Syn zgarnia na bilardzie prawie milion, a ojciec nie ma szans

10-11-2014 12:52,
Maciej Urban

„Niedaleko pada bila od bilardowego stołu” – w tym wypadku to najlepsza parafraza popularnego powiedzenia o jabłku. Konfrontujemy ze sobą ojca i syna. Pierwszy to popularny kielecki aktor teatralny, drugi należy do ścisłej czołówki Polaków wykonujących triki bilardowe. Poznajcie Edwarda i Ziemowita Janaszków.

Obaj niezwykle otwarci na świat. Na rozmowę zdecydowali się bez chwili zawahania. Miejscem spotkania było Kieleckie Centrum Bilardowe mieszczące się w KCK. Na Edwarda trzeba było chwilkę czekać, bo był właśnie z „Carycą Katarzyną” w ogólnopolskiej trasie z inicjatywy Teatru im. Stefana Żeromskiego. Ziemek chwilę wolnego czasu zabijał przy… stole bilardowym.

Już pierwsze sekundy zapowiadały, że będzie to bardzo ciekawa rozmowa. Na inauguracyjne pytanie Edward Janaszek odpowiada w… języku francuskim!

Bilard to rodzinna pasja? Bo nie tylko was można spotkać w Kieleckim Centrum Bilardowym, ale również małżonkę pana Edwarda i zarazem mamę Ziemka.

Edward Janaszek: (Coś po francusku)…

Ziemowit Janaszek: Po polsku mówimy, po polsku.

EJ: A, po polsku! Przepraszam bardzo.

To jak w końcu jest z mamą?

ZJ: Mama to chyba z przymusu z nami chodzi, żeby w domu samej nie siedzieć.

EJ: Mama pokochała ten sport tak samo, jak my. Sama gra, nawet miała zaproszenie do drużyny biznesowej, ale w tym roku nie skorzystała, bo miała problemy zdrowotne. Więc ćwiczę ją mocno, despotycznie wręcz, czego witać efekty. Potrafi grać 3-4 kule myślowo, nie tylko samo wbijanie. Tyle o mamie! Mama jest naszą muzą bilardową.

Jak zaczęła się Ziemka przygoda z bilardem?

ZJ: My od zawsze chodziliśmy na bilard. Pamiętam Krakowską Rogatkę, gdzie była stara bodajże „szóstka” na żetony z poprzedzieranym suknem, kijami z drzazgami i do tego bez kapek. Jak mieliśmy kredę, było święto (śmiech Edwarda Janaszka). Bile oczywiście nieforemne i kamienne, a stół krzywy, cały zapiaszczony – nikomu nawet nie chciało się tego czyścić. Ale bawiliśmy się dobrze. Z tego co pamiętam, w większości wygrywałem. Nie wiem, czy dawałeś mi wygrać… Pamiętam, że jak wracaliśmy do domu, zawsze byłem bardziej zadowolony od ciebie.

EJ: Nigdy nie dawałem ci szans, żebyś wygrał w sposób łatwy. Tak się po prostu układało, że przegrywałem. Miałem słabszą technikę, a ty będąc młodym człowiekiem szybko łapałeś technikę, której ja nie miałem. Ty to robiłeś lepiej.

Reasumując, ojciec zaraził syna bilardem?

EJ: Tak. Pamiętam jak jeździliśmy z teatrem po Polsce. W domach kultury można było skorzystać ze stołów na żetony. Koledzy pokazali mi tę grę. Zafascynowała mnie. Podobnie jak oni grałem na „barowych” zasadach, na przykład kule odsuwało się od bandy na grubość kija. Regulamin był zupełnie inny niż ten sportowy. To była głęboka komuna, nie było klubów. Ale potem to się zmieniło. W późnym wieku, bo mając 42 lata zacząłem ten sport uprawiać w klubie bilardowym Na Stoku w Świętokrzyskim Centrum Bilardowym u prezesa Kędzierskiego. Tam zaciągnąłem Ziomka, który miał chyba 17 lat…

ZJ: 18 lat. Wtedy tak się moje losy potoczyły, że chodziłem do liceum zaocznego, gdzie mieliśmy zjazdy co dwa tygodnie. Kiedy ich nie było, trenowałem cały czas, jeżeli natomiast wybierałem się do szkoły, grałem tylko przez 5 dni w tygodniu. Przez pierwsze dwa lata, żeby nie skłamać, trenowałem 6-8 godzin dziennie. Nie chciało się od tego odchodzić. Byliśmy tak zafascynowani i zaszczepieni tą grą, że jak wchodziliśmy do klubu rano, tak wracaliśmy do domu ostatnimi autobusami.

EJ: Ciągle dochodziły nowe możliwości i techniki, które wymagały ćwiczeń i dyscypliny. To wciągało.

ZJ: Mało tego. Mieliśmy o tyle komfortową sytuację, bo trenowali z nami zawodnicy światowej klasy, którzy są teraz medalistami mistrzostw Europy i świata. Dzięki temu rozwinęliśmy się aż tak. Gdybyśmy grali tylko między sobą, to zatarłoby się jakoś.

EJ: Znudziłoby się…

ZJ: Na początku ja bym wygrywał więcej, potem ty. W końcu to by się zatarło i nie byłoby progresu. Kiedy natomiast graliśmy z najlepszymi, cały czas widzieliśmy przepaść. Dało się grać jeszcze i jeszcze lepiej. To spowodowało, że jesteśmy tu do tej pory. To chyba jedyna rzecz w moim życiu, którą robię aż tak długo.

EJ: Na początku miałem taki okres, że spędzałem więcej godzin w klubie, niż na próbach. Nie musiałem być aż tak często w teatrze, więc właściwie cały czas byłem w klubie. Po próbie, między próbami, po spektaklu. To był czas intensywnych ćwiczeń. A mój najdłuższy maraton grania bez przerwy to był 12 godzin.  

ZJ: Mój 17 godzin…

EJ: …No to pobiłeś mnie (śmiech).

Ziemowit, masz za pasem bardzo dużo treningów, zdobyłeś ogromne umiejętności. Dlaczego twoja kariera nie poszła w stronę gry zawodowej? Zdecydowałeś się na triki.

ZJ: Grałem w ligach, na turniejach. Był moment, że przeskoczyłem etap amatorstwa i wchodziłem w zawodowstwo. Nawet udało mi się na mistrzostwach Polski zdobyć 9 miejsce, a podczas Pucharu Polski w Lublinie znalazłem się na 5 lokacie. Ale później coś przestało działać. Głowa, psychika i sportowe podejście nie funkcjonowały. Troszeczkę się sparzyłem, przyszły studia, inne cele i obowiązki, czy zmieniony tryb życia. Odłożyłem to w ogóle. Przestałem grać zawodniczo. Od czasu do czasu przychodziłem na jakieś imprezy firmowe itd…

EJ: Maksy…

ZJ: Tak. I tam robiłem pokazy bilardowe. Wydawało mi się, że w tym znajdę swoją drogę. Nie było zbyt dużej konkurencji i dalej nie ma. Tak naprawdę w Polsce są teraz trzy osoby zajmujące się trikami. Poza tym jest to dyscyplina, jaka wymaga zaangażowania pod kątem show artystycznego, a to jest coś, co drzemie we mnie odkąd pamiętam.

To pewnie po tacie, który jest aktorem. Ale nie tylko. Dochodzi do tego gra w bilard, a także… nauczycielstwo.

EJ: Po pewnym czasie stwierdziłem, że już bardziej się nie rozwinę zawodniczo. Nie będę mógł grać w drużynie zespołu z pierwszej, czy drugiej ligi. Zdałem sobie z tego sprawę. Ale zobaczyłem, że jestem w stanie wyłapać błędy jakie popełniałem na początku i nauczyć początkujących ich unikać. To mnie skierowało na przekazywanie tej wiedzy najmłodszym. Od momentu podejścia do stołu, trzymania kija, czy ułożenia ręki. Wiedziałem, że to jest najważniejszy etap tego człowieka. Jeśli nie będzie popełniał tych błędów, jakie ja popełniałem, od razu przeskoczy na wyższy poziom gry, co zaowocuje w dalszym rozwoju.

To łatwiejsze niż aktorstwo?

EJ: Zupełnie inne dyscypliny. Tam też trzeba mieć kontakt z człowiekiem, podejść psychologicznie. Pedagogika jest trudną dziedziną. Trzeba mieć pewne predyspozycje, które w sobie odkryłem, przynajmniej dla młodzieży. Oczywiście nie w zakresie matematyki, polonistyki, a dyscypliny bilardowej. Taktyka, sposób myślenia i podejścia do tych tematów.

Da się z tego żyć? Można zarobić na bilardzie?

EJ: To Ziemowit może coś powie.  

ZJ: Zawodniczo nie widziałem szansy dla siebie. Natomiast w trikach jak najbardziej tak. Za to się płaci pieniądze, podobnie jak w przy innych urozmaiceniach spotkań firmowych, czy też konferencji. Przy dobrej promocji i odpowiednim menadżerstwie można zarobić. Obecnie opiekuje się mną Polski Związek Bilardowy, z którym mam podjętą umowę o współpracy.

Tym bardziej, że twoja kariera nabrała tempa. Najpierw popularny filmik na YouTube, potem program śniadaniowy.

ZJ: Zgadza się. Ten etap robienia pokazów profesjonalnych zaczął się w momencie zdobycia pierwszego wicemistrzostwa Polski, co miało miejsce dwa lata temu. Wtedy byłem tylko Ziemowitem Janaszkiem, czyli medialnie nie było żadnego odniesienia i nikt mnie nie znał. A już wicemistrz Polski w trikach bilardowych daje ludziom do myślenia. Można to marketingowo zabarwić, obudować i sprzedać. Wtedy zaczęliśmy robić tych pokazów więcej. Z kolei cała akcja z firmą GoPro pomogła dotarciu do większej grupy odbiorców. Jeżeli komuś to się spodoba, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę moje nazwisko. Dane kontaktowe znajdą się bez problemu.

Materiał z tobą w roli głównej zrealizowany przez firmę GoPro widziało już około milion osób. Są to użytkownicy głównie z Polski?

ZJ: Wydaje mi się, że bardziej zagranica. Tam GoPro ma dwa miliony subskrybentów. Podejrzewam, że większość pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.

To chyba skok milowy w pokazywaniu tej dyscypliny sportowej.

ZJ: To jakby pokazanie trików moimi oczami. Był fajny moment, gdzie na Targach zobaczyliśmy, że są kamery GoPro. Zafascynowani ich filmami pokazowymi, powiedzieliśmy że jesteśmy z bilardem na stoisku i zapytaliśmy, czy przyjdą do nas. Przyszli i nawet przynieśli kamery, czego nie sugerowaliśmy nawet. Nakręcili kamerę na kija i zrobiliśmy trik. Mimowolnie poszło to dalej. Po pewnym czasie dostałem zapytanie, czy mogą to udostępnić. Zaproponowałem coś więcej. W ten sposób udało się nagrać ten materiał. Jest dużo filmików na YouTubie, ale przy użyciu GoPro trików jeszcze nie robiono. Taka fajna nisza.

Jest pomysł na kolejne materiały?

ZJ: Oczywiście. Otwieram kanał na YouTube, gdzie będę uczył ludzi robić bardzo proste triki bilardowe. Będę je kierował do odbiorców niemających pojęcia o grze w bilard. Wiem, że jeżeli zdołam ich tym zarazić, kto wie czy nie będzie z tego jakiegoś mistrza Europy, albo świata.

Na koniec pytanie, kto jest lepszym zawodnikiem? Ojciec, czy jednak syn?

EJ: Syn, Ziemowit! Już od dawna nie mam z nim żadnych szans.  Właściwie to był już w składzie pierwszej ligi. Potrafię wygrać z nim zaledwie jedną partię, ale meczu nie da rady.

Kiedy skończyło się wygrywanie taty?

EJ: Na początku jeszcze szliśmy łeb w łeb, ale szybko odskoczył. Poczuł krew, że jest techniczne dobry i się szybko rozwija. Młode komórki mózgowe są tak chłonne, a ja stanąłem w miejscu i tylko mu przyklaskiwałem (śmiech).

Może wypadałoby od czasu do czasu pozwolić ojcu zwyciężyć?

EJ: Nie, nie. Na pewno nie!

ZJ: To są właśnie te partie, o których mówi, że czasami ze mną wygrywa.

EJ: No może tak!

(śmiech)

EJ: Cieszę się z jego rozwoju. To jest najważniejsze. Ja gram tylko towarzysko, biznesowo i zabawowo. Fajnie jest.

Co w takim razie ma zrobić rodzić, żeby jego pociecha znalazła się na naukach właśnie u znanego kieleckiego aktora?

EJ: Teraz należałoby skorzystać z zajęć w Kieleckim Centrum Kultury w soboty i poniedziałki. Każde dziecko może przyjść i bezpłatnie wziąć udział. Obecnie ich nie prowadzę, są inni koledzy. Ale często jestem w Galerii Echo, czyli tam gdzie był mały stół przy okazji pierwszej ligi i Pucharu Kobiet. Tam też mam możliwość spotkania się z najmłodszymi chcących spróbować swoich sił w bilardzie.

Rozmawiał Maciej Urban  

------------

Dziękujemy, że jesteś z nami i wspierasz twórczość dostępną na CKsport.pl. Kliknij w link poniżej i postaw naszej redakcji symboliczną kawę.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Ostatnie wiadomości

Mecz pełen zwrotów akcji przyszło nam oglądać podczas rewanżowego starcia Industrii Kielce z Magdeburgiem w ramach ćwierćfinału Ligi Mistrzów, którego stawką było Final4 w Kolonii. Kielczanie walczyli bardzo zaciekle doprowadzając do rzutów karnych. Tutaj lepsi okazali się gospodarze.
Ponad 600 fanów Industrii Kielce pojawiło się w Magdeburgu, aby wspierać drużynę w ćwierćfinałowym starciu Ligi Mistrzów. Kibice „żółto-biało-niebieskich” przemaszerowali przez miasto.
Przed Koroną Kielce najważniejszy miesiąc w sezonie. Czy maj okaże się szczęśliwy i „żółto-czerwoni” pozostaną w PKO BP Ekstraklasie?
Industria Kielce zgłosiła sześciu młodych zawodników do decydujących starć w Orlen Pucharze Polski. Są to wychowankowie klubu, którzy przed kilkoma tygodniami świętowali znaczący sukces.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy pojedynek z Puszczą Niepołomice 1:1. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ponieważ musimy walczyć o zwycięstwa – powiedział po spotkaniu Dominick Zator, obrońca „żółto-czerwonych”.
W poniedziałek nie udało się wykonać milowego kroku w stronę utrzymania. Korona Kielce zremisowała w Krakowie z Puszczą Niepołomice 1:1 i wciąż znajduje się w strefie spadkowej. Kto Waszym zdaniem zasłużył na miano najlepszego piłkarza żółto-czerwonych w tym meczu?
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice 1:1. – Wszystko zależy od tego jak gramy po stracie gola, a wtedy najczęściej tracimy kontrolę nad meczem – powiedział po spotkaniu Martin Remacle, pomocnik „żółto-czerwonych”.
W 30. kolejce mecze najwyższej klasy rozgrywkowej obejrzało 144 475 osób.
Lider oraz wicelider na tarczy. Czy seria Hutnika doprowadzi krakowian do 1 ligi?
Już w najbliższą środę (1 maja) rozstrzygną się losy Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. „Żółto-biało-niebiescy” rozegrają wówczas rewanżowy mecz 1/4 finału z SC Magdeburg.
Po 139 dniach zawodnicy Bruk-Betu Termaliki Nieciecza doczekali się kolejnego zwycięstwa w sezonie. Podbeskidzie coraz bliżej spadku do 2 ligi.
Kolejny przegrany mecz mają za sobą zawodnicy Radomiaka Radom. Na szczycie tabeli robi coraz ciaśniej.
Puszcza Niepołomice z kolejną zaliczką punktową prowadzącą do utrzymania. Klub grający ten sezon na stadionie Cracovii zremisował z Koroną 1:1, ma 33 punkty na koncie i kosztem żółto-czerwonych plasuje się nad strefą spadkową.
Korona Kielce wciąż w dramatycznym położeniu. Kielczanie zremisowali z Puszczą 1:1. Gola na wagę jednego punku zdobył Martin Remacle. Żółto-czerwoni aktualnie plasują się na 16. miejscu w tabeli. – Spodziewaliśmy się tego, co możemy zastać w Krakowie i rzeczywiście rywal postawił nam trudne warunki – mówi trener Kamil Kuzera.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała wyjazdowy mecz z Puszczą Niepołomice 1:1. Bramkę dla „żółto-czerwonych” zdobył Martin Remacle, a dla gospodarzy Roman Yakuba.
Pokaźna grupa fanów Korony Kielce po 15.00 wyruszyła spod stadionu przy ulicy Ściegiennego do Krakowa, gdzie na miejscu będą wspierać swoją drużynę podczas walki o trzy punkty. Na arenie Cracovii podopieczni Kamila Kuzery zmierzą się z Puszczą Niepołomice. Początek starcia o godzinie 19.00.
Przed Industrią Kielce rewanżowym mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Kielczanie zagrają na wyjeździe z SC Magdeburg – Najważniejsze natomiast jest serce i charakter. Uważam, że w tym meczu będzie decydowało wiele rzeczy – powiedział przed spotkaniem Artsem Karalek, obrotowy gości.
W rewanżowym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów Industria Kielce zagra na wyjeździe z SC Magdeburg – Jeśli będziemy robić to samo, co robiliśmy w pierwszym pojedynku, to znów wygramy jedną bramką – powiedział przed spotkaniem Andreas Wolff, bramkarz „żółto-biało-niebieskich”.
To historyczny moment dla kieleckiego klubu. W niedzielę łupem juniorów Polonii Kielce padły dwa medale!
Już w najbliższą środę (1 maja) rozstrzygną się losy Industrii Kielce w Lidze Mistrzów. Mistrzowie Polski rozegrają wówczas rewanż 1/4 finału z SC Magdeburg. – Jeżeli zagramy kompaktowo i zespołowo jako drużyna, nieszablonowo i nieprzewidywalnie, to właśnie tą jednością możemy ich pokonać – powiedział przed spotkaniem Krzysztof Lijewski, drugi trener „żółto-biało-niebieskich”.
Podano dokładny terminarz fazy grupowej turnieju olimpijskiego szczypiornistów. W zmaganiach o medale może wziąć udział nawet ośmiu graczy Industrii Kielce.
To będzie mecz, którego stawką może być utrzymanie na najwyższym szczeblu rozgrywek! Korona Kielce gra dziś wyjazd z Puszczą Niepołomice. Czy żółto-czerwoni dźwigną ciężar gatunkowy tej rywalizacji i zdołają na stadionie Cracovii ograć beniaminka? Zapraszamy na relację tekstową NA ŻYWO!
Orlen Superliga podała dokładne terminy rozegrania meczów finałowych pomiędzy Industrią Kielce a Orlenem Wisłą Płock.
Korona Kielce wraca w tym sezonie na stadion Cracovii, by tym razem zmierzyć się z Puszczą Niepołomice. Stawka meczu jest bardzo duża, gdyż rywalizują ze sobą zespoły pretendujące do spadku z PKO BP Ekstraklasy. Gdzie można obejrzeć to spotkanie?
Bezpieczeństwo to jeden z kluczowych obszarów, na który zwracają uwagę osoby, które aktualnie poszukują pracy. Zgodnie z raportem „Kształtowanie kultury bezpieczeństwa i higieny pracy w organizacji” jest to jeden z najważniejszych czynników, który może zaważyć na tym, czy oferta zostanie uznana za atrakcyjną. Nie powinno więc dziwić, że coraz więcej przedsiębiorstw na poważnie analizuje ceny kursów KPP – byle tylko zapewnić pracownikom możliwość rozwoju w tym kierunku. Komu takie szkolenie przyd
Piłkarze Korony Kielce będą mogli liczyć na wsparcie licznej grupy „żółto-czerwonych” kibiców.
W 27. kolejce III Ligi grupy IV świętokrzyskie drużyny zanotowały różne rezultaty. Jakie?
Za nami jeden z ostatnich weekendów handballowych zmagań w niższych ligach. Tylko jeden ze świętokrzyskich zespołów mógł cieszyć się z wygranej.
W 30. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zagra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. „Żółto-czerwoni” zmierzą się z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie.
W 25. kolejce RS Active IV ligi Korona II Kielce wygrała 3:1 z Alitem Ożarów, a Orlęta Kielce zremisowały 1:1 z Neptunem Końskie.

Copyright © 2024 CKsport.pl Redakcja Reklama

Projekt i wykonanie: CK Media Group