Korona bez zwycięstwa na wiosnę. Dlaczego jest tak słabo?
Po bardzo dobrej końcówce rundy jesiennej wydawać się mogło, że wraz z początkiem rundy wiosennej piłkarze Korony Kielce wykonają marsz w górę tabeli i na stałe zakotwiczą w grupie mistrzowskiej. Rzeczywistość napisała jednak inny scenariusz – w trzech spotkaniach udało się zdobyć zaledwie dwa punkty i strzelić tylko jedną bramkę.
Rok 2013 kielczanie zakończyli serią czterech meczów bez porażki, w przez ten czas aż trzykrotnie zdobywali 3 punkty. Udało się pokonać nie tylko walczące o utrzymanie Podbeskidzie Bielsko Biała i Widzew Łódź, ale także konsekwentnie utrzymującego się w czołówce tabeli – Lecha Poznań.
Przerwę zimową kieleccy kibice mogli spędzić więc w bardzo optymistycznym nastroju, tym bardziej, że żaden z czołowych zawodników nie opuścił klubu. Drużyna została też wzmocniona – z Szochtiora Karaganda przyszedł kazachski napastnik Siergiej Chiżniczenko. Wydawać by się jednak mogło, że największym wzmocnieniem będzie wracający do formy po katastrofalnej kontuzji Maciej Korzym. W poprzednich latach to właśnie były snajper Legii Warszawa stanowił o sile ofensywnej Korony Kielce, a zeszły sezon był zdecydowanie jego najlepszym w karierze, gdyż w 23 meczach udało mu się zdobyć 9 bramek, a gdyby nie kontuzja na pewno bilans ten byłby zdecydowanie bardziej okazały.
Pierwszy mecz po przerwie zimowej to zdecydowanie najtrudniejsze zadanie w T- Mobile Ekstraklasie – wyjazdowy mecz z Legią Warszawa. ,,Złocisto – Krwiści” pokazali się jednak z dobrej strony – pewnie grali w obronie, próbowali rozegrać piłkę i szybko atakowali. Wydaje się, że gdyby byli skuteczniejsi na pewno nie wracaliby ze stolicy bez punktów.
Lepszy wynik, ale dużo gorszą grę pokazali za to tydzień później. Jedynie remis na własnym stadionie z Zagłębiem Lubin chluby nie przynosi, tym bardziej, że goście też nie pokazali też wielkiego futbolu. Najbardziej szkoda jednak ostatniego spotkania – wyjazdowy mecz z rozbitym Górnikiem Zabrze powinien zakończyć się zwycięstwem Korony. Podopieczni trenera Jose Rojo Martina zagrali jednak bardzo bojaźliwie i przez długą część spotkania jedynie bronili się przed niemrawymi atakami gospodarzy.
Po pierwszych trzech meczach trudno wskazać najmocniejszy punkt Korony. Jeśli w spotkaniu z warszawską Legią imponował duet środkowych obrońców to już w wyjazdowym pojedynku w Zabrzu można było mieć do niego zastrzeżenia. Szczególnie rozczarował doświadczony stoper Pavol Stano. Mecz z Górnikiem był chyba jego jednym z gorszych w dotychczasowej historii występów słowackiego obrońcy w Kielcach. Zaliczył on niesamowicie dużą liczbę strat, które zwykle kończyły się groźnymi kontratakami. Nie był też tak pewny o odbiorze. Nie wydaje się, że taką grą uda mu się przekonać działaczy do przedłużenia, kończącego się po sezonie kontraktu.
Kolejnym piłkarzem, który rozczarowuje jest, niewątpliwie Sergiy Pilipchuk. Jeszcze w pierwszym meczu imponował walką, a jego pojedynki z Bartoszem Bereszyńskim stanowiły ozdobę spotkania. Natomiast w kolejnych pojedynkach, kiedy to Korona musiała przejąć inicjatywę brakowało jego celnych dośrodkować i bezkompromisowych rajdów. Większość piłek, które posyłał w pole karne padała łupem obrońców, a większość dryblingów kończyło się stratą. Zdecydowania w akcjach ofensywnych brakuje przebojowości Ukraińca, którą imponował jeszcze w rundzie jesiennej.
Słabo spisuje się też wracający po kontuzji Maciej Korzym. Nie można odmówić mu walki, ambicji i zaangażowania, jednak to nie cechy ambicjonalne decydują o wyniku spotkania. Brakuje jego odwagi, umiejętności wzięcia odpowiedzialności za wynik. Od wychowanka Sandecji Nowy Sącz można wymagać zdecydowanie więcej, tym bardziej, że jest on kapitanem zespołu.
Przed następnymi spotkaniami Korona Kielce powinna zmienić swoje nastawienie i nie bać się ryzyka. Fakt, asekuracyjna gra spowodowała, że kielczanie w trzech meczach stracili jedynie dwie bramki, ale znacznie ograniczyła ich możliwości w ofensywie. Po hiszpańskim szkoleniowcu można spodziewać się w tej kwestii zdecydowanie więcej. Wydaje się też, że mecz z Lechią jest doskonałą okazją, aby w miejsce najbardziej wysuniętego Macieja Korzyma wystąpił nowy nabytek, Siergiej Chiżniczenko. Mecz w Zabrzu pokazał też, że mimo młodego wieku Marcin Cebula może stanowić o sile ,,Złocisto – Krwistych”. Młodzieżowy reprezentant Polski pokazał, że nie boi się brać na siebie ciężaru gry. Dlaczego by nie ustawić go na pozycji ofensywnego pomocnika, tuż przed duetem Vanja Marković i Vlastimir Jovanović?
Przed rozpoczęciem rundy zarówno piłkarze, jak i zarządzający klubem zapowiadali walkę o pierwszą ósemkę tabeli T-Mobile Ekstraklasy. Początek rundy wiosennej nie napawa jednak optymizmem. Przed kielczanami jednak teraz dwa spotkania na Kolporter Arenie i należy wymagać zdobycia w nich 6 punktów.
autor: Wojciech Staniec 2
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
ak wiec poczekajmy,samsie boje o przyszlosc,ale nadzieja umiera ostatnia.
hucpa weź się zamknij bo to wg cb "pośmiewisko" niejednokrotnie lało "potęgi" polskiego futbolu