Ojrzyński: Za moich czasów pojawił się temat Pilipczuka, ale był za drogi
Ostatni mecz Korony z Podbeskidziem był dla Leszka Ojrzyńskiego okazją do ponownego spotkania z władzami, piłkarzami i kibicami z Kielc. Mimo porażki swojego zespołu, obecny szkoleniowiec „Górali” nie ukrywał, że przyjazd do stolicy Gór Świętokrzyskich jest dla niego szczególnie pozytywny. Przy tej okazji były trener Korony wypowiedział się na temat kilku spraw związanych z ekipą złocisto-krwistych.
O tym, kogo z Korony widziałby u siebie w Podbeskidziu:
Mógłbym wymieniać, bo jest dużo takich nazwisk. To są zawodnicy sprawdzeni w bojach, mający za sobą ciekawą przeszłość, ale i ciekawą przyszłość. W ostatnim meczu było widoczne doświadczenie zawodników Korony. Grali pewnie i konsekwentnie. Mieliśmy dużo szczęścia, że nie przegraliśmy tego meczu wyższym stosunkiem bramkowym, bo gospodarze stwarzali dogodne sytuacje – po stałych fragmentach gry i po wrzutkach. Golański to obecnie najlepszy zawodnik ekstraklasy w tym elemencie gry. Dwa takie zagrania dały Koronie trzy punkty.
O ewentualnym powołaniu do kadry Pawła Golańskiego:
Myślę, że Adam Nawałka powinien dać szansę Pawłowi. Może nie nadaje się on do każdego sposobu gry, ale jest groźny w ataku pozycyjny. „Golo” potrafi - jak to się mówi - „wrzucić piłkę na nos”, dobrze uderza także rzuty wolne. A wiemy, że w kadrze mało bramek pada po stałych fragmentach.
O „nowej Koronie”:
Nadal uważam, że Korona to drużyna na pierwszą ósemkę ekstraklasy. Drużyna zahartowała się w poprzednim sezonie, gdy było trochę kontuzji i braków w kadrze. Z gry zrezygnowali przecież Vuković i Żewłakow, a do siódmego miejsca brakowało nam chyba tylko dwóch punktów. Teraz Korona jest mocniejsza, bo wrócili Kiełb i Gołębiewski, doszedł Pyłypczuk, Dejmek i oni stanowią o sile Korony. Są też inni, którzy się rozwinęli. W poprzednim sezonie Kwiecień, Sylwestrzak i Markocić debiutowali w ekstraklasie. Mieli przy tym jakieś perypetie w niższych ligach czy problemy ze zdrowiem. Przeszli przez to i teraz Korona ma z nich duży pożytek. Trudno mi powiedzieć, czy zmieniło się coś w grze Korony. Widzieliśmy w sobotę dużo długich podań, stałych fragmentów, ale to było ich siłą już dawno. Korzym potrafi wykorzystać swoje warunki fizyczne, dobrze się przepycha. Gdy zdobywa się punkty w lidze, tak jak robiła to Korona w ostatnich czterech meczach, to dodaje pewności w grze.
O zaległościach klubu wobec niego:
Kielecki klub ma pewne nierozwiązane sprawy ze mną. Dużo jeszcze tego zostało, a przy podpisywaniu ugody zgodziłem się na rozłożenie zaległości na raty. Okazało się, że nie są dotrzymywane terminy, ale mam obiecane od prezesa, że wkrótce jedna z rat zostanie spłacona.
O pozytywnych okrzykach z trybun pod jego adresem:
Zawsze to fajna sprawa, gdy z trybun ktoś skanduje twoje imię. To znaczy, że ta praca została doceniona, ale to już jest historia. Ja mimo tego jestem wdzięczny kibicom, że pamiętają. Ale teraz pracuję w innym klubie, dlatego w sumie mogłem podpaść miejscowym... Nie udało się to, bo to Korona ma trzy punkty. Jeśli uda im się być w pierwszej ósemce, to w tym sezonie już razem nie zagramy. A jeśli będą w tej drugiej grupie, to jeszcze jeden mecz będziemy mieli do rozegrania między sobą.
O sentymencie do Korony:
Korona to dla mnie najważniejszy klub, jeśli chodzi o historię. Teraz ważne jest dla mnie Podbeskidzie, ale tutaj w Kielcach spotkało mnie wiele dobrych chwil. Poznałem wielu wspaniałych ludzi. To wszystko zostanie gdzieś we mnie do końca życia. To jest tak jak pierwsza miłość.
O nowych, wyróżniających się zawodnikach Korony:
Pyłypczuk to bardzo dobry zawodnik. Mieliśmy sygnał o nim jeszcze wtedy, gdy pracowałem w Kielcach. Ale wtedy nie był to zawodnik na naszą półkę, bo miał trochę wygórowane warunki finansowe. To chłopak ograny, który pasuje tutaj charakterem. Potrafi dobrze grać w defensywie i ofensywie. Asystuje i strzela bramki. Vanja zrobił ogromny postęp. Za moich czasów dopadły go choroby, później trenerzy w rezerwach mówili mi, że był na tle drużyny najsłabszy. Teraz jednak gra w ekstraklasie, bo po to tutaj przyszedł. Wzięliśmy go razem z bratem, ale to Vanja miał w mojej ocenie potencjał. Widać było, że ma serce i determinacje. Wiedzieliśmy też, że „Vuko” ma przed sobą ostatni sezon, w sprawie „Jovy” były z kolei prowadzone rozmowy z Legią. Szukaliśmy na ich miejsce ludzi charakternych. Dobrze, że Vanja się rozwija, choć trochę kosztem Lenartowskiego.
fot. Paula Duda, Oskar Patek
Wasze komentarze