Przeciętna postawa, ale świetny wynik. „Złocisto-krwiści” mogą zaczerpnąć powietrza
Zimno, nudno i w ogóle jakoś tak sennie było na meczu Korony Kielce z łódzkim Widzewem. Wszelkie niedogodności miejscowym kibicom wynagrodziła jednak 93. minuta gry. W takim spotkaniu wynik stanowił czynnik najważniejszy, gdyż 3 punkty pozwoliły „żółto-czerwonym” złapać oddech i troszkę oddalić się od strefy spadkowej.
Od samego początku „widowisko” nie porywało. Chaotyczne ataki w wykonaniu obu drużyn, czy pojedyncze zrywy jak sytuacja Korzyma (to powinien być gol!) nie mogły sprawić, że mecz ten będzie się oglądać z zaciekawieniem.
Co gorsza, kolejny błąd kieleckiej defensywy wykorzystali widzewiacy. Tym razem zawiódł Paweł Golański, ponieważ to jego stroną w pole karne Małkowskiego wpadł Marcin Kaczmarek.
Druga połowa rzeczywiście przyniosła ożywienie w grze „złocisto-krwistych”. Może wciąż nie była ona porywająca, ale przynajmniej Maciej Mielcarz nie mógł narzekać na nudę.
Po golu na 1-1 liczono, że Korona kolejne trafienie zdobędzie „na entuzjazmie”. Nic z tych rzeczy jednak. Zawodnicy Martina ciągle bili głową w mur i nie potrafili postawić kropki nad „i”.
Kibice wyczekali się, wymarzli, ale na szczęście stadion mogli opuścić w świetnych humorach. Jacek Kiełb, jak kiedyś w I lidze w spotkaniu z Górnikiem Łęczna, rzutem na taśmę dał kielczanom zwycięstwo.
„Ryba” strzelił dwie bramki, ale jego występu nie można ocenić jakoś wybitnie. Skrzydłowy ten, podobnie jak i jego koledzy grał z początku słabo, a później co najwyżej przeciętnie. Chwała drużynie jednak za to, że nawet przy słabszym dniu potrafiła odprawić rywala z kwitkiem, bo to też ważna umiejętność.
Jeśli szukamy plusów, to dobrą zmianę dał Vanja Marković. Serb kilka razy interweniował w obronie na najwyższym poziomie. Rozgrywanie akcji i wyprowadzanie piłki do przodu co prawda za bardzo mu nie wychodzi, ale w sobotę jako destruktor spisał się znakomicie. Może dzięki temu dostanie szansę w meczu z Lechem Poznań?
No właśnie, przed „żółto-czerwonymi” teraz potyczka z „Kolejorzem”. Pokonanie Widzewa sprawiło, że podopieczni Martina odskoczyli od strefy spadkowej na pięć punktów. Ewentualne niepowodzenie w starciu z poznaniakami sprawi jednak, że ktoś z dołu stawki znowu do Korony się zbliży, gdyż w czwartek Zagłębie Lubin zmierzy się z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Dodatkowo Lech nie zachwyca i właśnie dlatego trzeba zrobić wszystko, żeby chociaż jeden punkt został we wtorkową noc w Kielcach!
fot. Oskar Patek
Wasze komentarze
A co do meczu to w porównaniu z kilkoma ostatnimi występami ten akurat fajnie się oglądało. Było tempo, nie było obrony Częstochowy, był jakiś pomysł w przodzie. Daleki jestem od zachwytów ale było nieźle. Tyle że to na tle żenująco słabego Widzewa. Zobaczymy jak to będzie wyglądało z Lechem. Ciułamy punkty ale bez 2-3 porządnych transferów, zwłaszcza do obrony, to niczego lepszego niż w niedzielę nie można się spodziewać.
BARDZO dyplomatycznie!