Nowy Piechna? Daj Boże
Nowy snajper Korony, Maciej Tataj jest człowiekiem sympatycznym i życzliwym, ale nie lubi błyszczeć przed kamerami i mikrofonami mediów. A po transferze do kieleckiego beniaminka wcale łatwego życia nie ma. "Patataj" musi radzić sobie z naprawdę trudnymi pytaniami...
W poniedziałek rozpocząłeś treningi w Koronie. Jak się czujesz w nowym otoczeniu?
Maciej Tataj: – No cóż… To dopiero początek, ale już zapowiada w miarę ciężkie przygotowania. Na razie jestem na etapie poznawania nowego klubu, więc póki co nie mogę nic więcej powiedzieć.
Uhonorowano cię mianem najlepszego piłkarza pierwszej ligi 2008 roku. Myślisz już o podobnym sukcesie w ekstraklasie?
– (śmiech) Nie, nie, nie. Teraz koncentruję się tylko na tym, by jak najszybciej wkomponować się w zespół i pomóc mu w spokojnym utrzymaniu się w lidze.
Przed tobą spektakularna kariera czy spokojne gniazdko na zakończenie kariery?
– Do ekstraklasy trafiłem stosunkowo późno, więc chciałby się w niej zadomowić na dłużej. Oczywiście chciałbym grać w pierwszym składzie i pomóc zespołowi we wszelkich możliwych sukcesach.
Jaka jest różnica między Dolcanem a Koroną?
– Obie drużyny dzieli duża przepaść. Właściwie jeżeli chodzi o samą bazę to różnica jest ogromna i praktycznie nie ma co porównywać.
Nie obawiasz się tego przejścia na wyższy poziom piłkarski? Wielu piłkarzy z pierwszej ligi nie poradziło sobie w ekstraklasie…
– Na pewno na tym szczeblu poziom rozgrywek jest wyższy, ale to powinno na mnie zadziałać tylko mobilizująco. Przynajmniej tak mi się wydaje. Oczywiście szanuję wszystkich zawodników, z którymi będę rywalizował, ale taki jest sport – trzeba rywalizować w drużynie o miejsce w składzie, a później w lidze, by osiągnąć jak najlepszą lokatę końcową.
Liczysz na regularne występy w pierwszej jedenastce?
– Myślę, że każdy piłkarz z około trzydziestoosobowej kadry myśli o pierwszym składzie. Jestem ambitny, chcę być podstawowym piłkarzem drużyny.
Ludzie dopatrują się w tobie nowego Grzegorza Piechny.
– Z kim bym nie rozmawiał, cały czas pojawia się to pytanie (śmiech) Nie wiem co tak naprawdę mam na nie odpowiedzieć. Będę oczywiście starał się strzelić jak najwięcej bramek w barwach Korony, ale czy uda mi się zdobyć ich tyle co Grzesiek? Daj Boże.
Ze szkoleniowcem, Marcinem Sasalem znasz się już z czasów gry w Ząbkach.
– Tak, trenera znam już dłuższy czas, tak jak i oczywiście jego metody treningowe. Jestem do nich już przyzwyczajony, więc pod tym względem będzie łatwiej. Już w poniedziałek miałem okazję przejść przez takie same ćwiczenia, jakie wykonywałem w Dolcanie.
Jak myślisz, co czeka w najbliższym czasie "żółto-czerwonych"?
– Jestem tutaj dopiero od kilku dni i ciężko mi coś powiedzieć na ten temat. Mam nadzieję, że tak jak działacze zakładają, kielecki zespół wygra walkę o utrzymanie się w lidze. Później z pewnością obierzemy jakieś wyższe cele. Ale na razie skupmy się na tym pierwszym zadaniu.
Rozmawiał Maciej Urban.
Wasze komentarze