ciężkiej grupy. Tak się to dla nas szczęśliwie ułożyło, że udało się nam się też wygrać parę meczów. Będę niezwykle zadowolony, jeśli zdołamy sobie dopisać kolejne punkty do tabeli Ligi Mistrzów.
Jest ogromne zainteresowanie waszym meczem. Bilety rozeszły się dosłownie jak świeże bułeczki.
- To bardzo nas cieszy! Zarówno reprezentację, jak i Vive chce oglądać coraz więcej ludzi. Fajnie, że te bilety tak szybko się rozeszły, bo widać, że w tym mieście piłka ręczna stoi na bardzo wysokim poziomie.
Ale nie tylko w Kielcach sporo mówi się o sobotniej rywalizacji. W Hali Legionów będzie wiele zagranicznych telewizji. Transmisje przeprowadzi m.in. niemiecki Eurosport i telewizja z… Dubaju.
- To jest bardzo miłe zaskoczenie, że w tylu krajach będzie transmitowany nasz mecz. Miejmy nadzieję, że nie damy plamy i postawimy „Lwom” bardzo twarde warunki.
Co zatem będzie kluczem do pokonania „Lwów”?
- Jak zwykle kluczowa będzie obrona i chęć zdobycia łatwych bramek. Ważne będzie też powstrzymanie ich połówek, czyli Karola Bieleckiego i Olafura Stefanssona. „Kola” dysponuje bardzo silnym rzutem i trzeba maksymalnie go blokować. Stefansson natomiast na prawej stronie napędza całą grę „Lwów”. Praktycznie każda akcja zaczyna się od niego. Islandczyk potrafi ściągnąć na siebie dwóch zawodników i podać dobrą piłkę do swoich partnerów. Może nie rzuca tylu bramek, ale jest niezwykle wyszkolony technicznie. Gdy uda nam się powstrzymać tych zawodników, to będzie nam o wiele łatwiej.
Rhein-Neckar mają w ogóle jakieś słabe punkty?
- W czwartek i piątek oglądaliśmy mecze „Lwów”. Były to m.in. środowa rywalizacja Rhein-Neckar z THW Kiel oraz nasz pojedynek jesienny pojedynek z Ligi Mistrzów. Każdy zespół ma słabe punkty. Miejmy nadzieję, że uda nam się to wykorzystać na parkiecie.
Wasi przeciwnicy znajdują się w dobrej formie, ale w środę w meczu na szczycie Bundesligi przegrali u siebie 22:23 z THW Kiel. Czy ta porażka może wpłynąć na nic niekorzystnie?
- Od lat „Lwy” dysponują bardzo dobrym składem, dzięki temu toczą bardzo wyrównane rywalizacje w Lidze Mistrzów i Bundeslidze. To jest tak doświadczona drużyna, że aż tak bardzo tą porażką się nie przejęli. Na pewno chcieli wygrać ten prestiżowy pojedynek, ale teraz najważniejsza jest dla nich sobotnia rywalizacja w Lidze Mistrzów.
Odczuwasz jeszcze ból w kolanie? W drugim meczu z Chrobrym z tego względu trener dał Ci odpocząć.
- Na Mistrzostwach Europy troszeczkę miałem problemów z tym kolanem. Jestem po czterech operacjach i trochę mi ono dokucza. Fajnie, że trener dał mi odpocząć, bo to wyjdzie mi na pewno na dobre. Teraz przed nami ważne mecze i nie ma tutaj miejsca na jakiś ból.
W takim razie możemy liczyć na takie rzuty Tomasz Rosińskiego jak w ostatnich sekundach meczu w Karlsruhe?
- Możemy liczyć na takie rzuty każdego zawodnika Vive. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli doprowadzać do takiego horroru jak w Karlsruhe.
Rozmawiał Mateusz Kępiński
Wasze komentarze