Vive do Kiel pojechało po dwa punkty, a jeden cieszy w połowie
Piłkarze ręczni Vive Targów sprawili sporą niespodziankę i zremisowali w Kiel z THW 28:28. Jednak nasza drużyna przez większość meczu prowadziła i gdyby nie problemy ze skutecznością wywieźliby zapewne z terenu mistrzów Niemiec dwa punkty. - Szkoda remisu, mogliśmy wygrać ten mecz – przyznał Mateusz Jachlewski.
Wydaje się, że pomimo wszystko remis w Sparkassen Arenie jest sporym sukcesem „żółto-biało-niebieskich”. - To na pewno, ale przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo. Można powiedzieć, że jesteśmy zadowoleni w 50 procentach. Nasza gra wyglądała naprawdę dobrze przez 60 minut – stwierdził Michał Jurecki.
Przed meczem z THW Kiel trener Vive Targów, Tałant Dujszabajew mówił, że dla niego i jego zespołu będzie to pierwszy sprawdzian, który pokaże jak przebiega ich współpraca. Można ocenić, że mistrzowie Polski ten test zaliczyli na ocenę bardzo dobrą. - Uczymy się nowych rzeczy, szczególnie obrony. Trener Dujszebajew wymaga od nas na każdym treningu 100 procent skupienia, i to wszystko przekładać się będzie na grę na boisku, co było widać w Kilonii – zdradził „Dzidziuś”.
Pojedynek THW Kiel z Vive Targami przyciągnął na trybuny ponad dziesięć tysięcy fanów do Sparkassem Areny. Niemcy po każdej kolejnej udanej akcji kielczan gwizdali coraz głośniej na nasz zespół. - Zawsze nam się gra lepiej, gdy są kibice i jest ich dużo. Zawsze to dodaje sił, obojętnie, czy gra się u siebie, czy na wyjeździe, bo wtedy wymaga się od siebie jeszcze więcej – mówił Jurecki, który nie ma żadnych pretensji do miejscowych fanów.
- Szkoda remisu, bo wydaje mi się, że mogliśmy wygrać ten mecz. To było czwarte spotkanie pod wodzą nowego trenera i uczymy się nowych zagrywek, nowej obronie i na pewno taki remis może cieszyć, ale to jest dla nas za mało, bo mogliśmy wygrać i pozostaje niedosyt – przyznał z kolei Mateusz Jachlewski, skrzydłowy Vive Targów.
fot. Patryk Ptak