Iworyjczyk niemowa i wyświechtany frazes. Kiedy Korona zacznie punktować?
Spotkanie Cracovii z Koroną Kielce z perspektywy zespołu żółto-czerwonych przypominało raczej bicie głową w Wielki Mur Chiński niż możliwość wielkiego rozkruszenia pasma słabych wyników i odniesienia zwycięstwa. Kieleccy piłkarze kolejny już sezon rozpoczęli słabo i wchodzą w niego pod coraz to większą presją.
Od czasu pierwszego sezonu w Koronie Leszka Ojrzyńskiego, kiedy to długo nikt nie potrafił pokonać „złocisto-krwistych”, ekipa z Kielc regularnie, co sezon, w pierwszych kolejkach jest boleśnie obijana przez swoich przeciwników. Teraz apetyty były jednak wyostrzone dużo bardziej, szczególnie przez osobę trenera Ryszarda Tarasiewicza. Jak widać jednak – sorry, chyba taki mamy klimat, że na początku trzeba przegrywać, by potem gonić stawkę.
Wyrażenie „proste, indywidualne błędy” w świecie piłki nożnej jest tak wyświechtane, jak fraki przedwojennych dżentelmenów. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że to właśnie one w głównej mierze decydują o problemach Korony w defensywie.
Z drugiej jednak strony, pewnie każdego gola można wytłumaczyć czyimś „indywidualnym błędem”. Nawet jednak nie zagłębiając się zbytnio w analizę bramek przeciwników Korony, mamy jak na dłoni:
- w Bydgoszczy fatalne nieporozumienie duetu Ouattara-Małecki i kiks Sylwestrzaka,
- w Kielcach w meczu z Pogonią Szczecin krycie na radar w wykonaniu Ouattary przy golu na 1:1,
- w Krakowie biegający jak po łące w lesie, przez nikogo nie niepokojony Diabang.
Tego zdecydowanie można i trzeba było uniknąć. Wszystkie wymienione momenty smutku na twarzach sympatyków „złocisto-krwistych” spina klamrą Boliguibia Ouattara. Osobiście uważam, że Iworyjczyk ma papiery na granie w słabej polskiej lidze, ale na razie… Powiedzmy, że się z nimi ukrywa.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że ma on ogromne problemy z komunikacją. Nawet nie chodzi o to, że jeszcze nie umie języka polskiego. Z perspektywy trybun można pomyśleć, że on w ogóle nie używa na boisku aparatu mowy. Nawet tak błahe sytuacje jak wjechanie wślizgiem w Krakowie już praktycznie w ręce Cerniauskasa i wybicie piłki bez potrzeby na rzut rożny pokazują, że to główny mankament „Musy”. O błędach przy bramkach przeciwników nie wspominając…
Nie chcę znowu pisać, że Korona musi wyeliminować „proste, indywidualne błędy”, bo to oczywiste. Wyeliminować musi je też FC Barcelona. W stu procentach jednak tych wpadek nigdy się nie uniknie, a sztuką jest tak grać w piłkę, aby uwaga obserwatorów i piłkarzy się na nich nie skupiała.
Nikt się nie spodziewa „wielkiej Korony” z konferencji Martina, ale nikt też nie kalkuluje walki o przetrwanie w lidze na śmierć i życie. Żółto-czerwoni mają świetnego trenera, chociaż pewnie potencjał piłkarski w drużynie nie stoi na najwyższym pułapie. Wierzę, że Ryszard Tarasiewicz wszystko to w miarę szybko poskłada i kielczanie zaczną punktować. Może już z Górnikiem?
Marcin Długosz
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Taki to kwiatek przybył do Korony.
Obrone i bramke trzeba zmienić natychmuast, Litwin Malarczyk i Outarra, powinni jak najszybciej wyleciec z jedenastki, bo juz bd tylko gorzej...
i Dejmka z Sylwestrzakiem i oczywiście z Golańskim.
Przynajmniej będą do siebie krzyczeć zrozumiałym językiem !!!
Dopóki ten koles będzie w pierwszej 11 nasza zdobycz punktowa nie ulegnie poprawie/
Malarczyk nie masz umiejętności na ekstraklase!
Problemem jest jakoś zawodników Outarra, Malarczzyk, Sylwestrzak-jakoś jak nic