A tak swoją drogą... Marna przyszłość Korony z Pachetą na ławce
Żywiołowa dyskusja rozgorzała na wewnątrzredakcyjnym forum naszego portalu. Bo są tam zwolennicy Jose Rojo Martina i jego przeciwnicy – tacy jak ja. Nie ukrywam, że z niepokojem przyjmuję do wiadomości kolejne wieści dochodzące z Kolporter Areny. Wiemy już niemal na sto procent, że Hiszpan pozostanie na stanowisku. Moim zdaniem - nie mamy się z czego cieszyć.
Gdy spoglądam w przeszłość, okazuje się, że w ostatnich latach byłem tym, który... zawsze bronił trenerów. Wstawiałem się za Marcinem Sasalem, byłem (i jestem) także zwolennikiem Leszka Ojrzyńskiego. Poniekąd dlatego, że zawsze w chwilach kryzysowych irytowało mnie zrzucanie całej winy na trenerów. W końcu nie oni biegają za piłką po boisku – prawda to stara jak świat.
Jednak od trenerów oczywiście mnóstwo zależy. I jakbym nie patrzył na Pachetę, nie widzę szans, żeby mógł on „wskrzesić” Koronę. Chyba że stanie się cud, lub złocisto-krwistych dotknie ręka Boga.
Czy uważam go za słabego trenera? Nie, absolutnie. Choć nie zgadzam się z opiniami, że tak poukładanego taktycznie szkoleniowca nigdy w Kielcach nie było. Bzdura. Świetną wiedzę na ten temat posiadał Ryszard Wieczorek – przy licznych jego wadach, to właśnie taktyczne predyspozycje „Eveninga” wszyscy piłkarze z „czasów Kolportera” z nostalgią wspominają do dzisiaj.
Niezwykły pod tym względem był też Jacek Zieliński – wieloletni kapitan Legii Warszawa, który liznął naprawdę wielkiej piłki. Przyznam, że najwięcej informacji dotyczących taktycznych rozwiązań dowiedziałem się z treningów, które prowadził właśnie on. A prawdziwą ucztą dla fana futbolu było to, gdy pokazywał swoim obrońcom, jak powinni się zachowywać, przesuwać strefą, podchodzić do rywali.
„Zielu” w Kielcach oczywiście się nie sprawdził, ale nie dlatego, że nie miał pomysłu na grę. Zdecydowały inne czynniki. I jakby nie patrzeć – podobnie jest z Pachetą.
Jestem pewien, że Hiszpan zna się na fachu. Wie, jak powinna grać drużyna, żeby osiągać sukcesy. Problem w tym, że nie umie swojego pomysłu dostosować do realiów. Do możliwości i umiejętności piłkarzy. Mieliśmy Koronę walczącą, chcieliśmy Korony taktycznej. Teraz jednak ani tej walki, ani tej techniki specjalnie nie widać. Poza krótkimi fragmentami meczów, ale to za mało, by liczyć na sukcesy – nawet w tak słabej lidze, jak polska ekstraklasa.
Jesienią poprzedniego roku mogliśmy jeszcze tłumaczyć Pachetę, że wszedł on w sezon, nie znał realiów. Kombinował, szukał różnych rozwiązań – zazwyczaj niestety fatalnych. Eksperymentował po swojemu, ale szybko wracał do schematów stosowanych przez poprzedniego szkoleniowca (mam tutaj na myśli skład i decyzje personalne). Trudno – ciężko oczekiwać, żeby zdołał w ciągu kilku tygodni dobrze poznać zespół, którego nigdy wcześniej na oczy nie widział.
Do zimy wszystkich zawodników zdążył już jednak ocenić. Po świętach miał wystarczająco dużo czasu, żeby przekonać drużynę do swojego pomysłu na grę. Wdrożyć ją w życie, nauczyć pewnych mechanizmów. I wybrać skład taki, który mógłby jego wizję realizować na boisku.
Nic z tego nie wyszło. Korona grała wiosną katastrofalnie – im dłużej, tym gorzej. Widać było wyraźnie ubytki w przygotowaniu fizycznym i kondycyjnym. Na tym tle wyraźnie odbiegaliśmy od przeciwników. To nie my biegaliśmy z piłką przy nodze, konstruując kolejne ataki w myśl „Pachety”. My za tą piłką goniliśmy.
Dzisiaj słyszę, że Korona wymaga przebudowy. Powód: bo nie mamy piłkarzy, którzy mogliby realizować taktykę hiszpańskiego trenera.
Jasna sprawa – zgadzam się z tym w stu procentach.
Tylko że patrzę realistycznie na możliwości Korony. Słyszymy o problemach finansowych klubu. Możemy podejrzewać, że lepiej nie będzie, bo z transakcji z Niemcami nic raczej nie wyjdzie. Cieszę się chociaż, że klub pozbył się ludzi, którzy swoimi decyzjami działali na szkodę klubu. Teraz mamy nowego prezesa, którego cenię. Podobają mi się ruchy wykonywane przez Marka Paprockiego – i nie wstydzę się o tym mówić głośno.
Za taką Koronę aż chce się walczyć – również wśród radnych, którzy niechybnie będą wkrótce decydować o kolejnych pieniądzach przekazywanych dla klubu. Tym razem warto ich prosić o te środki, bo nie zostaną one przejedzone. Tak mi przynajmniej wydaje, bo oczywiście w naszym kraju pewnym nie można być niczego.
Tak czy owak – na Koronę trzeba patrzyć realnie.
A zatem, czy pozbywając się Stano, Lisowskiego, Lenartowskiego czy Gołębiewskiego, możemy liczyć, że w ich miejsce przyjdą piłkarze lepsi? Bardziej techniczni? Predysponowani do gry kombinacyjnej?
No właśnie... Żeby Korona z Pachetą przy ławce mogła osiągać sukcesy, właśnie tacy zawodnicy musieliby do drużyny dołączyć. I to najlepiej z Hiszpanii, by z Jose Rojo Martinem mogli się dogadać.
To kolejny problem – język i poliglotyczne umiejętności (a raczej ich brak) Pachety. Śmiejemy się z Wojtka Pawłowskiego i jego „we will say what time will tell” – słusznie. Z drugiej zaś strony – on chociaż cokolwiek umiał po angielsku powiedzieć.
Nie ma dla mnie żadnego tłumaczenia, że Martin mieszka w Polsce blisko rok i w dalszym ciągu nie nauczył się (choćby w drobnym stopniu) języka polskiego. Jak idzie tłumaczenie jego słów przez „Toniego”, wiemy wszyscy – wystarczy posłuchać konferencji prasowych. Jeżeli dziennikarze zakrywają twarze, by nie było widać ich śmiechu, to jak reagują piłkarze w szatni?
Pacheta – w tym względzie – jest dla mnie totalnym leniem.
A to działa na jego szkodę. On zwyczajnie nie potrafi swojej wiedzy przekazać zawodnikom, bo po prostu nie ma jak.
Dochodzą do nas głosy od piłkarzy na ten temat. Oczywiście nieoficjalne. „Gdybyśmy sami nie potrafili się zmobilizować do gry i walki, to nic by z tego nie było” – usłyszeliśmy kiedyś. I tak też to z boku wygląda. Chwilami mam wrażenie, że trenerami tej drużyny są Maciej Korzym i Paweł Golański, bo to oni zagrzewają do boju drużynę.
Nie poradzę nic na to, że w dalszym ciągu widok latającego i machającego Pachety przy linii bocznej wywołuje u mnie śmiech. To wygląda kabaretowo, nie przynosi żadnych rezultatów (bo kto zrozumie, o co mu chodzi?), ale... Z drugiej strony, każdy ma inny temperament – niech biega i macha, skoro mu to pomaga lepiej przeżywać mecze. Tylko że jego zachowanie powinno też pomagać piłkarzom.
Mieliśmy w Polsce kiedyś wybitnego trenera z zagranicy – Leo Beenhakkera. On potrafił zrobić coś z niczego. Trafił do piłkarzy, wzbudził szacunek, miał autorytet. Był kimś, kogo warto było słuchać, bo przynosiło to widoczne efekty.
Nie mam wątpliwości, że (przynajmniej do pewnego czasu) polscy piłkarze byliby skłonni za nim wskoczyć w ogień. A kto w Kielcach wskoczyłby za Pachetą?
Korona za Hiszpana straciła charakter. Stała się drużyną mdłą, nijaką. W opinii większości kibiców z kraju, mamy trenera bez charyzmy. Ciężko ogląda się programy Canal+, gdzie (szczególnie pamiętam jeden odcinek Ligi+ extra) wręcz drwią z hiszpańskiego szkoleniowca oraz jego tłumacza. A także z tego, jak grają żółto-czerwoni.
Nie zależy mi jednak na tym, by w Warszawie pięknie mówili o Koronie. Chciałbym tylko czuć dumę widząc na murawie walczącą i charakterną drużynę.
Nie wierzę, że to możliwe, gdy jej trenerem pozostanie Martin.
Tomasz Porębski
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
Czarno widze Korone. Obym sie mylil.
Pozdrawiam.
To co różni tamten sezon od tego pokazałby wykres liczby kilometrów, jakie drużyna pokonała w czasie meczu. Dwa sezony temu takich bramek jak Gajosa w B-stoku czy 4 i 5 w ostatnim meczu by nie było bo atak drużyny przeciwnej zostałby skasowany daleko od naszej bramki, nie ważne czy odbiorem czy faulem ale sytuacji bramkowej by nie było.
Jeśli Pacheta ma zostać to pod dwoma warunkami:
1 lipca ma egzamin z j. polskiego na poziomie podstawowym i z języka angielskiego na poziomie rozszerzonym.
To najemnik który na niemałe pieniądze ma TAK poprowadzić zespół by ten odnosił sukcesy! I tyle z filozofii! Paczeta wchodzi w nowy sezon bez garba poprzednika ze "swoimi" ludźmi w sztabie. Mało ma czasu na przygotowanie drużyny do sezonu to i zapier...ć musi szybciej.
A jak się znowu nie uda to 3 mecze i ADIÓS!!!
Nie pierwszy raz i nie ostatni w historii klubu.
Takie jest życie jedni odchodzą, inni przychodzą
Za kilka lat nikt o nich pamiętał nie będzie tak jak o Czesiu Wieczorku.....
Bo wiadomo,że z Paczeta był już "dogadany" przed sezonem i tylko czekano aby mieć pretekst żeby Ojrzyńskiego się pozbyć.
Bo wiadomo,że Paczeta to znajomy swata naszego wodza WL czyli teścia jego córki,która wyszła za mąż za Hiszpana.
Paczeta by wyleciał jakby wyleciał WL razem z Chojnowskim.
Ja też do Paczety nic nie mam ale niestety on tak pasuje do Korony jak garbaty do ściany.
Pozdrawiam
Kurde, za kogo wy się uważacie? Za pseudoekspertów?
Jakie wy macie pojęcie o piłce skoro większość z was głowy poza Kielce nie wystawiła.
Zaściankowi redaktorzy. Poznajcie świata i dopiero potem się wypowiadajcie.
Przepraszam. Obraziłem redaktorów porównując was do nich.
Moja propozycja to wpisać w kontrakt trenera ze np.w przeciągu 3 miesięcy ma się komunikować po Polsku i tyle. Będzie dobrze byle tylko uzupełnić skład sensownymi chcącymi pracować i uczyć się zawodnikami.
Gramy przeciwko trenerowi? No dobra to powiem Wam jak będzie wyglądać następny sezon. Wyleci kilku zawodników, trener zmieni jedenastkę, pierwsza połowa sezonu minie na zgraniu, druga na taktyce, a efekty będziemy dostrzegać w dodatkowej rundzie bijąc się z Łęczną o utrzymanie, o ile piłkarze znów nie będą grać przeciwko wszystkim.
Nie jestem za L.O ale cieszyłbym się z Wieczorka, facet miał to coś, pamiętam te zachwyty nad ofensywnie grającą Koroną, przyjemnie patrzyło się wtedy na Koronę...
Teraz odejdą najlepsi gracze z tych co jeszcze potrafili z trudem bo z trudem trafić w piłkę,
a po wyborach Korona się zakisi i będzie smród.
Dla inteligentnych.
Bajki dla dzieci które uważają że tu chodzi o sport.
Po co prywaciaż kupuje klub sportowy??? Po reklamę prestiż i kontakty.
A po co kupuje klub polityk, zastanówcie się, żeby wam dobrze zrobić????????
Jeszcze nie wiadomo kto będzie trenował Koronę, ale ja już dzisiaj temu trenerowi życzę dużo szczęścia bo na umiejętności kopaczy raczej bym nie liczył.
Pan trener jest po prostu lichy,ale z poręki WĄSATEGO.I to wystarczy za cały komentarz.
Ojrzyński 85/63 1.35
Pacheta 43/33 1.30 punktów na mecz
co daje na 30 kolejek średnio
Ojrzyński 40.5 punktów
Pacheta 39 punktów
Różnica kosmetyczna, więcej bicia piany niż żeby było realnie widać różnicę. Panie redaktorze robisz Pan aferę, tylko jaki w tym masz interes. Ojrzyński jutro podpisuje kontrakt z Podbeskidziem, to po co mącić wodę. Jaki w tym interes? Czy może znajomy trener zasponsorował artykuł?
Tylko chcą pieniądze nie dając nic w zamian!!!!
Pretensje mają nie do siebie tylko do kibiców!!!!
- bo nie są fanami ich beznadziejnej gry!!!!
Gdyby tak trenowali jak na zachodzie to i wyniki były by lepsze, ale oni nie chcą trenować tylko brać "zachodnie" pieniądze!!!!
Najwyższy czas by towarzystwo rozpędzić i dać szansę młodszym, którym się chce trenować i grać!!!