Iwański: To co zagraliśmy w Kielcach... Czwarta liga
Jednym z wyróżniających się piłkarzy Podbeskidzia, od którego dużo w Kielcach zależało, był Maciej Iwański. – Czujemy ogromny niedosyt. To my powinniśmy wygrać, ale chyba za szybko uwierzyliśmy, że ten mecz się dla nas skończył zwycięstwem. To nas pokarało – mówił po spotkaniu niepocieszony zawodnik gości.
Prowadzenie 2:1 i gra w przewadze, po czerwonej kartce Radka Dejmka, było wymarzonym scenariuszem drugiej połowy dla przyjezdnych. Jednak bielszczanie zaprzepaścili wszystko, co dostali od losu. – To, jak graliśmy taktycznie w ostatnich minutach, było na poziomie drużyny czwartoligowej... I to delikatnie mówiąc – stwierdził Iwański.
- Właśnie wtedy powinniśmy dłużej pograć podaniami, utrzymywać się przy piłce, żeby to Korona za nią biegała. A tu każda nasza głupia strata napędzała gospodarzy do stwarzania kolejnych sytuacji. Mądrze grali kielczanie, bo szukali stałych fragmentów gry, a wiadomo, że w tym elemencie są bardzo mocni. I właśnie w taki sposób zdobyli dwie bramki... Popełnialiśmy bardzo proste błędy i powinniśmy uderzyć się w piersi. Zamiast grać swoje, pozwoliliśmy złapać oddech rywalom, gdy mieliśmy ich na łopatkach – przekonywał pomocnik Podbeskidzia.
Po meczu w szatni drużyny z Bielska panowała grobowa cisza. – Niepotrzebne były słowa. Każdy wiedział, że strasznie zepsuliśmy ostatnie minuty. To dla nas nauczka. Nie wolno grać do 75-80 minuty, lecz do 90, a czasami nawet do 95 – dodał Iwański.
Sytuacja Podbeskidzia w tabeli w dalszym ciągu jest jednak nie najgorsza. Bielszczanie z 22 punktami na koncie plasują się na 11. miejscu i mają sześć punktów przewagi nad przedostatnim Zagłębiem Lubin. – Ale nie możemy być pewni utrzymania, musimy wygrywać kolejne mecze. Problem w tym, że dzisiaj uwierzyliśmy chyba nie tylko w zwycięstwo nad Koroną, ale też w to, że już zapewniliśmy sobie byt w ekstraklasie. Tak nie jest i w kolejnych meczach nie możemy pozwalać sobie na takie wpadki – zakończył pomocnik Podbeskidzia.
fot. tspodbeskidzie.pl