Trytko wreszcie strzelił. „Nie uważamy się za mistrzów świata”
Drugie zwycięstwo na własnym obiekcie zaliczyli w piątkowy wieczór piłkarze Korony Kielce. Spotkanie z Piastem zapowiadane było jako „mecz o życie” i rzeczywiście żółto-czerwonym komplet punktów nie przyszedł łatwo. - Mecz nie należał do tych szybkich, łatwych i przyjemnych. Cieszymy się jednak, że dobrze się skończyło – przyznał strzelec jedynej bramki, Przemysław Trytko.
Korona nie zdobywa w obecnym sezonie zbyt wielu punktów, więc każe zdobyte „oczko” powinno cieszyć. - Mam nadzieję, że nie tylko ja, ale również cała drużyna i większa część Kielc jest zadowolona z tego zwycięstwa. Tym bardziej cieszy mnie fakt, że również dołożyłem do tego swoją cegiełkę – przyznał wyraźnie uśmiechnięty napastnik.
Korona przeważała przez większą część meczu, lecz gliwiczanie wyprowadzali groźne kontrataki. - Piast sprawiał wrażenie zadowolonego z remisu, lecz wyprowadzał dość często groźne kontry. Mecz więc nie należał do tych szybkich, łatwych i przyjemnych. Cieszymy się jednak, że dobrze się skończyło – powiedział „Tryto”.
Mimo zwycięstwa podopieczni Ryszarda Tarasiewicza nadal znajdują się w dolnej części tabeli T- Mobile Ekstraklasy. - Jesteśmy nadal w sytuacji, która nie daje nam luzu. Każde zwycięstwo, każda bramka dają nam jakiś oddech. Teraz powinno być trochę łatwiej. Wszystkim na pewno się lepiej żyje, kiedy są zwycięstwa. Nie uważamy siebie jednak teraz za mistrzów świata i na pewno nie odlecimy. Wystarczy spojrzeć w tabelę, aby wiedzieć, że należy dalej pracować. Jeszcze dzisiaj jest czas, aby się cieszyć, a od jutra przygotowujemy się do następnego meczu. – wyznał.
Poprzednie spotkania Trytko zwykle rozpoczynał w pierwszej jedenastce, lecz w meczu z Piastem usiadł na ławce rezerwowych. - Rywalizujemy w drużynie. Ja też od paru meczów nie zdobyłem bramki i w głowie mi to siedziało. Tym bardziej, że Siergiej (Chiżniczenko – przyp. red.) strzelił zarówno w spotkaniu rezerw, jak i Pucharu Polski. Miałem też problemy osobiste, przez które musiałem opuścić treningi. Musiałem więc usiąść na ławce rezerwowych. Czekałem jednak na swoją szansę i mam nadzieję, że trener będzie zadowolony – zakończył snajper.
Autor: Wojciech Staniec II
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Polecam książkę ich kolegi Szamotulskiego!
Jest tam taki fragment jak to był konflikt w drużynie i trener zaprosił ich panny i żony i...przedstawił cennik ile kasy jest do ZGARNIĘCIA!!! za Maistra! Puchar! i Awans do LM!
W Koronie będzie w drugą stronę! ILE wasze rodziny stracą jak spadniecie do 4 !!! ligi!
Będziecie... trzepać gruchę do wiosny!
Książka SUPER!!!
Bramkarz to katastrofa, jedynie umie sie troche rzucac i to wszystko. Nie umie grac na przedpolu, co u bramkarza jest niezbedne. Mysli, ze jest najlepszy i taki pewny siebie, ze wszystko bedzie wyciagal, a jak przyjdzie co do czego to takie zdziwienie na jego twarzy zawsze..^^ A o transferach szkoda rozmawiac