Martin: Cechowała nas cierpliwość i bezpieczeństwo w tyłach
Korona Kielce długo waliła głową w mur, aż w końcu Daniel Gołębiewski trafił do bramki Lecha Poznań. - To był mecz cierpliwości. Graliśmy w przewadze, ale na taki zespół jak Lech Poznań zawsze trzeba uważać. Gdyby było 0-1, to byśmy się nie podnieśli - oceniał na konferencji prasowej szkoleniowiec "żółto-czerwonych", Jose Rojo Martin.
Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań):
Mecz od początku nam się nie ułożył. Byliśmy zmuszeni walczyć w osłabieniu. Tym samym zmieniliśmy sposób grania. Liczyliśmy na kontrataki lub zdobycie bramki ze stałego fragmentu gry. Sytuacji jednak sobie nie stworzyliśmy, oprócz rzutów wolnych i rożnych, które nam nie wychodziły. Zespół dobrze realizował zadania w osłabieniu. W końcówce jednak popełniliśmy błąd i wracamy z Kielc bez punktu.
Jose Rojo Martin (trener Korony Kielce):
To był mecz cierpliwości. Graliśmy w przewadze, ale na taki zespół jak Lech Poznań zawsze trzeba uważać. Gdyby było 0-1, to byśmy się nie podnieśli. Cechowała nas duża cierpliwość i bezpieczeństwo w tyłach. Myślę, że rywale nie stworzyli sobie żadnej 100-procentowej sytuacji do zdobycia gola, i to taka drużyna jak Lech. Wiadomo, że musieli sobie radzić w osłabieniu, ale tak czy siak byli wielcy. Jestem zadowolony z moich piłkarzy. Wygraliśmy dwa ostatnie mecze, dzięki czemu mamy więcej spokoju. Musimy jednak przestać o tym myśleć, a skupić się na starciu z Piastem. Nie ma czasu na rozpamiętywanie tych zwycięstw. Bardzo się cieszę, że w końcu nadeszło przełamanie Daniela Gołębiewskiego. Jego zła passa trwała już zbyt długo. W pojedynkach z Widzewem i Lechem straciliśmy tylko jednego gola. Oby tak dalej, to będziemy bardziej pewni siebie.
fot. Paula Duda
Wasze komentarze
To co wczoraj mi się podobało najbardziej to konsekwencja. Po czerwonej kartce nie rzuciliśmy się na poznaniaków na urabura tylko spokojnie kawałek po kawałku realizowaliśmy sobie taktyczny plan i w końcu udało się strzelić gola i ugrać komplet, jakże potrzebnych punktów. Lech miał tak naprawdę dwa momenty trudne dla nas, pierwszy po zamieszaniu pod bramką, kiedy udało się nam wybić piłkę z piątki, to chyba było jeszcze przed czerwoną kartką a potem drugi po zagraniu głową Stano, gdzie ciut mocniej i mogłoby być źle.
Teraz przydałoby się jeszcze przywieźć coś z Gliwic i na koniec zlać TSP a można będzie zimować w spokojnej atmosferze.