Grali jak równy z równym. Zabrakło „chłodnej głowy”
Nie było zaskakującego wyniku w Kielcach. Effector nie poradził sobie z mistrzem Polski. Resovia nie oddała choćby seta. Jednak rezultat nie oddaje walki siatkarzy Daszkiewicza, która trwała niemal przez cały mecz. – Spotkanie mogło się podobać, ponieważ dotrzymywaliśmy kroku rzeszowianom przez pierwsze dwa sety i kawałek trzeciego – komentuje kielecki libero, Bartosz Kaczmarek.
Inny punkt widzenia co do jakości gry ma zawodnik Resovii, Dawid Konarski: – Nieważne w jakim stylu ten mecz przebiegał, bo nie był rozegrany na dobrym poziomie. Najważniejsze, że trzy punkty są na naszym koncie. Na szczęście zachowaliśmy trochę więcej zimnej głowy w końcówkach i wygraliśmy dwa pierwsze sety.
Wyniki inauguracyjnej oraz drugiej partii układały się dość schematycznie. Effector rozpoczynał pewny swoich umiejętności, aby w końcówkach oddać zwycięstwo gościom. – Zabrakło wykończenia tego wszystkiego. Przez dwa sety pokazaliśmy bardzo dobrą siatkówkę. Graliśmy z mistrzem Polski jak równy z równym. Możliwe, że w końcówce baliśmy się wygrać albo nie wytrzymywaliśmy finiszu. Resovia zachowała się dużo spokojniej w tych bardzo ważnych momentach i to oni cieszyli się z dwóch wygranych pierwszych setów, gdzie tak naprawdę my też mieliśmy szansę na zwycięstwo – podkreśla Kaczmarek.
Przyczynę świetnych fragmentów gry kielczan wyjaśnia kielecki libero: – Dzięki temu, że udało się zrealizować założenia przedmeczowe, mogliśmy nawiązać walkę z takim klasowym przeciwnikiem. A to wszystko za sprawą dobrego przygotowania przed pojedynkiem. Właściwie, sprawdziło się większość z tego co wiedzieliśmy o ich grze. To wszystko zaowocowało przez pierwsze dwa sety, ale nie zachowaliśmy chłodnej głowy do końca.
W trzeciej partii dobra gra kielczan zniknęła. – Ostatnią partię w pełni kontrolowaliśmy. Pokazaliśmy pewniejszą grę oraz więcej koncentracji. Graliśmy spokojnie i bez nerwowości – komentuje atakujący z Rzeszowa.
Trzecia odsłona pojedynku nie mogła być atrakcyjna dla kieleckich kibiców z powodu zbyt wielu łatwych strat kieleckiej drużyny: – Z takim przeciwnikiem nie możemy popełnieć takich błędów w końcówkach. Mistrz Polski to wykorzystał i on wygrał za trzy punkty – ocenia Bartosz Kaczmarek.
Jednak kielecki zawodnik dopatruje się kilku plusów po pojedynku z Rzeszowem: – Mecz mógł się podobać, ponieważ dotrzymywaliśmy kroku rzeszowianom przez pierwsze dwa sety i kawałek trzeciego. Kiedy Rzeszów odskoczył na większą liczbę oczek nasza koncentracja spadła. Szkoda, że nie walczyliśmy do końca, ale mecze z takimi rywalami są na pewno bardzo cenne w kontekście przyszłych spotkań.
A kolejny pojedynek zapowiada się równie ciężko. W następnym tygodniu kielczanie udają się do Kędzierzyna, aby rozegrać mecz z miejscową ZAKSĄ, która w poprzednim sezonie stoczyła solidne boje o mistrzostwo Polski z Resovią Rzeszów.
tekst: Michalina Palacz
Wasze komentarze