Krajobraz po Zagłębiu: Korona nie była sobą
Nie zachwycili w niedzielne popołudnie piłkarze Korony, którzy jedynie zremisowali z Zagłębiem Lubin. Po porażce w Warszawie kibice mogli oczekiwać, że chociaż przed własną publicznością ,,Złocisto – Krwiści” zdobędą komplet punktów – rzeczywistość okazała się jednak inna.
Niestety mecz nie zaczął się dobrze dla kieleckiej Korony, bo już w 7. minucie spotkania katastrofalny błąd w okolicach własnej bramki popełnił Kamil Sylwestrzak. Obrońca próbował zasłonić piłkę, lecz wyłuskał mu ją David Abwo, który przelobował wychodzącego z bramki Zbigniewa Małkowskiego. Przez następne minuty można było zaobserwować próby ataku, zarówno z jednej, jak i drugiej strony.
Dobre sytuacje do strzelenia bramki mieli Serhij Pyłypczuk i Paweł Sobolewski. Zaniepokojony przebiegiem meczu trener Jose Rojo Martin w 37. minucie, w miejsce defensywnie usposobionego Vlastimira Jovanovica, delegował do gry Michała Janotę. Nie wpłynęło to jednak znaczącą sytuacji na boisku – Korona bezradnie próbowała atakować, a Zagłębie mądrze się broniło. Kielczanie długo nie potrafili znaleźć sposobu na pokonanie dobrze dysponowanego Silvio Rodicia, sztuka ta udała się dopiero w 54. minucie spotkania, kiedy to piłka po strzale Jacka Kiełba z 16 metra odbiła się od nogi interweniującego obrońcy i zaskoczyła bramkarza ,,Miedziowych”. Popularny ,,Ryba” uczcił w ten sposób swoje 100. spotkanie w T-Mobile Ekstraklasie
Niedzielny mecz bez wątpienia nie będzie długo wspominany przez kieleckich kibiców. Korona zagrała wyjątkowo bezbarwne spotkanie, co podkreślił też na pomeczowej konferencji prasowej trener Pacheta: - Nie byliśmy sobą. Po takim meczu jak z Legią dziś nie trafiliśmy z formą i nie zagraliśmy równie dobrze.
Kielczanie, jak na gospodarzy przystało, powinni stworzyć sobie znacznie więcej sytuacji do strzelenia bramki. Nieporadność w ataku i brak pomysłów na rozegranie akcji ofensywnych z minuty na minutę irytowały coraz bardziej, a nawet jeśli udało się jakąś stworzyć to w oczy rzucała się nieskuteczność.
W pojedynku z Zagłębiem słabo funkcjonowało to, co zwykle jest siłą kielczan, czyli skrzydła. Paweł Sobolewski z meczu na mecz coraz bardziej przekonuje, że bliżej mu do końca kariery niż do brylowania na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. 35-letni pomocnik nie tylko zmarnował kapitalną okazję do zdobycia bramki, ale również niewiele wniósł swoją grą, zabrakło jego udanych rajdów i celnych dośrodkowań. Serhij Pyłypczuk natomiast rozegrał najprawdopodobniej najgorsze spotkanie w swojej dotychczasowej karierze w Kielcach. Zaliczył on wiele nieudanych dryblingów, które zwykle kończyły się groźnymi stratami piłki. Nie zachwycił również Michał Janota, który po wejściu na boisko miał rozruszać grę, lecz nie udało mu się sprostać temu zadaniu. Jednak na wynik spotkania największy wpływ miała słaba postawa Kamila Sylwestrzaka. ,,Małpa” nie tylko popełnił błąd przy bramce dla Zagłębia, ale też przez cały mecz był bardzo niepewny. Błędy w defensywie próbował on nadrobić angażowaniem się w akcje ofensywne, lecz wtedy również nie zachwycał.
Po raz kolejny już należy wyróżnić Vanje Markovica. 19-letni pomocnik imponował kapitalnym odbiorem piłki i czytaniem gry. Gdyby nie to, że pod koniec meczu zabrakło już mu sił, trudno byłoby znaleźć jakiś słaby punkt w jego grze. Serb starał się też pomagać kolegom w ofensywie, a fakt, że to Jovanović, a nie on, musiał opuścić boisko, pokazuje tylko jak wysoko stoi on w hierarchii trenera ,,Pachety”.
Na słowo wyróżnienia zasługuje też Zbigniew Małkowski. Doświadczony bramkarz parę razy pokazał swoje wysokie umiejętności, czym ratował Koronę przed utratą gola. Nie można też mieć do niego pretensji o straconą bramkę, bo trudno wymagać, aby przewidział on dość niekonwencjonalne zachowanie Kamila Sylwestrzaka. Nie licząc wspomnianych już wyżej niedociągnięć w grze lewego obrońcy, kielecka defensywa radziła sobie naprawdę dobrze. Para środkowych obrońców Radek Dejmek – Pavol Stano spisała się bez zarzutu. Szczególnie Czech imponował odbiorem piłki i szybkim przerywaniem akcji gości.
Niedzielny występ na pewno nie wzbudził wielkiego strachu w obozie Górnika, z którym Korona zmierzy się w przyszłą sobotę. Niestety spowodował też utratę kilku podstawowych zawodników, którzy na wskutek czwartej żółtej kartki w Zabrzu muszą pauzować. Czy mecz z Zagłębiem był tylko wypadkiem przy pracy czy pokazał kieleckim piłkarzom miejsce w szeregu? Przekonamy się w ciągu następnym kilku kolejek T-Mobile Ekstraklasy.
Autor: Wojciech Staniec 2
fot. Paula Duda
Wasze komentarze