Pick to mocny rywal, ale Vive Tauron zagrało dobrze taktycznie
Po zaciętym boju zespół Vive Tauronu pokonał Pick Szeged 37:32. Dla kielczan było to drugie zwycięstwo w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Według wielu opinii to właśnie Węgrzy, obok „żółto-biało-niebieskich” są najsilniejszym zespołem w grupie D.
- To był bardzo trudny mecz, ale rozegraliśmy go dobrze taktycznie. To było pierwsze nasze pierwsze spotkanie w domu w Lidze Mistrzów w tym sezonie i bardzo chcieliśmy wygrać. Krok po kroku chcemy grać lepiej, a teraz czekamy na kolejny mecz – przyznał Julen Aginagalde.
W równie dobrym nastroju był inny obrotowy kieleckie drużyny Piotr Grabarczyk. - Cieszymy się ze zwycięstwa, a na dokładniejsze analizy przyjdzie czas. Pick Szeged to jest bardzo dobry zespół i w pierwszej połowie pokazał, że nie będzie nam łatwo z nimi wygrać. Jesteśmy zadowoleni, że wygraliśmy – powiedział.
Kielczanie nie mają jednak dużo czasu na świętowanie, bo czekają ich kolejne mecze. - Teraz przygotowujemy się do meczu w Mielcu, a później czeka nas spotkanie z Motorem Zaporoże. Nie można powiedzieć, że z Zaporożem czeka nas łatwy mecz. To bardzo dobra drużyna – powiedział Grabarczyk. - Najpierw skupiamy się na meczu ligowym, bo czeka nas wyjazd do Mielca. Motor grał dobrze z Pick i powiem to co zawsze: musimy być skoncentrowani – dodał Aginagalde.
Podczas meczu z Pick sporo kontrowersji wywołała decyzja niemieckich sędziów, którzy w 15. minucie ukarali Michała Jureckiego czerwoną kartką. Według arbitrów kielecki zawodnik miał z premedytacją uderzyć w twarz Deana Bombaca. - To jest sport, szkoda, że Michał dostał czerwoną kartkę, ale taka sytuacja wynikła na boisku, musieliśmy jakoś załatać dziurę. Michał jest bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu, cieszymy się, że wygraliśmy i mamy nadzieję, że sędziowie nie opiszą tej sytuacji w protokole i będziemy mogli zagrać w następnym meczu w komplecie – ocenił tą sytuację Grabarczyk.
fot. Anna Benicewicz-Miazga