Trener Korony niezadowolony po meczu z Zagłębiem: Nie byliśmy sobą
- To prawda, ze w pierwszej połowie rywal był lepszy, nie umieliśmy zareagować w tak negatywnej sytuacji. Wiedzieliśmy przed meczem, że mogliśmy przy zwycięstwie awansować na wyższe miejsce – mówił po meczu z Zagłębiem Jose Rojo Martin, trener Korony. - Zagrały dwie drużyny, które chciały wygrać. Zakończyło się remisem – przyznał Orest Lenczyk, szkoleniowiec Zagłębia.
Orest Lenczyk (trener, Zagłębie Lubin): - Podsumowanie jest proste. Zagrały dwie drużyny, które chciały wygrać. Zakończyło się remisem. Wolelibyśmy stworzyć gorsze widowisko, a zdobyć trzy punkty. Mecz nam się fajnie ułożył. Mogliśmy grać nie martwiąc się nawet jak stracimy bramkę. Moi piłkarze nie potrzebnie atakowali tak agresywnie strzelającego zawodnika Korony, bo to się zawsze może skończyć rykoszetem. Później drużyną, która miała większe szanse na odniesienie zwycięstwa było Zagłębie. Korona zagrała fajny mecz w Warszawie. Nie wiedziałem, czy to my tak dobrze zagraliśmy z Górnikiem w ostatniej kolejce, czy oni tak słabo. Ta kolejka była dla mnie niewiadomą. Jestem zadowolony z gry zespołu.
Jose Rojo Martin (trener, Korona Kielce): - Dziś nie byliśmy sobą. To prawda, ze w pierwszej połowie rywal był lepszy, nie umieliśmy zareagować w tak negatywnej sytuacji. Wiedzieliśmy przed meczem, że mogliśmy przy zwycięstwie awansować na wyższe miejsce. Piłkarze mieli to w głowie. Nie mieliśmy takiej łatwości jak ostatnio, momentami nie wiedzieliśmy co robić, ale to też było spowodowane dobrą grą Zagłębia. Tego meczu nie mieliśmy pod kontrolą. Ta bramka była niepotrzebna, skrzywdziła nas. Po takim meczu jak z Legią dziś nie trafiliśmy z formą i nie zagraliśmy równie dobrze. Zmiana Janoty spowodowana była urazem. Mamy trzech zawodników ukaranych kartkami przed następnymi spotkaniami. Jovanovicia zmieniłem, ponieważ szukałem zawodnika grającego lepiej piłką w ataku.
Wasze komentarze
Nie strzelić z 10 m chociaż w bramkę ......
Nie rozumiem też jak mozna wystawić 2 DEFENSYWNYCH POMOCNIKÓW obok siebie to nie był wyjazd